Trzydzieści rozdziałów książki, w zamyśle zbioru opowiadań – ale jak pewien krytyk zauważył, jest to raczej dygresyjna powieść (czasami autorka dopowiada, co stało się z przywołanymi postaciami po kilkudziesięciu latach) – stanowiąca kompozycyjną jedność, pisana jest niezmiennie na jednej nucie wstrzemięźliwej narracji.
Pisana pod koniec drugiej połowy życia zawiera dostrzegalny trud pisarski wydobywania przeżyć z pamięci, trud polegający na braku pewności, czy zdarzenia miały naprawdę miejsce, jakie imiona nosiły osoby, które zostały jeszcze ocalone z pożogi wymazujących się wspomnień.
Niepozorność warstwy faktograficznej paradoksalnie stanowi o sile przekazu książki. Bohaterka nie doświadczyła wszystkich tych spektakularnych traum popowstaniowych. Trochę jest o śmierci dziadków w palącej się Warszawie, ale jako dziewczynka nie przeszła kanałami, nie doświadczyła powojennych politycznych represji rodzinnych, skrajnej nędzy, czule osłaniana przez mamę i babcię. Nie umniejsza to jednak czytelniczego zaciekawienia.
Książka to też hołd złożony matce. Tytułowa puciszka – tak nazywana w mazowieckim czeremcha – zakwitła w ogrodzie w momencie śmierci jej matki, nauczycielki, która rozbudziła w małej Wandzie potrzeby artystyczne i potrafiła z tych niewielu rzeczy, jakimi dysponowała ludność wyrzucona z Warszawy, zbudować bezpieczny świat dorastającej dziewczynce.
Wzruszające są obrazki ze studiów na warszawskiej ASP studentki, krążącej młodzieńczo po prywatkach, po krańcach budzącej się prężnie, zawłaszczającej wszystkie strategiczne możliwości robienia kariery w Polsce Ludowej elity artystycznej stolicy.
Dojeżdżająca ze wsi, mająca jedynie urodę i inteligencję, nie umiejąca stawić czoła formującej się właśnie nachalnej rzeczywistości, bohaterka książki przyjmuje postawę obserwatora, często też stoickiego komentatora doświadczanych sytuacji. Opisy radzenia sobie z garderobą, butami, co właściwie wszyscy robili szyjąc, klejąc, farbując własnym pomysłem przez cały PRL, nabierają tutaj wagi egzystencjalnego aktu przetrwania, a nie sprawiania sobie przyjemności. Wiadomo, buty na słoninie w warszawskiej witrynie były dla bohaterki nieosiągalne, natomiast niezbędność posiadania tego co się aktualnie nosiło było koniecznością pozwalającą młodej dziewczynie uczestniczyć w życiu studenckim. O tym, jak wtedy wyglądała rozwydrzona młodzież warszawska wiemy z „Dziennika 1954” Tyrmanda. Świat Wandy Szczypiorskiej pozwala wniknąć w nią z całkiem innej strony, wcale nie mniej ciekawej.
Tak jest ze wszystkimi opisywanymi etapami stygmatyzowanymi Historią. Stalinizm w biurze inspekcji sanitarnej, gdzie, jak oświeceniowego bohatera przypowiastek filozoficznych, los rzucił narratorkę w czasie urlopu dziekańskiego między lekarkę Bułkę, a starzejącego się lekarza mającego na nią chrapkę, jest bezsensowny i głupi. Urzędnicza praca, polegająca na niemożliwej do uniknięcia konsolidacji zespołu pracowniczego na wspólnych wyjazdach w teren, popojkach w trasie i na domowych imieninach nabiera w opisie Wandy Szczypiorskiej złowrogiej prawdy. Pozbawiona hrabalowskiej witalności i cieszenia się życiem wbrew wszystkiemu, proza ta jest o tyle wartościowa, że nie pozostawia złudzeń co do istoty niszczącego zwykłego człowieka mechanizmu, jakiemu zostaliśmy poddani przez pół wieku. Wanda Szczypiorska nie ocenia, nie analizuje dziejących się spraw i mikro-spraw, jakimi zapełniono zwyczajne życie Polaka w ubiegłym wieku. Natomiast ilustruje swoim pisaniem bezradność.
Rozpaczliwe czytanie lektur przez narratorkę niewiele wnosi w edukację zablokowanych cenzurą lektur istotnych, ważnymi dla zrozumienia cywilizacyjnych przemian przeistaczającej się w nowoczesną cywilizacyjnie Europę. Przedostanie się do świata dysponującym większą swobodą, jaką była wówczas Łódzka Szkoła Filmowa jest nierealne, przyjmowani na studia są nieliczni. Wybiera w końcu założenie rodziny, mając za krewnych chłoporobotników niejednokrotnie będących milicjantami, członkami Partii, a nawet współpracowników SB i UB. Od tego momentu do stanu wojennego, w trakcie którego mąż bohaterki wydzierżawia szopę na druk samizdatów, zapładniana regularnie, niedoszła artystka wiedzie życie niepogodzone z otaczającą ją rzeczywistością i żmudną operacją budowania latami, wygospodarowanym z pensji sumptem i pomysłowością męża, swojego własnego domu. Dopiero ta mała, nielegalna drukarnia i zespół młodych opozycjonistów uwalnia w pięćdziesięcioletniej mężatce utracone przez codzienny wiejski trud marzenia o tworzeniu. Najprawdopodobniej dopiero otwarcie się przestrzeni wirtualnej umożliwiło Wandzie Szczypiorskiej tworzenie i prezentowanie swoich tekstów szerszej publiczności.
Nie wiadomo kiedy Wanda Szczypiorska zaczęła pisać swoje teksty. Znamy Ją od 2005 roku z portali literackich, znam jako autorkę komentarzy na moim blogu i słanych do mnie maili.
Zmarła tydzień temu, jako autorka tej jednej książki. Pozostała w literackim „kilwaterze”, w opowieści o jednym życiu. Tak mało, a jednak tak dużo.
O Ewie
Ewa Bienczyckalistopad 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki
Była też autorką innej książki pt. “Sidła”. Czytałam fragmenty jej prozy. Mnie się podoba takie pisanie. Pozdrawiam.
Mam „Sidła”, ale Wanda napisała, że „Puciszka” jest poszerzona jednie o inne opowiadania, które dopisała. Więc w sumie jest autorką jednej, tej samej książki, ale wspólna literacka fb ma zamiar wydać jeszcze to, co nie weszło do „Puciszki” rozsypane po sieci i wiersze. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Wanda zawsze mówiła, że wierszy nie pisze, tylko prozę, nie wiadomo, czy chciałaby druku. Ale to już ocenią inni.
Dzięki za odpowiedź. Była to miła kobieta, która nikomu nie chciała wyrządzić krzywdy, w związku z tym na portalu Liternet. pl – pisała raczej wszystkim pochwały. Lubię czytać Pani opinie. Pozdrawiam serdecznie.
Śniła mi się zaraz o swej śmierci Wanda Szczypiorska i przekazała mi, że moja mama umrze, jak zakwitną słoneczniki. Mama zmarła dzisiaj o 8 rano 7 sierpnia.
Dziwne, że czasami nasze sny się sprawdzają. Może łączyła Panią z Wandą Szczypiorską jakaś więź duchowa. Ogromnie współczuję utraty mamy. Dopóki rodzice żyją, wciąż czujemy się dziećmi. Załączam pozdrowienia.
Dziękuję! Wszystko jest niepojęte, ale dzięki temu miałam pewność kiedy koszmar nieuleczalnego stanu kiedyś się skończy i to dawało mi siłę.
Serdecznie pozdrawiam!