WIERSZE ŚNIEŻNE (4)

Śnieg gór jest wieczny. Sen Andrzeja
wciąż w hibernacji w Himalajach.
Andrzejki rok w rok ma w śnieżycach
tam, gdzie nie dotrze już nadzieja,
ciepło moszczona w boskich mitach.

Wiatr hula w miastach i zadymka
rozdmuchuje śnieżny z dachów pył.
Wosk leją w domach, wróżą w bramach,
a każda wróżba, to pomyłka,
choć po to jest, by ktoś w nią wierzył.

Zima kroczy jak panna młoda,
ucieleśniona jest lirycznie,
oswoi żywioł, cukru doda
do tej radości, której prawda
wspólnoty obnaży złudzenie.

Białe jak śnieg się snują włosy
anielskie, boskie, Mikołaja.
Starość maluje farbą. Bosych
nie ma dziewczynek w śnieżnej nocy,
gdzieś się ukryły w innych krajach.

Śpij – powie Brodski – usypianie
umarłych poetów… Dawno śpią.
Zimowy sen nie zbudzi ranem,
niech śpią, nie czeka ich spotkanie
pod zapomnienia śnieżną kołdrą.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2015, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *