Zawsze jest tak i zawsze jest inaczej
jakbym po schodach w dół schodziła ciemnych,
a przecież jeszcze trwa krzątanie wśród pajęczyn,
tka żywym los i uwikłanie w innych.
I chociaż już się ważę mlekiem zsiadłym, rozlanym,
rozwarstwiam i zasklepiam na przemian powieki,
puch bodiaków oblepia pajęczyn zasieki
demaskuje zasadzki i krzyżuje plany.
A na miejscu szyn opuszczonej stacji
wyrosły wielkie, pomarańczowe dynie
podobne kombinezonom ochronnym świecą gęstwinie.
Jakby chciały przypomnieć tych od nawigacji,
kontrolerów wykrywających torów śmiertelne pułapki,
by bezpiecznie wsiadano do właściwych pociągów i w ich trajektorie.