LATA PIĘĆDZIESIĄTE POSZERZONE (17)


Rozdział VI

Wanda(7)
Od jakiegoś czasu Wandzie zaczęła przynosić książki z Biblioteki Publicznej pani Mira. To Zosia, przyjaciółka Krysi pracująca w bibliotece na Grodzkiej, zwróciła uwagę, że właśnie zatrudniono młodą kobietę z pięciorgiem dzieci na stanowisku bibliotekarki, która – jak przeczytała w przedłożonym życiorysie – niedawno dostała z mężem mieszkanie w zaułku Pierackiego, niemal naprzeciwko kamienicy Wandy. Zosia przekazywała Wandzie książki poprzez panią Mirę i Wanda nie musiała po nie tak daleko chodzić, aż na Grodzką.
Wanda miała niesłychane spożycie książek. Jak nie przeczytała książki w ciągu nocy, miała stany lękowe i taka wygoda była dla niej wybawieniem.
Pani Mirze, jak z biegiem czasu dowiadywała się od niej, rodziły się dzieci od momentu, kiedy jesienią 1943 w kościele akademickim pod wezwaniem św. Mikołaja we Lwowie wzięła ślub z partyzantem. Teraz wraz mężem zamykali je w mieszkaniu kiedy szli do pracy i po powrocie ściany wymazane były ich odchodami. Wanda, która miała przed wojną do dwójki dzieci dwie nianie, a i w trójkę nie mogły sobie dać rady, a przecież była jeszcze kucharka, nie patrzyła na panią Mirę z podziwem, czego pani Mira podając przez drzwi książki, oczekiwała. Znając jej pośpiech i ustawiczny brak czasu, nie proponowała wejścia na herbatę, ale wkrótce pani Mira sama się wprosiła i opowiedziała Wandzie swoją historię.
Pani Mira mieszkała z bratem we Lwowie kiedy wybuchła wojna, major AK sam zaproponował jej współpracę i wkrótce została zaprzysiężona w Komórce Legalistycznej Okręgu AK Lwów jako łączniczka, gdzie poznała swojego przyszłego męża. Do śmierci Bieruta ukrywali się po wioskach, a teraz przyjechali do rodzinnego miasta męża.
Wanda z ulgą odebrała to jako widoczne złagodzenie restrykcji, bo skoro pozwolili się byłym akowcom ujawnić i nie zamykali ich już do więzienia, a tych co uwięzili zwalniali, coś jednak szło ku dobremu.
Obok, na terenie dawnego klasztoru Dominikanek było przed wojną wojskowe kasyno oficerskie, gdzie szwagierka Wandy, Isia, przesiadywała całymi dniami z żonami oficerów i grała z nimi w karty. Była tam też oranżeria, teraz niedostępna, zajęło ją LWP, ale w jednej z sali zrobiono kino „Kosmos”. Biblioteka przylegała do klasztornych zabudowań, mieściła się w niskiej kamieniczce, do której wchodziło się po schodkach od Rynku i wkrótce zaczęła pękać w szwach od nadmiaru zbiorów, więc wygospodarowano dodatkowe pomieszczenie w kamienicy po przeciwnej stronie ulicy.
Biblioteka nie ograniczała się do wypożyczania książek. Pełniła też ważną funkcję propagandową. Zosia musiała pilnować, by regularnie oklejać ją przywiezionymi z Rzeszowa materiałami, w których cały czas grożono wojną, jeśli naród nie będzie czujny i nie dostrzeże imperialistycznych zakusów. Trzeba było zapewniać o dozgonnej przyjaźni z ZSRR. Nie mogła ominąć nakazanej celebry żadnego ze świąt państwowych i wyklejać na gazetce ściennej wycinki z gazet co tydzień ją aktualizując. Zapraszano też różnych prelegentów i Zosia musiała dbać o szczelnie wypełnioną salę biblioteczną. W ogromnych nakładach zwożono materiały walczące z analfabetyzmem okolicznych wsi, spadku po rządach sanacyjnych, które musiała do następnej dostawy rozdać i rozprowadzić wśród załóg nielicznych przecież zakładów przemysłowych na terenie Przemyśla i przyległych wsi, które przysłał dział Pracy Masowo-Politycznej z Rzeszowa. Uruchomiono Koło Miłośników Języka Rosyjskiego, Koło Młodych Miczurinowców i Zosia dwoiła się i troiła, gdyż nikt nie chciał się zapisywać. Na dodatek lokalne „Nowiny Przemyskie” pisały cały czas nieprawdę o wykonanym rzekomo planie sześcioletnim i entuzjazmie młodzieży, a tymczasem wyłożonych w bibliotece gazet zarówno polskich, jak i radzieckich, nikt nie brał do ręki.
Ale wszystko jednak powoli się rozluźniało.
Wcześniej Zosia konspiracyjnie skarżyła się, że w bibliotece huk roboty, nakazy odgórne muszą być ściśle przestrzegane co do księgozbioru i wprowadzania nowych broszur z komentarzami do dzieł klasyków marksizmu-leninizmu. Bibliotekę zalewały najnowsze publikacje historyków piszących historię Polski z właściwego punktu widzenia oraz mnóstwo poradników rolniczych, tłumaczeń publikacji o pracy radzieckich kołchozów. Od 1949 roku systematycznie usuwano książki, których wykaz ciągle aktualizowano. Kazano likwidować stare katalogi, zakładać nowe i pracownicy biblioteki nie mogli nadążyć z wykonywaniem coraz to nowych zaleceń. Zosia nie miała pojęcia dlaczego każą usunąć nawet Makuszyńskiego. Przysłali instrukcję Zarządu Kontroli Prasy Ministerstwa Oświaty zalecającą wyrzucenie przedwojennych wydań książek, zarówno klasyki dziecięcej jak i historycznych oraz religijnych. Zosia wykreślała książki patrząc na miejsce i rok wydania. W ich miejsce zwożono tony książek radzieckich, ich tłumaczeń i nowe wydania pisarzy, których nazwisk nigdy nie znała.
Ale upłynęły już dwa lata od śmierci Stalina, już coś się ruszyło, już mogli zakupić dla biblioteki to, co chcieli, nagle nie było nakazów odgórnych. I tak Wanda mogła zaspokajać swój głód książkowy.
Zmiany szykowały się w sądach, co Wanda przywitała z ulgą, gdyż natychmiast poprawił się nastrój jej brata, mecenasa Janka, który wpadał do nich na zupę, gdyż miał blisko z gmachu Sądu i nie wiedział, czy w domu Wisia da mu cokolwiek do zjedzenia. Przychodził do nich wiecznie zdenerwowany, w pracy kazano im zwiększyć rewolucyjną czujność, szukać wrogów klasowych, a on był po pięćdziesiątce i już wszystkiego miał dość. Mimo, że miał kochankę Krzysiunię, nie wiadomo jakim sposobem zapłodnił Wisię i Hania urodziła się nieplanowana i niechciana. Przy trójce dzieci, niepracującej żonie i kochance, nie mógł sobie pozwolić na nie branie spraw w zespole adwokackim, na widok których dostawał mdłości. Ich zadaniem nie było sądzenie sprawiedliwe, a wykrywanie wrogów ustroju. Powołana Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym miała pełne uprawnienia do ochrony nie obywatela, a państwa. Na dodatek skutkiem wielości rozpraw, kształcono na gwałt nowe kadry, przysyłano absolwentów z Wyższej Szkoły Prawniczej, gdzie studia trwały dwa lata i niejednokrotnie przyjmowano tam bez matury. Młodzi, zaangażowani ciągle się ich starych czepiali, ukraińscy zwierzchnicy nie mieli do przedwojennego absolwenta Uniwersytetu Lwowskiego żadnego szacunku.
Adwokatura podlegająca radom adwokackim, zbierała się, by analizować wytyczne najwyższych organów sprawiedliwości. Jednak powoli się liberalizowała i starzy przedwojenni koledzy tacy jak Janek z ulgą przywitali uchwały IV Krajowego Zjazdu Zrzeszenia Prawników Polskich.
Zmieniło się też na „Targowicy”. Emil wcześniej bał się tam chodzić, ale już coraz śmielej wypuszczał się na targowiska na Zasaniu i za Kamienny Most, gdyż nagle milicjanci przestali tam zaglądać i zaroiło się od sprzedających, nie tylko bab z koszami jajek i serów, ale tajemniczych mężczyzn w prochowcach, którzy wyciągali towar rozchyliwszy płaszcze. Emil właściwie oprócz jedzenia niczego nie potrzebował, a że był z natury strachliwy, nie dociekł czym handlują, chociaż wiedział, że handluje się wszystkim, a głównie zegarkami i dolarami.
W lutym Wolna Europa przeczytała fragmenty tajnego referatu Chruszczowa przeciwko kultowi jednostki i Wanda siedząc wieczorem przed radiem z siostrą i szwagrem, jedząc zdobyte na Franciszkańskiej ptasie mleczko, nie mogli się Chruszczowem nazachwycać. Wandzie zawsze Chruszczow przypominał wielkiego, białego robaka i jego odpychający wygląd kłócił się z dobrodziejstwem jego słów. Stalin nie żył już trzy lata i nareszcie nadchodził upragniony czas zmian nazwany odwilżą.
Niczego nie można było być pewnym w tych pokrętnych sformułowaniach, niemniej komentarz Wolnej Europy był entuzjastyczny i im się udzielił. Uczcili to zaraz kieliszkiem spirytusu z sokiem wiśniowym, ale to nie był jeszcze koniec szczęśliwych zdarzeń.
W marcu z Moskwy wrócił Bierut w trumnie i Wolna Europa nie wiedzieć czemu wyznaczyła natychmiast Gomułkę, jako pierwszorzędnego następcę. Ale został nim Ochab, mimo to o Gomułce zaczęto ciągle mówić, czego Wanda nie mogła zrozumieć, ale widocznie tylko on miał szansę, by być w zamian za kogoś jeszcze gorszego.
Kiedy nastał maj, w którym jak zwykle Wanda wymówiła się od pochodu ostrym atakiem serca. Starała się też o wcześniejszą emeryturę, więc traktowano ją w tartaku jak kogoś na wylocie. Wanda poczuła wiosnę. W zaułku Pierackiego zaczęto budować przylegający do jej ogrodu Ogródek Jordanowski, z którym łączyła wielkie nadzieje. Zatęskniła za wnukami, a najmłodszej, wrocławskiej wnuczki Mirki przecież jeszcze nawet nie widziała. Krysia z dziećmi planowała wakacje w Sidzinie, a Leszkowie bali się jechać z Wrocławia pół Polski w zatłoczonym pociągu z tak małym dzieckiem.
Pogrążyła się więc, jak wszyscy w całej Polsce w sprawie Mazurkiewicza.
O procesie pojmanego Mazurkiewicza, mordercy mordującego od powojnia, oskarżonego o kilkanaście zabójstw pisały wszystkie gazety. Zwłoki zamordowanych znaleziono pod betonową podłogą w jego garażu, więc nie mógł się już wymigiwać. Emil od dawna zaczął kupować warszawski „Ekspres Wieczorny” i teraz się przydał. Codziennie czytali z wypiekami na twarzy kolejne doniesienia Lucjana Wolanowskiego zatytułowane „Gdzie Mazurkiewicz tam śmierć”. Władysław Mazurkiewicz wyglądał jak przedwojenny inteligent, był wytworny, elegancki, niezwykle grzeczny i ujmujący, na dodatek przystojny, miał 46 lat, potrzebę zabawy, życia na poziomie, co mógł tylko osiągnąć rabując swoje ofiary. Typowy rabuś rozbójnik, pomyślała Wanda mając cichą nadzieję, że to wszystko nieprawda i że został wrobiony przez Służby Bezpieczeństwa. Ohydnym okazał się adwokat Mazurkiewicza, określając ofiary mordercy jako osoby bezwartościowe w dzisiejszym ustroju i proces zaraz nabrał niezamierzonych rumieńców.
Jednak ta ponura rozrywka ogólnopolskich kibiców procesu seryjnego mordercy została przerwana wydarzeniami jeszcze bardziej tragicznymi, co skłoniło wszystkich do intensywniejszych nasłuchów Wolnej Europy.
Kończące się w Poznaniu Targi z końcem czerwca zbiegły się z wybuchem pierwszego po wojnie wielkiego strajku generalnego w Zakładach przemysłu Metalowego im. Józefa Stalina, co władze wykorzystały by obwinić za to szpiegów i podżegaczy imperialistycznych, którzy zjechali na Targi.
Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego, Wyroby Hutnicze Poznań, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, Poznańska Fabryka Łożysk, Rzeźnia Miejska, Poznańskie Zakłady Przemysłu Gumowego Stomil – cały Poznań solidaryzował się ze strajkującymi.
Ruszył ulicą pół tysięczny tłum. Zrzucano szyldy z napisem Stalin, wywieszono transparenty przeciwko władzy. Zniszczono zagłuszarki zachodnich audycji radiowych. Po placu Stalina jeździł samochód z megafonem objaśniając, co się dzieje. Z okna gmachu UB padły strzały. Powstańcy zdobyli broń wdzierając się do więziennej zbrojowni.
Potem mówiono o polskim wojsku strzelającym do robotników, gdyż powiedziano im, że w tłumie są komandosi amerykańscy z RFN zrzuceni na spadochronach.
Głównymi ofiarami byli młodzi ludzie i dzieci. Około tysiąca rannych zapełniło poznańskie szpitale.
Przybyli Cyrankiewicz i Gierek. Kazali posprzątać trupy. Cyrankiewicz wyrecytował:
„Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść przeciw władzy ludowej rękę, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie walki o podniesienie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia…”
Nowo wybrany przy rządzie Chruszczowa premier ZSRR Nikołaj Bułganin, przybył do Warszawy na uroczystości 22 lipca i przywiózł 25 milionów dolarów, by poprawić w Polsce zaopatrzenie.
Poszły z Ginalską specjalnie do kina, by zobaczyć kronikę filmową. Tam dowiedziały się, oglądając zrujnowane ulice Poznania i poprzewracane tramwaje, że jest to robota imperialistycznych prowokatorów, którzy zostali złapani i będą osądzeni.
Powołano komisję do wypadków poznańskich, którą prowadził Gierek. Ostatecznie rozpoczęto rozprawy w sądzie 58 uczestników zajść.
Wanda chodząc co tydzień do reformatów dowiadywała się też o działaniach Kościoła, dążącego do powrotu prymasa Wyszyńskiego uwięzionego już trzy lata. Wiernym powiedziano na kazaniu, że 26 sierpnia przy milionie modlących się na Jasnej Górze powtórzono w Częstochowie śluby króla Jana Kazimierza z 1656 roku w katedrze lwowskiej, z czasu wojny ze Szwedami, czym dano znak, że zagrożenie jest podobne.
Kończyło się lato, Mazurkiewicza skazano na śmierć. W Sejmie zażądano odwołania generała Rokossowskiego, zapiekłego stalinisty i dymisji innych, co zaniepokoiło Moskwę.
Jak gorączkowo informowała Wolna Europa, w nocy z 18 na 19 października Armia Czerwona stacjonująca na Dolnym Śląsku ruszyła na Warszawę. Równocześnie do Warszawy przyleciał ze świtą Chruszczow. Zdołano go przekonać, że sami dadzą sobie radę i Chruszczow zarządził odwrót wojsk i też odleciał zabierając ze sobą Gomułkę.
Wolna Europa entuzjastycznie opisała wiec Gomułki 24 października w Warszawie, gdzie było 400 tysięcy wiwatujących. A przecież Gomułka zawdzięczał to tylko Węgrom.
Powstanie węgierskie wybuchło 23 października 1956 roku i trwało do 10 listopada z tą różnicą, że stała się rzecz potworna, Armia Czerwona jednak wjechała na ulice Budapesztu. Odwróciło to Chruszczowa od spraw polskich. Można było pozbyć się Rokossowskiego, uwolnić Wyszyńskiego, zgodzić się na naukę religii w szkołach i wiele naobiecywać.
Wanda znowu poszła z Ginalską oglądać kroniki filmowe w kinie, gdzie przedstawiono podziurawione domy Budapesztu kulami, pociskami czołgów, trupy na ulicach i zbiórki warszawskie dla potrzebujących krwi węgierskich szpitali.
Wszystko było wstrząsające i przygnębiające i Wanda nic a nic nie rozumiała z gomułkowskiego entuzjazmu. Na dodatek w kronikach pastwiono się nad sądzonymi w wypadkach poznańskich chłopcami, którzy rzekomo byli wysłannikami wrogich, obcych mocarstw.
Ginalska powiadomiła ich, że w sobotę 15 grudnia zostanie nadana audycja „Matysiakowie” w programie II Polskiego Radia o wpół do ósmej i będzie cyklicznie nadawana w każdą sobotę po 30 minut. Usiedli, posłuchali, ale ich nie wciągnęły te robociarskie rozmowy, ani nie obchodziły.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2021, dziennik ciała. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *