Spotkania

Wczorajsze upalne południe na Rynku Głównym w Krakowie zakończyłam wejściem do kościoła Mariackiego.
Wyjątkowy tłok i odbywająca się właśnie msza św. jeszcze bardziej zdumiewała nieprawdopodobieństwem rozpoznania i pochwycenia za rękę Andrzeja.

Wyszliśmy na zewnątrz.
– Miałem właśnie wykład na Akademii Sztuk Pięknych. Zawsze tu wchodzę, jak jestem w Krakowie.
– Tak, atmosfera jest niesamowita zawsze – dodałam, przyglądając się mu bacznie.
Nigdy nie przypuszczałam, że ortodoksyjnego buddystę spotkam w kościele i to może na mszy z okazji 15 – lecia Radia Maryja.
Ale Andrzej zdawał się nie mieć nic wspólnego ani z czasem politycznym, ani religijnym, ani moim.
Zasypał mnie informacjami z wielu głównych miast wielu kontynentów, gdzie wystawia, będzie wystawiał lub wystawiał.
Samo wydanie katalogu kosztowało zawrotną sumę i trwają negocjacje w Muzeum Narodowym. Cały wczorajszy dzień na to musiał oddać.
– Widziałeś Malczewskiego? – spytałam nieśmiało, ale nie, niestety, chciał, ale nie miał czasu.

Od naszego ostatniego spotkania sprzed lat wyglądał młodziej, włosy mu pociemniały i cera zrobiła się gładka jak u niemowlęcia.
Sztuka ciała, oparta na ścisłej wegetariańskiej diecie widać miała się doskonale.

– Nie wiem dlaczego po takich sukcesach światowych i krajowych nie chciało cię „Puzdro” – dodałam raczej usprawiedliwiając się, że wymiana maili, w których uczestniczyłam okazała się daremna.
– Tak to jest, że ktoś coś o kimś źle powie i już.
Nie przejmuj się.

I na pocieszenie zrobił mi zdjęcie na Krakowskim Rynku, a ja przestałam się przejmować.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii dziennik duszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *