DZIENNIK WROCŁAWSKI (6)

28 stycznia 2023, sobota. Jestem już bardzo zmęczona codziennymi jazdami po Wrocławiu i postanowiłam tylko wpaść dzisiaj na Świdnicką i Rynek.
Wysiadam z Tramwaju na przystanku Dworzec Główny i idę na Świdnicką dawną Świerczewskiego, teraz Piłsudskiego. Idę podcieniami, które zapewne są częścią Kościuszkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej wybudowane po wojnie w socrealistycznym stylu nowo renesansowym. Nigdy nie kojarzyły mi się z katowicką Koszutką, a ze Starą Hawaną gdzie takie podcienia były zbawienne, konieczne w upale i ulewnym deszczu. Nie pada, ale rozkoszuję się nimi, dochodzę do Placu Kościuszki w kształcie kwadratu otoczonego po bokach masywnymi kamienicami z nawiązującymi do podcieni łukami mieszczących się na parterze kawiarń, restauracji i sklepów. Tu często chodziłam oglądać zagraniczne pisma w nieistniejącym już Empiku. Przelotnie mieścił się też Kalambur. Jak studiowałam, galeria Ludwińskiego „Pod Moną Lizą” w holu Empiku już nie działała. Idąc ulicą Kościuszki, jest za rogiem Pałacyk. Restauracja „Czardasz” na placu Kościuszki na parterze pedetu sąsiadowała z Empikiem.
PeDeT, modernistyczny budynek międzywojnia z zaokrąglonymi narożnikami górujący nad placem Kościuszki nazywa się dziś „Renoma”, jest supernowoczesnym Domem Towarowym. Za moich czasów chodziłyśmy tam tylko oglądać zachodnią bieliznę i kosmetyki, wszystko było piekielnie drogie i dostępne, inaczej niż w Katowicach, gdzie taki towar był tylko w Pewexie. Klub Dziennikarza, mieścił się na rogu Świdnickiej i Podwala, a wejście miał prawie dokładnie naprzeciwko PeDeTu, wejście tylko z legitymacją. Mały, biały, zabytkowy budynek po tej samej stronie co PeDeT, podobno odwachu, a więc militarny. Nic o tym nie wiedzieliśmy, zawsze tam były wystawy wrocławskiego ZPAP. Na skwerze stoi teraz pomnik Bolesława Chrobrego, ja pamiętam tulipany.
Dalej kościół Bożego Ciała, wieki gotycki z czerwonej cegły, naprzeciwko biały gmach Opery i obok niej słynny, neobarokowy, secesyjny Hotel Monopol, z balkonu przemawiał Hitler, a po wojnie mieszkali tu w czasie Światowego Kongresu Intelektualistów Picasso, Irena Joliot-Curie, Szołochow, był lokalizacją wielu polskich filmów fabularnych. Chodzenie do Monopolu było chyba najwyższym stopniem bycia artystą, nigdy tam nie byłam. Natomiast często byłam z Markiem w funkcjonującej tu w dalszym ciągu Scenie Kameralnej Teatru Polskiego, o dziwo, bilety można było kupić zawsze i zawsze byliśmy rozczarowani. Ale pamiętam Maję Komorowską w roli mężczyzny, chyba w Końcówce Becketta. Dochodzę do Rynku, wspaniale, że przed Ratuszem jest taki szeroki pas między nim, a kamieniczkami.
Za Ratuszem jest też prostokątna zabudowa kamieniczek połączonych ze sobą uliczkami zwanymi Przejściem. Szukam Przejście Żelaźnicze, tutaj znajduje się Instytut Grotowskiego, wszystko zamknięte.
Mnie nigdzie nie wpuszczono, nie udało mi się ani na Grotowskiego, ani na Kalambur, ani na imprezy w Pałacyku, nie mówiąc już o Związkach, Wydawnictwach, restauracjach tylko na legitymację. Teraz Rynek jest pustawy, stoi jeszcze dwudziestometrowa choinka, instaluje się jakieś rusztowania dla Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wszystko jest już ulokowane, upamiętnione, zadbane w zabytkowych uliczkach. Na Rynku był i Teatr Laboratorium i Teatr Pantomimy Henryka Tomaszewskiego i Studencki Teatr Kalambur Bogusława Litwińca na Kuźniczej, jak i Klub PAX-u wydawnictwo “Ossolineum”, Wojewódzka Biblioteka Publiczna. Były spektakle Międzynarodowego Festiwalu Teatru Otwartego (udało mi się bilety dostać raz).
Klub Związków Twórczych mieścił się w kamienicy na Rynku pod numerem 24, redakcja „Odry” w Ratuszu, w piwnicy Ratusza Piwnica Świdnicka, też oblegana przez artystów z najwyższej półki.
Wracam tramwajem, już się ściemnia, niosę do domu bukiet białych goździków na pożegnanie dla Mirki.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *