Upał

Okna zamknięte i żaluzje
upału nie wpuszczają. A on
dziurką od klucza za dnia wejdzie,
potnie powietrze wentylator.

W chłód metra przez ruchome schody.
Ruch każdy, to za duże ciepło.
Metro zawiezie, gdzie ogrody.
Gdzie są fontanny na to piekło.

Tam woda bije kaskadami,
kropelki rosy twarz oblepia.
I wracać trzeba znów schodami,
a na powierzchni miejski beton.

Ludzie wzdychają. Ocierają
pot i coś piją wciąż, i piją.
Na klombach kwiaty umierają.
Następny dzień. Upał nie mija.

I tylko w parku zwyczajowo
Murzyni w piłkę nożną grają.
Ich ciała błyszczą w słońcu zdrowo
tak, jakby lato wiecznie trwało.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2003. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *