WIERSZE PÓŹNE (3)

W HAWANIE

Calle 23: flamboyan.
O ma bezradność wobec niespotykanego piękna
w oczarowaniu ogromem! Ja

nic nie wiedziałam!
Ulica cała
jak czegoś koniec,
zakończenie w tym, w którym żyłam świata.

Czerwona była jezdnia,
trawa przy pniu kryła płatki.
Upalnie, sceneria odpowiednia
tropikom. Cały czas jest ogień.

Być może taka słodka jest śmierć
jak opowieść
zakończona happy endem.

Dla moich dwunastu lat oferta
zmartwychwstania. Pogotowie
do nastoletnich ran,
kwitnie drzewo: flamboyan.

I po horyzont pokryty Miramar
szmaragdowych palm szkarłatnego sierpnia,
nieznany mi, euforyczny stan.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2020, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *