GRUDZIEŃ

Kiedy się księżyc w noc bezchmurną pojawi pełnią w mróz zimowy,
drży metalowo cały Wszechświat. Cisza otula samochody. Wiatr
już nie włączy im czujników i alarm ciszy już nie przetnie.
Okna migają w blokach martwych. Asfalt jest po przymrozku płowy.
Beton milczący. Umarł Świat
wielowarstwowo i konkretnie.

10 grudnia 2003, Katowice

Zaszufladkowano do kategorii 2003, Nie daję ci czytać moich wierszy | Otagowano | Dodaj komentarz

ANIOŁ STRÓŻ

Na udręczenie. W oknie stoję,
czas się w źrenicach wolno wlecze.
Dawno minione niepokoje
wracają. Znam je i je leczę.

Anioł jak ja, zwrócony twarzą
w asfalt ulicy obok stoi.
Patrzymy w okno. Ludzie łażą.
Nasz widok ich nie niepokoi.

A my patrzymy. Czas przemija
i wciąż się miesza chronologia.
Okna pomieszczeń w których byłam
pełne są nie zgasłego ognia.

Nie chcą się spalić fotografie
niedbale w pudle upychane,
są bez koloru. Zawsze trafię,
pamięcią w moment ich powstania.

Wiersze, nikomu niepotrzebne
bolą otwartą wiecznie raną,
anioła twarz nocą i we dnie
żmudnie ołówkiem wzorowana.

Teraz też anioł dłoń przysuwa
i delikatnie palec łączy.
Ja nie fruwam,
ani mój anioł czuwający.

18 października 2003, Katowice

Zaszufladkowano do kategorii 2003, Nie daję ci czytać moich wierszy | Otagowano , | Dodaj komentarz

KARNAWAŁ

W tym kościele jak wszechświat, obcym i wilgotnym,
gdzie grzech ścieka kroplami w mrok konfesjonału
muł się osadza cierpki, nie czyszczony wieki,
Duch Święty latarnią kopuły wleciał i wyleciał oknem,
i maskaradą się zaczął rok, czas karnawału,
jasnowidzów oczy spuściły powieki…

W rzędy się tłumy karnie ustawiły,
bez wojsk i bez rozkazów zewnętrznych posłusznie,
jak dokonuje choroba swych spustoszeń niemo,
psy bezradne wyły i dzieci kwiliły,
świat poszarzał za oknem, nieprawdą posmutniał,
skrzydłem czarnym kołował nad ziemią…

O nadziei sen modli biała zakonnica,
paraliż wspólny otrząsa nerwowym westchnieniem,
w boczne ścieżki Karmelu obraz się oddala,
martwotą twarzy zwiędłych pulsuje ulica,
kraty buduje z fikcji kolejne więzienie,
kolejny bal maskowy i kolejna gala…

20 stycznia 1990

Zaszufladkowano do kategorii 1990, Nie daję ci czytać moich wierszy | Otagowano , | Dodaj komentarz

CZARNY KACZOR

Nagle ptak z jękiem i przestrachem
w sień runął. Odskoczył, gdy mnie ujrzał.
Był to kaleki, czarny kaczor
ratunku szukał pod mym dachem.

Telefony rozniosły boleść.
Ma takich trzydzieści Malikowa.
Przyszła z torbą, jak po towar.
Przyszła zabić swoje.

Nagle  ptak z jękiem i przestrachem
runął w głąb ogrodu.
Wściekła wyszła. Nie byłam Judaszem,
Teraz wyrok wydany na dwóch.

8 września 2001 Regulice

Zaszufladkowano do kategorii 2001, Nie daję ci czytać moich wierszy | Otagowano , , | 2 komentarze

MAGNOLIA

Tańcząca. Rynek. I kwietniowa
wilgoć od Odry ruchem wiosny.
Mogę ci kwiat magnolii podać
w ten maturalny czas dorosły.

Mogę ci przysiąc wiele razy
i tak spełnienie nam nie dane.
Ten drżący czas, to czas ekstazy,
marności z góry marnowane.

Drżenie warg i nieskończoność.
Pokoleń sens i sens Kosmosu.
W noce tajemne wejdzie bojaźń
i cichy dźwięk twojego głosu.

5 kwietnia 1999, Wrocław

Zaszufladkowano do kategorii 1999, Nie daję ci czytać moich wierszy | Otagowano , , | Dodaj komentarz

WSTYD

Wstyd
i rozliczne jałowe przebiegi,
z ziaren wysianych zbieram tyle samo,
śmieszność poczynań. Znów ciężarne rano
groźbą poronień niegdysiejsze śniegi,
wstydząc się ciągle zdobywam tożsamość.

Wstyd
gdzie norwidowski strach śmieszności,
tam spędzić życia nam nie wolno
dzień w łóżku z ranną kawą,
by depresyjnie zwrócić kości
w znienawidzoną stronę prawą.

7 marca 1999, Katowice

Zaszufladkowano do kategorii 1999, Nie daję ci czytać moich wierszy | Otagowano | Dodaj komentarz

KOŹLE

Przez szybę mętną długie cienie
po korytarzach pielgrzymują
czy ktoś zapuka? Niekoniecznie.
Czy się wycofa?

Za dnia jest w sali posilenie
i rozmawiamy, jak kto umie
byleby tylko było grzecznie,
byle się tylko nie zakochać.

Mikroświat mija niepotrzebnie,
gdzieś na obrzeżach geriatrycznie,
zamiast mądrości zawsze brednie,
a zamiast pięknie – ślicznie.

15 czerwca 1999 Koźle

Zaszufladkowano do kategorii 1999, Nie daję ci czytać moich wierszy | Otagowano | 2 komentarze

LAMENT KOBIETY BEZDOMNEJ

Jestem śpiąca
jestem pusta,
dzień się miesza z żarówkami,
pies naszczekał na aksamit
podwójnego cienia…

Jestem śpiąca
zaschłe usta,
mucha dogorywa w kącie
co za nami, to za nami,
było, nie ma, nie ma, nie ma…

22 lipca 1988 Trzebinia

Zaszufladkowano do kategorii 1988, Nie daję ci czytać moich wierszy | Otagowano , , | Dodaj komentarz