TRZYDZIEŚCI SONETÓW WRZEŚNIOWYCH (28)

28.
Księżyca wrześniowego pełnia
wypełnia ogród białym lukrem.
Wyjdę w noc aby stać się niebem,
wchłonie mnie srebrna biżuteria.

To co zmienione ogród uszczelnia,
stałam się diamentowym tłem,
metamorfoza nie jest złem,
kiedy nie traci na tym jednia.

Dlatego, kiedy proste słowa,
obcość uwzniośla, fałsz przemyca,
pęka jak szyba noc wrześniowa,

a najprawdziwsze stalaktyty
utracą szklany wpływ księżyca.
Sterczą badyle, obce byty.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2012, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *