Czerwień makowa

I maki się wreszcie otworzą. I łuski
odpadną. Firanka czerwieni rozbłyśnie.
I płatki, i liście
wypełnią świat pustki.

Do trzewi. Do pępka. Do mózgu i oka.
Ta czerwień popełznie płomieniem i żarem.
Na smaku ofiarę.
Przeżycia głębokość.

Gdzieś krew i konanie. Obfitość metafor.
Omdlałe konkretne i kruche.
Są za plecami. Za każdym mym ruchem
krzyczą, że są. Jak semafor.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 1999. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *