Ewa Lipska „Pomarańcza Newtona” nominowani do nominowanych NIKE 2008

Starałam się, czytając obszerne opinie i pochlebne słowa o nominowanym do tegorocznej nagrody NIKE tomiku wierszy Ewy Lipskiej dowiedzieć się, dlaczego jabłko jest pomarańczą i skąd ta przyrodnicza ekstrawagancja dla odwiecznej, uczonej już w podstawówce na lekcji fizyki anegdoty o wielkim uczonym. W pewnym miejscu sieci bardzo poważna pani krytyk pisze, że taka zamiana znaczeniowa u poetki nastąpiła ze względu na to, że teraz pomarańcze są tańsze i bardziej dostępne od jabłek.
Obserwuję tegoroczną klęskę urodzaju, płoty wiejskie zasłane jabłkami, wątpię, by Newton miałby kłopot z pozyskaniem tak pospolitego owocu.
I tak sobie myślę, czy Newton skazany na wieczne doświadczenia z racji swojego, poniekąd – zawodu, przeżywał takie katusze, jak poeta, skazany do końca życia na pisanie wierszy tylko dlatego, że traktuje ten fach jako profesję, a nie, jak Newton – olśnienie.
Dla Ewy Lipskiej zjawiska przyrodnicze to tylko:

„farbiarnia wschodów i zachodów słońca”.

Całe szczęście, że Izaak Newton tak źle o przyrodzie nie myślał, mimo, że i tak Wiliam Blake obwiniał go o wszystko, co się w przyrodzie na niekorzyść człowieka zmieniło. Dzięki Bogu akurat wschody i zachody mamy jeszcze w stanie nienaruszonym, tak też i Słońce, które jest skonstruowane przez Boga na wzór ludzkiego oka i jest takie samo, jakie było w Raju.
Ale poetce nic się już nie podoba, pisze:

„Wymyślam wszystko od nowa zapatrzona w pomarańczę Newtona i w twoje oczy które odzyskują mój wzrok”.

Tym poetyckim spojrzeniem poetka nie widzi nic, co widzi czytelnik zaniepokojony coraz bardziej w miarę wgłębiania w świat objaśniany przez poetkę, której bolesne doświadczenia byłyby dla niejednego czytelnika szczytem szczęścia.
Bo któż z nas, czytających, gryzących właśnie jabłko podniesione spod płota sąsiada, nie marzy, by chociaż raz w życiu spotkać się w romantycznej kawiarni w Krakowie (Siedzimy w „Nowej Prowincji”)?
Wprawdzie bohaterowie wiersza, jak wynika z jego treści są na wieczorze autorskim i muszą rozdawać autografy i znosić wstrętny aplauz tłumów, ale już w innym wierszu zajmują się wyłącznie hedonizmem:

“Pijemy dżin z martini z plasterkiem cytryny”.

Właściwie, czytając naszą główną, współcześnie żyjącą polską poetkę stwierdzam, że wiersz dzisiejszy składa się wyłącznie z metafor i po to powołany jest do życia, by je na swoim łonie mnożyć. Metafory mają przeważnie charakter konfekcyjny:

„Różowe podwiązki rozmrażającego się dnia”; Podczas wstępnego prania białe skarpetki anioła”;„Pielgrzymka kelnerów niesie na tacy święty guzik.” ; „Prześcieradła jezior”. „Widziała pani ten płaszcz? Z niedołężnymi rękawami?”; „Nosi na sobie zjadliwy kolor przegranego życia.” ; „Zapalenie płuc owinięte szalem trawy”.

Ale, jeśli poetą jest kobieta i żeby nie było, że jej tylko ciuchy w głowie, metafory mają coraz poważniejsze zacięcie.
Polityczne:

„Fetyszyści w patriotycznych garderobach wdychają faszystowską bieliznę” .

I moralizatorsko – socjologiczne:

„Skorumpowanej pościeli Szekspira w narodowym teatrze”.

Zerkam do wikipedii na niebywały dorobek nagrodowo – wydawniczy, na wygrane życie artystyczne i zawodowe poetki, na lukratywne posady i trudno mi zrozumieć artystyczne zblazowanie. Widocznie ogólnoświatowa troska poetycka w „Pomarańczy Newtona” jest widać taką konsekwencją udanego życia.
Zaczynam jako czytelnik podejrzewać, że poetka wie o wiele więcej co się w tym naszym kraju wyrabia, ale nie chce za bardzo o tym pisać, by się nie narażać, psioczy więc na to, co i czytelnika też irytuje. Też przecież  każdy z nas, przechodniów widzi, że:

„Leżą krzyżem ulice”. 

Za czasów Baudelaire, jak przebudowywano Paryż, korupcja szła na całego, sprzedawano fikcyjnie parcele i bogacono się na potęgę, a jednak Baudelaire pisał zupełnie o czymś innym. Ale Ewa Lipska twardo obstaje, by jednak jej poezja świadkowała epoce cywilizacyjnych przemian, toteż chipsy nie mają u poetki żadnych aprobujących szans. Wystawia więc rachunek tym przemianom straszny:

„Bóg wypłaca z automatu zło”.

Krążą po Polsce sceny wyjęte z obrazów malarzy, oczywiście nie polskich, bo kudy naszym do poetyckiej metafory. A więc na polskiej wsi

„Przez ziemską galerię przetacza się Wóz z sianem Hieronima Boscha.”

A w mieście

„Puchną rozdziały ulic Giorgia de Chirico”.

Zbiorek kończy wiersz ”Pomarańcza Newtona Grawitacja”z malarską metaforą, wyjętą chyba z obrazu Magritte:

„Kiedy leży/pod roztargnionym drzewem/spada na nią/człowiek”

Niestety, czytelnik to taka wredna natura, że jeśli oddaje czas na czytanie, to pragnie się, chociaż dowiedzieć czegoś, czego sam nie wie, czego ledwo się domyśla lub chce podpatrzyć, jak to autor sobie przemyśliwuje, a jak i też z tymi sprawami jest za pan brat?

„Grzeszny dom schadzek./ Słychać bębny przekupionych apostołów./ Kastaniety szumiących rzek./
Kotły lawin/. Tamburyny./ Drgania lubieżnych wibrafonów. Gong”.

Dalej czytam, że te wibrafony na nic, bo i tak dla poetki sa ważniejsze:

„Nie zamieszkane obszary miłości rozgromionej przez seks”-

co też popieram, ale i tak poetka, która co i rusz obznajmia własne przemijanie, grozi następnemu pokoleniu, że i tak nic z tego nie będzie, bo:

„Jeszcze nie odzywacie się do miast które pozują do miłosnej adrenaliny”

Całe szczęście, że jednak dożyliśmy wspaniałych czasów, gdy poeta nie jest już prorokiem, nie jest mesjaszem narodów, nie jest ani guru, ani nikim ważnym w zasadzie, nie woła na puszczy, jedynie dba o swoje poetyckie interesiki wieczorów autorskich rozdając autografy, odrabiając tę niechcianą, cierpiętniczą pańszczyznę, by mógł cierpieć za miliony w luksusie dzisiejszego Europejczyka, żyć godnie, na stopie równej dzisiejszemu człowiekowi Zachodu.
I fuk mu cała dyscyplina (poetycka).

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na Ewa Lipska „Pomarańcza Newtona” nominowani do nominowanych NIKE 2008

  1. Rysiek listonosz pisze:

    W latach siedemdziesiątych spolszczono Friedricha Hugo „Strukturę nowoczesnej liryki. Od połowy XIX do połowy XX wieku” w bardzo cennej serii Biblioteki Krytyki Współczesnej. Chyba na jej podstawie w Nieszufladzie był kiedyś wątek, otwarty przez Gral o metaforze dopełniaczowej. Potępiono tam ją za nadmiar i za oznakę grafomanii.
    Hugo pisze:
    „Ilościowo przeważa u poetów nowoczesnych ten typ metafory, który zwykliśmy nazywać metaforą dopełniaczową. (Określenie to jest oczywiście niedokładne, bo przecież nie tyle metafora, co rzecz określana stoi w dopełniaczu.) Schemat widoczny jest w następującym prostym przykładzie: „korowód gwiazd”. To je¬den z najstarszych schematów metaforyki. W następstwie osłabionej, a więc mogącej służyć rozmaitym celom funkcji dopełniacza — typ ten pozwala jednak na różne, bardzo nawet ryzykowne, pomysły. Ten stary typ metafory bywa stosowany najczęściej dla wywołania efektu obcości i zaskoczenia; jeszcze jedno spiętrzenie przeciwieństw w nowoczesnej poezji”.

    Myślę, że nie jest winna metafora.

  2. Ewa pisze:

    Nie. Winien jest czytelnik, który źle się czuje w dzisiejszej poezji. Nie wiem, kto czuje się dobrze, kto otwiera tomik największego poety żyjącego dla odnowy duchowej, pokrzepienia, dla odreagowania stresu, dla tego wszystkiego, co potrzebował człowiek ery przedindustrialnej. Hugo zresztą wartościuje i tak intuicyjnie poezję od Baudelaire do lat pięćdziesiątych, wyszczególnia tam pewne pomysły czysto mechaniczne – budowanie wierszy bez czasowników lub rzeczowników, przymiotniki już wcześniej się nie podobały u Mallarmego, którego zresztą ceni najbardziej.
    Na tych warsztatach w „Porcie” Dariusz Fox powiedział, że chyba nikt już się nie odważy pisać liryki o miłości i takich okropnych uczuciach młodopolskich, że to żenada. I te słowa Adorno, że po holokauście to już absolutnie nie wolno, poezja owszem, ale nie poetyczna. Mamy już pół wieku po holokauście, dwa pokolenia nie wiedzą, co to wojna, struktura człowieka, jaka była, tak jest, chłopaki wyją, jak ich rzuca dziewczyna, a tu w dalszym ciągu: nie wolno, bo holokaust. A podobno właśnie tam niejednego więźnia uratowało to, że znał na pamięć Goethego.
    Będę tu pisać jeszcze o drugim tomiku nominowanym – Andrzeja Mandaliana, “Poemat odjazdu” – to odpowiedz poetycka na śmierć żony. Ale w rankingu czystej poezji to się nie umywa jakościowo do pisania dosłownie o niczym. Najbardziej właściwie przygotowując te blogowe teksty zastanawiało mnie, kto wytycza te wytyczne.

  3. Ania pisze:

    Jak to kto? Tomasz Pułka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *