Archiwum kategorii: Nie daję ci czytać moich wierszy

Miasto nocą

Drzewa, to ściana. Plączą się w niebie nocą w granacie, chcąc wić tam wciąż gniazda. Chcąc urwać się szacie jesiennej i nagie oderwać korzenie. Drzewa, to cienie. Miasto, to rana. Wikłam się, uciec gotowa w mrok nocy, choć światła w … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii 2006 | Dodaj komentarz

Czerwień makowa

I maki się wreszcie otworzą. I łuski odpadną. Firanka czerwieni rozbłyśnie. I płatki, i liście wypełnią świat pustki. Do trzewi. Do pępka. Do mózgu i oka. Ta czerwień popełznie płomieniem i żarem. Na smaku ofiarę. Przeżycia głębokość. Gdzieś krew i … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii 1999 | Dodaj komentarz

Te ostatnie niedziele

TE OSTATNIE NIEDZIELEPiątek 10 listopada 2006Dialog jest zbędny, kiedy twoje milczenie krąży jak krew w ciele. Ostatnie wtedy są niedziele, kiedy ku sobie są oboje. Tu nic nikogo nie przyciąga, i nie daruje nic nikomu. Oderwie się oksymoronu znaczenie obce. … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii 2005 | Dodaj komentarz

Królowa Saby

Dzień zimny dzisiaj był z zarania. Nie muszę w zimnie pisać wierszy. Nie tobie pierwszej mnie się kłaniać. A żądasz – nie ty pierwszy. Wiedz, że z południa w splendor dworu królowa równa majestatu twego przybywa. I ubioru nie ma, … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii 2005 | Dodaj komentarz

Upał

Okna zamknięte i żaluzje upału nie wpuszczają. A on dziurką od klucza za dnia wejdzie, potnie powietrze wentylator. W chłód metra przez ruchome schody. Ruch każdy, to za duże ciepło. Metro zawiezie, gdzie ogrody. Gdzie są fontanny na to piekło. … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii 2003 | Dodaj komentarz

Syndrom Szeherezady

Przecież od lat Szeherezady jedynie noc ciągnie się długa. Jeśli tok przerwę, nie dam rady kontynuować, twa usługa jedynie bycia, a nie chcenia inercją: śmierci zaniedbaniem. To cóż za szkoda! Kres mówienia odpoczywaniem w innym stanie.

Zaszufladkowano do kategorii 2006 | Dodaj komentarz

Dobranoc

Już noc i muszę spać. Urwane z tobą kontakty pismem ciągłym. Przerwę, a staniesz się podatny na zapomnienie. Wiekopomny jest sojusz nasz, nasze bywanie w piśmie, którego wspólna mowa była wcześniejsza, niż poznanie. Odchodzisz – ja cię nie pomniejszam dniem, … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii 2006 | Dodaj komentarz

Sonet śnieżny V

Śnieg stopniał. Deszcz spadł. Promienie gorąca zamieniają tak, jak rudę w żelazo resztki lodu w kamienie. I potrąca je stopa, brnąc w błocie. Patrzysz z odrazą na strużkę mętnej wody. Pływające w niej: kondom, niedopałek papierosa. Drży w ropnej mazi … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii 2005 | Dodaj komentarz