MOST

I kiedy przerzucali mosty, kiedy się świat na oczach zmieniał
nikt się nie dziwił niemożliwym. Więc ja tu stoję w środku nieba,
między lazurem a lazurem. Most – nóż syrenki Andersena
wbija się w nogi. Stoję niemo. Stoję wśród tłumu. A to cena
aby dwa końce mostu złote oparły przęsło o dno morza
by liny pchały go do góry i by się żywioł nie rozgorzał
w mgły zapomnienia, w ogień słońca, w księżyca zimno i martwotę,
bym miała jedność tylko z tobą, a wszystko inne tylko potem
ważne jest, kiedy lustra nieme krzywią w grymasie ust tak wielu
byśmy się w lot puścili wspólnie przeciw ciążeniu. Tylko w celu
odkrycia praw należnym dla nas, bo to pomiędzy nie trwa wiecznie
a wieczne tylko budowanie. Obok jest piękno. Waszych pięt
dosięgnie złoto Golden Gate?

svgallery=most

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2008, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *