TRZYDZIEŚCI SONETÓW WRZEŚNIOWYCH (1)

1.
Te głosy na werandzie to są imitacje
z sobotniego grilla zakończenia lata
dla mnie to zbędne dekoracje
już się nie bratam.

Nieważne przecież to, czy ja mam rację,
bo jestem tak odrębna, jak w istnieniu data,
nie mam lęków przed wpływem. Kolejowe stacje
polikwidowane. Kto wsiadł, się załapał.

Śmiech Dorotki to już nie natura
zastępuje przyjemny trzask ognia,
a na to głosy męskie: kurwa, kurwa, kurwa.

Ot, polifonia.
To nie ulotne malarstwo, muzyka, literatura,
to coś, co wciąż trwa.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2012, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *