LATA PIĘĆDZIESIĄTE POSZERZONE (10)

Rozdział III
Rudek (4)
Rudek wychodził z Andrzejem na sanki, ale tylko wokół bloku, na całe szczęście śniegu było dość, a dzięki jesiennej awarii rur na osiedlu były górki. Już we wrześniu ubiegłego roku przedsiębiorstwo instalacji centralnego ogrzewania zryło teren wokół wszystkich bloków Marchlewskiego celem wymiany rur. Od lutego zaprzestano robót, a dziur nie zasypano, nie zabezpieczono przed wpływami atmosferycznymi i w mrożnie noce można było obserwować przez okno wydobywające się kłęby pary wodnej. Natomiast zwały ziemi i gliny dochodziły 1 piętra i można było śmiało z nich sankami zjeżdżać. Od miesiąca była u nich teściowa i bardzo Krystynie pomogła, ale skończył jej się urlop i musiała wracać do Przemyśla. Żadna taksówka nie przyjechałaby pod dom, z powodu tych rozkopów, więc Rudek odprowadził ją na dworzec. Szli wzdłuż zamarzniętej Rawy mijając Halę, Rudek niósł małą, piękną, skórzaną walizeczkę przedwojenną Wandy, w której wiozła dla Leśki i Emila skromne upominki. Rudek na dworcu dawno nie był, bo wożono ich na delegacje samochodami. Na stacji Stalinogród, zbyt małej do obsługi tak dużej ilości pociągów leżały wszędzie porozrzucane śmieci, a nigdy nie malowane ściany i odpadający brudny tynk, przygnębiały. Ponieważ była niedziela i Wanda zmusiła Rudka do wyjścia na dworzec z ponad godzinnym zapasem, siedli w zatłoczonej restauracji zarządzanej przez Kolejowe Zakłady Gastronomiczne, gdzie panowała nieznośna atmosfera zaniedbania, ogólnego brudu i smrodu przepoconych płaszczy. Zamówili herbatę w szklankach i Rudek ze smutkiem patrzył na degradację miasta, które przed wojną było wizytówką niepodległej Polski.
Rudek pilnując wieczorami dzieci w czasie gdy Krystyna wychodziła z Henią i Zosią do teatru lub do kina, nasłuchiwał Wolnej Europy. Wbrew kilkuszpaltowemu tłumaczeniu na łamach Trybuny Robotniczej, która w pracy leżała codziennie niemal do obowiązkowego czytania, Wolna Europa dowodziła, że polskich oficerów w zemście za wojnę polsko-radziecką z 1920 roku wymordowało NKWD, a nie Gestapo. Natomiast w Trybunie uznano to za pomówienie, w którym maczała swoje brudne łapska propaganda amerykańska, starająca się wszelkimi siłami judzić i skłócać naród polski z zaprzyjaźnionym narodem radzieckim. Oprócz drobiazgowych dowodów nieprawdy, obalając nawet cień podejrzeń na ZSRR, gazeta drukowała też listy czytelników, żołnierzy armii Andersa, ochotniczek czerwonego krzyża w Kairze i wielu osób oburzonych niesprawiedliwymi posądzeniami Stalina o zbrodnię katyńską.
Gazeta donosiła o toczącym się procesie sprawców zabójstwa Stefana Martyki, który od dłuższego czasu występował w Fali 49, plugawej audycji w Polskim Radiu, z której naśmiewała się Wolna Europa. Pogrzeb Martyki jako męczennika walczącego ze szkodliwością amerykańskiej kultury odbył się jesienią dwa lata temu, władze spędziły wtedy do Teatru Narodowego i na Plac Teatralny, a potem na Powązki tłumy, nie obyło sie bez przemówień najwyższych władz. A teraz sprawców schwytano jak i całą organizację i groziła im kara śmierci.
Rudek miał dość tych wszystkich przygnębiających zdarzeń, jeździł ciągle na budowy, gdzie cały czas ktoś ginął. Na dodatek musiał też wizytować ogromny plac budowy Nowej Huty, gdzie rosło jak na drożdżach pierwsze socrealistyczne osiedle wznoszone prymitywnymi metodami drewnianych rusztowań, złożone z tak samo brzydkich jak Koszutka niskich domów mieszkalnych na niedawno żyznych polach podkrakowskich, które bardzo dobrze znał, gdyż były to jego rodzinne strony. Stał już ratusz, Dom Partii, gmach ZMP. Bloki mieszkalne ze sklepami na parterze miały docelowo pomieścić 7 tysięcy mieszkańców. Porządkowano plac centralny, trwała budowa Parku Kultury, hali sportowej, wielkiej piekarni oraz budowa magazynów. Wszystko tonęło w błocie, trzeba było kilometry przemierzać w gumowych, niewygodnych butach.
W marcu przestało bić serce wielkiego Stalina, nikt się tego nie spodziewał, ani nie mógł przewidzieć, czy to źle, czy dobrze.
W trzy dni po tej wiadomości, w której drobiazgowo opisywano stan ciała generalissimusa w chwili śmierci, zmieniono nazwę Katowic na Stalinogród. W biurze Rudka musieli żyletką wyskrobywać na planach starą nazwę i nanosić nową. Był niesamowity bałagan, zabrano z pokojów wszystkie pieczątki do wymiany, ludziom plątały się nazwy. Przemianowano też ulicę łączącą dzielnicę Koszutka z Bogucicami na Stainogrodzką i bardzo uważano, by do poprzedniej nazwy nie wracać, a nawet o niej nie napomykać. Po prostu Katowice zniknęły z mapy świata tak, jakby były jakimś niedobrym miastem skazanym na zagładę i w radiu, w Kronice Filmowej, i we wszystkich gazetach nie wolno było słowa Katowice używać. Był to dla Rudka jakiś nierealny koszmar, w którym nagle przyszło mu przebywać, gdyż miał mnóstwo zaległej pracy, a tu nie dawano pracować.
Wszystkich z biurowca spędzono na wielką manifestację na Placu Dzierżyńskiego 9 marca 1953 roku, gdzie stalinogrodzki wojewódzki i miejski komitet Frontu Narodowego w poniedziałek 9 marca 1953 czcił pamięć wodza. Po przemówieniach, o godzinie 10 rozpoczęto pięciominutową ciszę, w której nieruchomo stali ludzie. Zdjęli czapki, stanęły samochody, tramwaje, na torach pociągi. Rozlegały się złowieszcze, przeszywające syreny i wystrzały armatnie oraz rozdzwoniły się na trwogę dzwony kościelne.
Potem odwołano w całym mieście wszelkie imprezy kulturalne imprezy rozrywkowe, pozamykano teatry, kina, kawiarnie i restauracje. W radiu emitowano tylko muzykę żałobną i odwołano wszelkie audycje.
A jak w pracy pospiesznie próbowano do ładu doprowadzić wszystkie dokumenty związane ze zmianą nazwy miasta, zmarł prezydent Czechosłowacji Klement Gottwald i wszystko zaczęło się od początku tylko w mniejszej skali, gdyż wielkości żłoby po Stalinie nie wolno było przebić. Zaraz też ich resort musiał zmienić nazwę powstałej na początku wieku kopalni „Eminencja” na „Gottwald”, by uczcić pamięć zmarłego prezydenta, który, jak donosiła Wolna Europa, miał syfilis i ciężką chorobę alkoholową. Po II wojnie światowej „Eminencja”, którą Rudek widział wychyliwszy się z balkonu, upaństwowiono i należała do Katowickiego Związku Przemysłu Węglowego, czyli do ich resortu i znowu poszły w ruch żyletki.
Cały czas zresztą Państwo czegoś chciało od obywatela i nie można było skupić się ani na sobie, ani na swojej rodzinie. Zakazano pod karą, celebry przedwojennych świąt i nakazano nowe. I tak podstawowymi świętami stały się 1 Maja i 22 Lipca. Czczono też z równą gorliwością nakazem dekorowania witryn sklepowych i ulic miast 21 stycznia śmierć Lenina, 27 stycznia Wyzwolenie Katowic, 23 lutego utworzenie Armii Czerwonej, 8 marca Dzień Kobiet, 1 czerwca Dzień Dziecka, w lipcu Miesiąc Odbudowy Warszawy, 12 października Dzień Ludowego Wojska Polskiego, październik był Miesiącem Pogłębiania Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, 7 listopada Rocznica Rewolucji Październikowej, 4 grudnia Dzień Górnika, 5 grudnia urodziny Stalina.
Nim przewaliły się uroczystości żałobne, już kazano pisać sprawozdania potrzebne do odczytów na trybunie w czasie pochodu pierwszomajowego. W tym roku po raz pierwszy pochód odbywał w zupełnie nowym mieście, w Stalinogrodzie, gdzie wszystko było dziewicze i nieskazitelne, a na dodatek żądano od mieszkańców sprostania tak godnej nazwie, czyli zwiększenia i tak już napiętych norm pracy, większego jeszcze wysiłku i poświęceń. Podwojono, a nawet potrojono starania i uroczystość pierwszomajowa w Stalinogrodzie była jeszcze bardziej okazała, niż dotychczas. Postanowiono trybunę tym razem postawić przed Teatrem Wyspiańskiego.
Rudek pod groźbą wyrzucenia z pracy, jak inni pracownicy biurowca stawił się rano w garniturze. Przedarł się przez dzieci z Pałacu Młodzieży w białawych koszulach, krótkich spodniach, czerwonych chustach niosących gigantyczny portret olejny przedstawiający w rzeczywistych rozmiarach stojącego Bieruta, jak głosił napis, „najlepszego opiekuna i ojca” i dołączył do swojego punktu. Na ulicach było mnóstwo młodzieży w pionierskich koszulach i mundurkach ZMP.
Pochód się formował, niesiono portrety Stalina z czarną wstążką, Malenkowa, Mao Tse-tunga, Kimir-Sena, Piecka, Thoreza, Togliattiego, Czerwienkowa, Ibarruri, hasła, że domagamy się zaprzestania wojny w Korei. Pochód zamykała kolumna ORMO-wców.
Rudek dołączył do swojego biura gdzie wręczono mu szturmówkę, ale odmówił.
Rudek nie tylko nie uczestniczył w żadnych posiedzeniach rad zakładowych, ale nawet nie chciał wiedzieć o tym, ze istnieją. Ale nie dało się nic nie wiedzieć, skoro już egzekutywa KW PZPR od 15 kwietnia 1953 projektowała pochód, na korytarzach wyklejano gazetki ścienne, trenowano pieśni i skandowanie, zakupywano ogromne ilości sztucznych kwiatów, a tzw. malarnie pracowały pełną parą. Zdecydowano się na dwa nurty pochodu, nad nimi dekoracje, wszystkie okna mieszkań mieszkający w nich byli zobligowani udekorować.
Pierwsi mieli maszerować górnicy kopalni Stalinogród, za nimi 18 grup z poszczególnych zbiórek zakładów pracy.
O godzinie 10 na trybunie zebrało się 500 przedstawicieli władz Stalinogrodu i zaproszonych gości. Przez megafon puszczono warszawskie przemówienie Bieruta i potem gdy popłynęła Międzynarodówka, wypuszczono w powierze gołębie i balony. Na czele pochodu niesiono napis: „Stalinogród wita Pierwszy Maja”.
Rudek zziajany wrócił do domu po trzech godzinach. Odgłosy z Rynku dochodziły nawet do Koszutki, wszyscy tam świętowali, pili oranżadę, noszono na baranach zachwycone dzieci. Rudek odetchnął, że nie musi tak iść z dziećmi, które według niego był za małe. Krystyna żałowała, że nie przyniósł ze stoisk pierwszomajowych żadnej wędliny, którą to podobno można było bez problemu kupić.
Ale Rudek był poirytowany, zmęczony i nawet nie chciał po południu pojechać z nimi tramwajem do Parku Kościuszki, gdzie rozpoczynały się festyny i zabawy dla dzieci.
Rano poszedł do pracy i pogrążył się w problemach budowlanych pochylony nad swoim rajzbretem, ale w czasie przerwy jedząc kanapkę przygotowaną przez Krystynę znowu go coś rozwścieczyło. Sięgnął odruchowo po jedną ze stosu gazet codziennych, gdzie była fotografia z Warszawy. Przypomniano, że 5 kwietnia 1952 roku podpisana została umowa pomiędzy ZSRR a PRL dotycząca prezentu Stalina dla zrujnowanej warszawy. Budowano Pałac Kultury i w maju wykopano fundamenty. Już w lipcu betoniarki zrzucały cement, a w rocznicę Rewolucji Październikowej wyrosły stalowe kolumny szkieletu. Teraz budowano boczne skrzydła Pałacu Kultury, mury i półkolista sala kongresowa. Widać spawaczy, widać murarzy, wysokościowców, wierchołazów, ale mało, gdyż wszystko jest zmechanizowane. Półfabrykaty i prefabrykaty przygotowuje się na dole, dźwigi, windy robocze podają na górę cegły, płyty ceramiczne, stropy. W sierpniu Pałac będzie miał już 34 kondygnacje i 136 metrów wysokości. W bazie przemysłowej w Jelonkach budowniczowie radzieccy zamawiają materiały w Związku Radzieckim i one wagonami z hut, zakładów ceramicznych, fabryk do Polski jadą.
Cały maj był przepiękny i w końcu Rudek dał się namówić Krystynie na wycieczkę do nowobudowanego Parku Kultury z dziećmi, ale nie dało się tam przejechać. Tramwaj miał dopiero w planach kursować między Koszutką, a Chorzowem po ulicy Dzierżyńskiego.
Pojechali więc do Parku Kościuszki, gdzie zdołano trochę go uporządkować w związku z kończeniem budowy ogromnej Hali Ludowej powstałej na bazie byłego pawilonu Tragów Katowickich odbywających się tam rok rocznie przed wojną. Teraz Hala Ludowa miała być kolejnym miejscem spędów propagandowych, konferencji, akademii i występów estradowych dla celebracji świąt państwowych. Jednak z majowych festynów pozostało jeszcze dużo atrakcji dla dzieci i postanowili przyjeżdżać to częściej.
Ale Rudek ciągle był zmęczony po pracy, a nasłuchy wolnej Europy jeszcze bardziej go wycieńczały. Właśnie dowiedział się, o czym w Polsce zupełnie milczano i zatajono, żadna gazeta nie wzmiankowała, że w NRD wybuchł wielki, masowy sprzeciw . Powstanie robotników niemieckich w Berlinie stłumiono radzieckimi czołgami IS-2, które wjechały do zrewoltowanych miast 17 czerwca 1953. Byli zabici i ranni, kilkaset osób aresztowano, wprowadzono stan wojenny. Szczególnie interesowało to tych kolegów z pracy, którzy mieli tam krewnych i bezskutecznie starali się o wyjazd na stałe z Polski do Niemiec. Słuchali z zachodniego Berlina radiostacji RAIS, Rudek też zaczął jej słuchać i z trudem, by nikt nie podsłuchał, dzielili się w pracy informacjami i niepokojami. Wkrótce, nie wiadomo jakim sposobem, nagle dostali te upragnione pozwolenia wyjazdu do NRF i zniknęli z Biurowca.
Tymczasem szykowano się do obchodów 22 lipca i Rudkowi przykazano obowiązkową obecność. Jak się domyślał, właśnie na Górnym Śląsku w Stalinogrodzie, w odpowiedzi na czerwcową rebelię w NRD tutaj zorganizowano centralne obchody 9 rocznicy uchwalenia Manifestu PKWN 22 lipca i pierwszą rocznicę uchwalenia Konstytucji zorganizowano właśnie w Stalinogrodzie.
W okropny upał, o 8 rano Rudek w garniturze dołączył do swojego biura, które tym razem nie musiało iść w pochodzie, jedynie stanowiło widownię stojącą na ulicy Warszawskiej. Wzdłuż trasy pochodowej ustawiali się mieszkańcy Stalinogrodu i delegacje zwiezione z całego województwa. Po ulicy szła głównie młodzież, jechały czołgi , gdyż jak się okazało, była to defilada wojskowa, która przekształciła się w manifestację i przegląd siły obronnej Ludowej Ojczyzny. Na trybunie obok teatru siedział sam Marszałek Rokossowski z konsulem ZSRR Nikitinem.
Musieli stać nieruchomo w czasie grania hymnu narodowego przez orkiestrę wojskową, salw armatnich, wysłuchać przemówień roznoszonych megafonami, potem oglądać jak maszeruje piechota zasypywana z okien i balkonów kwiatami. Potem marynarze. Następnie motocykle. Samochody. Gaziki. Spadochroniarze. Jadą działa przeciwpancerne, przeciwlotnicze, haubice na gąsienicach. Nad głowami samoloty. Bombowce. Po ulicy jadą katiusze. Rakiety. Czołgi.
Potem idą sportowcy. Młodzież w różnych konfiguracjach, chłopcy przemieszani z dziewczętami, studenci, górnicy junacy, przodownicy, niosą różne napisy. Rudkowi kręci się w głowie, jest przemęczony. Wszędzie wirują szturmówki, ludzie w amoku skandują Rokossowski.
Ostatkiem sił widzi jak niosą makietę Berlina z kukłą Adenauera, który podpala wschodni Berlin.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2021, dziennik ciała. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *