WIERSZE LETNIE (8)

Zawsze jest tak i zawsze jest inaczej
jakbym po schodach w dół schodziła ciemnych,
a przecież jeszcze trwa krzątanie wśród pajęczyn,
tka żywym los i uwikłanie w innych.

I chociaż już się ważę mlekiem zsiadłym, rozlanym,
rozwarstwiam i zasklepiam na przemian powieki,
puch bodiaków oblepia pajęczyn zasieki
demaskuje zasadzki i krzyżuje plany.

A na miejscu szyn opuszczonej stacji
wyrosły wielkie, pomarańczowe dynie
podobne kombinezonom ochronnym świecą gęstwinie.

Jakby chciały przypomnieć tych od nawigacji,
kontrolerów wykrywających torów śmiertelne pułapki,
by bezpiecznie wsiadano do właściwych pociągów i w ich trajektorie.

 

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2012, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *