WIERSZE ŚNIEŻNE (3)

I przyszła nieuchronnie zima
zaklęta w sześciokątny płatek,
bielmo przestrzeni. Jak oczyma
mam ją ogarnąć. Wszerz kraina
w niej ja, widz ślepy i mój smutek.

Poranne mgły, na szosie mleko,
kłują igiełki szybę mrozem.
Czy to już koniec? Czy to wszystko?
Odpowiedzialne tylko oko?
Ogarnąć kres niepodobieństwem.

Paniczność dnia, niepokój nocy
płatków w jej czerni spadłych miękko,
trwa alienacja, wszyscy obcy,
brata się tylko ktoś piszący,
kto dawno zmarł, a żył udręką.

Wiedział o tym szalony Nerval
że lód i śnieg to tylko nicość,
tylko współtwórca świat rozgrzewa,
by na krawędzi bywać niemal,
jednak rozpalać i nasycać.

I przyszedł czas, gdy martwe scala
dla wszystkich ten sam śnieżny pył.
Białe jest bielsze od Nervala,
białe optycznie się oddala,
przybliża się kto poetą był.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2015, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *