DZIENNIK WROCŁAWSKI (5)

27 stycznia 2023, piątek. Podjeżdżam tramwajem do ogrodu botanicznego, jest szczelnie ogrodzony i zamknięty, czasami zza żywopłotu udaje mi się zobaczyć sterczące patyczki, na których czubkach w kolorze zieleni veronese’a etykietki z nazwami roślin wyglądają jak rośliny. Kieruję się na Ostrów Tumski, cały czas mży, ale zabrany przez mnie parasol zdaje się bezużyteczny, nie wiadomo, skąd ten ziąb i wilgoć, nikt na ulicy parasola nie rozpina.
Teraz wyspa jest niesłychanie wymuskana. Wszystko co tu stoi, – a stoją jedynie obiekty sakralne, a więc budynki pełniące rolę hoteli dla pielgrzymów, edukacyjne czy magazynowe, oraz stojące gęsto, wraz z Katedrą solidne bryły kościołów z czerwonej cegły, jak i otoczone żeliwnymi ogrodzeniami wolnostojące posągi świętych – zdaje się świeżo umyte i odmalowane. W uliczkach co jakiś czas ogródki, może nie piwne, ale zadaszone, z wiklinowymi fotelami, stołami, przygotowane na śpiewanie pieśni religijnych i grę na gitarze przy jadle i piciu.
Idę ulicą Katedralną, żywego ducha na wyspie nie ma, mijam budynek 4 z tablicą upamiętniającą mieszkającego tu ks. Aleksandra Zienkiewicza, pseudonim „Wujek”, twórcy wrocławskiego duszpasterstwa akademickiego. To tutaj mieszkała, mając we Wrocławiu kawalerkę, poetka Marianna Bocian w ostrej fazie jej okresu opozycyjnego i mistycznego. Niewielu sławnych ludzi zdołałam w latach siedemdziesiątych poznać, niemniej, tę charakterystyczną postać z białymi, długimi włosami palącą w bardzo długiej lufce „sporty”, poznałam w Pałacyku. Nie osobiście wprawdzie, ale siedziała w jury, kiedy to brałam udział w „Turnieju Jednego Wiersza o Laur Arki”, który odbył się w odremontowanym „Pałacyku” przy ul. Kościuszki 34, czyli w Pałacu Schaffgotschów. Turniej rozpoczynał się o osiemnastej na parterze w lewym skrzydle budynku.
Wstępuję do Katedry, w odróżnieniu od innych kościołów na wyspie jest otwarta, patrzę z żabiej perspektywy na „zielone hełmy” wież katedry, na które po zapłaceniu biletu można wjechać. Przechodzę przez Most Tumski na Wyspę Piasek do pomnika kardynała Bolesława Kominka odsłoniętego w 2005, u którego stóp duży napis: PRZEBACZAMY I PROSIMY O PRZEBACZENIE.
Wszystko tutaj mimo wczesnej pory dnia jest zasnute mgłą i niewyraźne, szybko wskakuję do pierwszego lepszego tramwaju i podjeżdżam do Hali Targowej, by się ogrzać. Zawsze Hala Targowa była dla mnie przystanią, stała blisko uczelni, tam chodziłam szkicować pastelami stoiska rzeźnicze, tam sprzedawano wszelką tandetę od sukienek komunijnych i ślubnych wysoko po sklepieniem ściąganych dla klientów długim kijem zakończonym haczykiem, po biżuterię wrocławskiej prywatnej inicjatywy i wreszcie tańszego jedzenia, okrojone z zepsucia jabłka można było kupić już za dwa złote za kilogram. i teraz się nie zawiodłam, udaje mi się kupić banany po trzy złote, zjeść w ogrzewanej hali przy stoliku przygotowaną w domu kanapkę i popić wodą z termosu. Siedzę tu trochę, lubię wszelkie targowiska, to napawa nadzieją, obfitość straganów i czystość.
Podjechałam jeszcze tramwajem do Galerii Dominikańskiej, gdzie jest pora lunchu i wszyscy jedzą, chmara dzieci, od kilkuletnich po nastolatki opanowują tablice KFC z zamawianiem potraw elektronicznie, potem przynoszą do stolików owinięte frytki i kurze części zanurzane w głęboki olej, piją z monstrualnych kubków napoje z wetkniętymi, fosforyzującymi słomkami. Wyjeżdżam ruchomymi schodami na dach gdzie jest parking, oglądam ulice Wrocławia z lotu ptaka, korzystam z darmowej toalety i szybko wracam na przystanek, by jechać na zachód, Na Ostatni Grosz.
Jadę tramwajem 10, ale na ulicę muszę dojść, bo kursują tam tylko autobusy. Cała dzielnica jest zabudowana, nie pamiętam gdzie stał nasz barak, gdzie trzymano grabie, łopaty i kilofy, którą część miałyśmy w pocie czoła przy rozkazach brygadzistki jak kapo grabić. Pamiętam te wielkie, puste przestrzenie, na horyzoncie baraki Cyganów do których podjeżdżały limuzyny z barwnie ubranymi, z biżuterią z łańcuszków mężczyznami.
Wracam też 10, wysiadam pod Halą Stulecia skąd kładką idzie się do ZOO. Mimo, przebudowy wrocławskiego ZOO i drastycznej w związku z tym podwyżce cen, gdzie bilet dla emeryta kosztuje 70 zł, nie zrażonych pogodą ludzi jest dużo. Próbuję coś zobaczyć zza ogrodzenia, widzę wielbłąda.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2023, dziennik ciała. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *