Robertowi Mroczyńskiemu
Nie mów mi nigdy, jeśli nie ma, jeśli nie będzie i nie było,
o obfitości innej strefy, w innej przestrzeni i godzinie.
Brną w świetności egzotyczne smaki i kolor świeżej słomy,
niby i złota, i rubinu; a każdy przecież podrobiony!
(bo nie ma winy w młodym winie)
Patrz, co winnicom daje miłość:
na wzgórzach winny szczep rozbłyska
patrz, to ich klimat: Buena Vista!
Tam, gdzie artystom dano siarkę,
gdzie pili bełty lane w szklankę
tam, gdzie nie było winobrania,
a wino pito bez szemrania
gdzie się rachunki nie zgadzały
a jednak pito, jednak cały
świat pił, by wypić wszystkie ścieki
i scalić się, by być człowiekiem,
tam się niczego już nie szczepi
prócz psów. Że będzie lepiej,
nie mów mi nigdy, w chwilach może
spokojnej wiedzy, gdy na dworze
jeszcze jest dobry widok na nie
zakryte oczom dojrzewanie,
o tych, co trupy w wdzięcznej pozie pływają może
w trunkach kosztownych i zamożnych. Ale gorzej
gdy się wykluczy. Test ojcostwa was przekona
brak pokrewieństwa. Brak Haraszthy’ego Agostona.
svgallery=winiarnie