W PORTUGALII
Kończą kwitnąć jakarandy,
blask roznoszą
na Plac. Na bruk rzucą fiolet,
na Rossio,
na wylegujące się dwa psy u fontanny.
Roztrąca deszcz płatków
jednostajnie, lila, miękko
mdły wiatr. Obcasy dźwięczą
dywan kwiatów
rozgniatając na śmierć.
Nie widać bazaltowego wzoru fal,
skryte indygo.
Psom śpiącym wyrosła lila sierść.
Nagle nią potrząsają z pobudką:
tłum turystów wkroczył.
Plac Inkwizycji, Rossio,
psioczą tu na Historię.
Była krew i było głośno.
Już Plac czerwienią nie broczy.
Tylko w śnie
koszmary z Auto-da-fé.
Mam fiołkowe oczy
drzew jakarandy Placu Rossio.