Nigdy nic nie pisz, gdy nie musisz. Wszystko nadejdzie przecież letnie.
Zima przesunie się po zimie koleją pustych słów ociepleń,
znów wyjdę z wspólnot ograbiona,
znów się zadziwię i przekonam,
że ludzie lepią się, gdyż lepkie
tylko możliwe współistnienie.
Nic tak naprawdę nam nie mija. Mijamy się, bo nikt nas nie chce.
Odpychająca jest jedynie tylko osobność w spotkań trafie
w zderzeniu, które się wypiera.
Ciepłota spadła już do zera
zima jest przecież. Nie daj jej się,
nie daj się sobą poniewierać.
Znaczące są niemrawe gwiazdy. To ognie zimne. Namiastkami
w pretekstach czystych słów zabitych, słanych kartkami świątecznymi
jak starość sucha i wymyta.
Więc nie pisz nic. To ciszy szept
ot, minimalizm po nas przyszedł.
To nie Szczepanik ani Becket.
Nigdy nic nie pisz, gdy nie musisz. Święta są dla tych, co się boją.
Nas nic już więcej nie przestraszy. Jest tylu Świętych, co Judaszy.
Dystrykt, to też dramatu scena
w przypływie nowych, co przyjdą klisz
i filmu nie ma, taśm już nie ma
jeśli nie musisz, nic nie pisz, pisz…
svgallery=christmas