28.
Księżyca wrześniowego pełnia
wypełnia ogród białym lukrem.
Wyjdę w noc aby stać się niebem,
wchłonie mnie srebrna biżuteria.
To co zmienione ogród uszczelnia,
stałam się diamentowym tłem,
metamorfoza nie jest złem,
kiedy nie traci na tym jednia.
Dlatego, kiedy proste słowa,
obcość uwzniośla, fałsz przemyca,
pęka jak szyba noc wrześniowa,
a najprawdziwsze stalaktyty
utracą szklany wpływ księżyca.
Sterczą badyle, obce byty.