25 stycznia 2023, środa. Jadę zawieźć filcowane zwierzątka, dwa koty i wiewiórkę, wiem tylko, że na Psie Pole i że przystanek Broniewskiego. Wsiadam do pierwszego autobusu jaki nadjechał z napisem Psie Pole i wysiadam na przystanku o tej nazwie. Ale nikt tu nie słyszał o ulicy Broniewskiego.
Bardzo usłużna młoda kobieta po kilkunastu minutach ambitnego grzebania w komórce stwierdza, że nie może połączyć się z Internetem. Podchodzę do starszej kobiety, która z pewnością wie, gdzie tu jest taka ulica. Nie, nie wie, nie jest stąd, ale jedzie do swojej wsi i tam jest ulica Broniewskiego. Jestem gotowa wsiąść z nią do autobusu i przejechać kilkanaście przystanków, ale całe szczęście stojąca na przystanku dziewczyna ma w komórce Internet i cały przystanek stojących ludzi kieruje mnie na przeciwległą ulicę, gdzie właśnie nadjeżdża autobus 130 kierunek Polanowice.
Psie Pole to gmina, jedna z 5, na jakie podzielili Wrocław. W jej obrębie jest też stary “Psiak”, który jest spory kawał od Broniewskiego, a więc muszę jechać na północ, do Karłowic, gdzie na roku dyplomowym w Fabryce kuchenek gazowych robiłam dyplom z malarstwa architektonicznego u Zdanowicza.
Wjeżdżamy w Karłowice, wyłania się wspaniała bryła wieży ciśnień, oszczędna w zdobieniach, modernistyczna, już za moich czasów uznana jako zabytek. Na alei Kasprowicza ciągną się poniemieckie wille wśród roślinności, jedna piękniejsza od drugiej. Tu gdzieś mieszkała Dąbrowska z Kowalską, Tu zabił się w sąsiadującej willi Wojaczek. Dalej jest Zakrzów, osiedle Psie Pole i Różanka.
Wysiadam na przystanku Broniewskiego, po drugiej stronie ulicy też osiedle, na szczycie jednego z bloków napis grafficiarzy: “Polanka – ponad Śląskiem tylko niebo”. A więc tam jest Polanka, a tutaj może Różanka, ale kto to może wiedzieć.
Schodzę schodkami do szeregu bloków z wielkiej płyty na ulicę Rowerową, korzystam z tego, że otyła kobieta z wózkiem na zakupy wychodzi, wślizguję się do klatki schodowej. Chodzę po piętrach, nie korzystam z windy. Na drzwiach napisy kredą, ślad niedawnej kolędy, czyli odwiedzin księdza z ministrantami. Odnajduję numer mieszkania, otwiera mi wysoki, szpakowaty mężczyzna z komórką przy uchu, na moment przerywa rozmowę i odbiera ode mnie torebkę papierową ze zwierzątkami. Wiedział o tym, że przyjdę i wszystko się udało.
Wsiadam w tramwaj 70, widzę z okna zabytkowy dworzec Nadodrze i wysiadam na Słowiańskiej. Już sobie przypominam te okolice akademika na Pobożnego.
Z początku obchodzę całą narożną kamienicę, pięknie odnowioną, pomalowaną na złamany żółty w kierunku ugru, okrągłe balkony zupełnie nowe. Idę na podwórko, mimo, że jest wybetonowane to elewacje sąsiadujących kamienic nie ruszone, obłażą tynki, a klatki schodowe mają drewniane schody i są brudne. Ponieważ podwórko – gdzie chłopcy z akademika grali tu w piłkę – to jeden wielki parking, pytam właśnie wysiadającego, niemłodego pana, gdzie są okna akademika. Wskazuje mi szczelinę między kamienicami. To chyba okna toalet – mówi. Ten wąski pasek elewacji akademika jest odnowiony.
Portierka mnie nie wpuszcza, nie wolno żadnym obcym osobom wchodzić, jest wręcz oburzona takim pomysłem. Nie, pokojów gościnnych nie ma.
Wracam do tramwaju, jadę do Rynku, błądzę po uliczkach i wreszcie odnajduję Łaciarską. Numer, gdzie mieszkałam z Anią to gomułkowski czteropiętrowy piętrowy dom, myślałam, że mieszkałyśmy w jakiejś zabytkowej kamieniczce. Jest domofon i wszystko szczelne. Udaje mi się przez szybę drzwi sfotografować wnętrze klatki schodowej.
Krążę wokół Ratusza, zaglądam do Piwnicy Świdnickiej, gdzie nigdy nie byłam potem do punktu Informacji, gdzie dostaję darmowy plan Wrocławia z naniesionymi trasami tramwajów. Stoi tu jeszcze gigantyczna choinka wypleciona sztucznym świerkiem, wysoka na 20 metrów, ma 150 tysięcy ledowych światełek i różnokolorowe bombki, od 10 do 30 centymetrów średnicy. Wpatruję się w rząd kamieniczek, które musieliśmy sfotografować i zaproponować ich kolorystykę na zaliczenie profesorowi Zdanowiczowi. Nie mam pojęcia, czy teraz pomalowane są harmonijnie, są pstre, ale to bardzo ładnie w tej szarzyźnie styczniowego dnia.
Ostatkiem sił jadę na Biskupin, gdzie odnajduję nasze pierwsze mieszkanie na Pugeta. Dom stoi bardzo ładnie odnowiony, chyba rozbudowany o obszerny taras na piętrze. Nasze okno, moje i Iwonki już się wewnątrz świeci. Próbuję zrobić zdęcia tylnej części domu, ale jak przekraczam furtkę, światło zapala się w sieni i uciekam.
Do ulicy Stefczyka też niedaleko, tam mieszkałam z Bożeną. Wszystko tu pięknie zagospodarowane i odnowione, numer gdzie mieszkałam też, ale jakaś bardzo wąska podzielona zapewne przez spadkobierców część. Właśnie zajeżdża samochód, wychodzi z niego mężczyzna w średnim wieku, Pytam go, czy to ten numer, tak potwierdza, i zatrzaskuje drzwi.
Idę na ulicę Jasną, z dala pamiętam tę obszerną, poniemiecką willę. Mieszkałam tam z Krysią i Bożeną, często odwiedzała nas mieszkająca blisko Iwonka i Robert. Teraz są tu dwa psy, jeden w zamkniętym oknie, drugi ujada przy furtce.
O Ewie
Ewa Bienczyckalistopad 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki