TRZYDZIEŚCI SONETÓW WRZEŚNIOWYCH (7)

7.
Wiatr zerwał się, przydusił suche wrzosy,
zimo arktyczne zawładnęło izbą,
już czas, już czas, już dzban wodę wynosił,
i już skończyłam z tą wierutną misją.

Bywały dni, że jeszcze jak kłosy
zbierałam z pól pamięci przenikliwość żyzną,
ku przestrodze i w trosce o losy,
aby rzeczywistość nie była dla wygody inną.

Lecz sen się nagle zjawił, nakazał donosy
z zaświatów przyszło KGB,
już sama odpowiadam, zbędne waprosy

w pośpiechu by zdążyć, lub nie.
Wprawdzie jest zimno, lecz wiatr hula wolny,
jako dowód na istnienie swobody.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2012, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *