Wtedy, gdy drzewa stoją białe
jednocząc się z kredową ziemią,
a oszronione pozostałe
części pejzażu są tytułem
większej całości, świat ogarną
pozorności zintegrowania.
Przewidział to już Orhan Pamuk
sypiąc w powieści śnieg jak zdania,
zimno jest nie do wytrzymania.
Zima, to czytelniczy nałóg.
I kiedy odwilż śnieg zbezcześci
– odwilże zawsze były płonne –
świętość przejedzie się w powieści
na gołoledzi wiekopomnej,
wcześniej baśniowo ośnieżonej.
Już w trąby dmą, już w las ogary,
trąci jak starość swojska duma,
poluje w lesie na ofiary
braku poczucia czasu. Szary
śnieg bez znaczenia był i umarł.