Chwalebna odwaga autorki w podjęciu niebezpiecznego dzisiaj w Polsce tematu wyrodzenia się narodowej religijności w groźną sektę, zmarnowana została przez literackie wykonanie i nieprecyzyjne przesłanie. Mieszanina ironicznego stylu Jerzego Pilcha i żargonu Doroty Masłowskiej spowodowała artystyczne uproszczenie i schematyzm obcy indywidualności autorki, narzucony i sztuczny. Być może, tak się dzisiaj pisze, i tak się będzie i pisało, ale rzecz jest po kilkudziesięciu stronach niestrawna, co przy naprawdę ważnej tutaj tematycznie fabule budzi w czytelniku tylko żal. Żal zmarnowania.Knajackość formy razi też poprzez powołanie do literackiego życia bohaterki Anieli równie ordynarnej jak sposób pisania powieści. Antypatyczna jest Aniela jako dziewczynka, jako nastolatka i kobieta zamężna. Opis żywota Anieli przeplatają zgrabnie etapy słusznie pozbawione chronologii, ale efekt antypatyczności jest niezamierzony przez autorkę. Budzi sprzeciw czytelnika – przyłapuję się co i rusz na tym, że nie solidaryzuję się z bohaterką, a za jej popsucie winię nie katolicyzm, jak chce autorka, a właśnie autorkę. Zaraz spróbuję tę karkołomną tezę udowodnić.Akcja powieści toczy się w Polsce lat osiemdziesiątych. Odmalowany duch czasów przemian i przewartościowań jest wiarygodny i trafny, potwierdzają to moje własne doświadczenia z tych lat. Polska inteligencja, zdezorientowana permanentnym kłamstwem, czerpiąca informacje o życiu społecznym w Polsce jedynie z „Wolnej Europy”, a artystyczne potrzeby nasycająca zapoczątkowanym w kinematografii upominaniem się o moralny niepokój – zwróciła się w akcie desperacji i ratunku do Kościoła wspartego mocnym autorytetem papieża, Jana Pawła II.Oglądając ostatnio amerykański film „Pierwsza strona” Billy Ray’a opartym na autobiograficznej powieści młodego dziennikarza widać z jak wielką ostrożnością i pietyzmem dla prawdy prestiżowe, opiniotwórcze pisma w zachodnim świecie publikują fakty.W Polsce lat osiemdziesiątych kłamstwa dziennika telewizyjnego i czasopism były oficjalne i publicznie akceptowane. Wszyscy wchłaniali informacje nie, by się czegoś dowiedzieć, ale by podglądnąć metodę fałszowania i manipulacji. Pół wieku kłamliwej propagandy w latach osiemdziesiątych przybrało kształt społecznej neurozy, dwójistnienia, ogromnego patologicznego nacisku na czułą sferę społecznego zaufania.W takim klimacie przychodzi na świat powieściowa Aniela, córka lekarki i recepcjonisty hotelowego znającego języki obce, rodziców przynależnych do kościoła katolickiego w rodzinie drobiazgowo i skrzętnie wypełniających jego urzędowe wytyczne.Jest jakieś ogromne pokrewieństwo w sposobie życia komunistycznego i katolickiego, obozów skłóconych, podczas gdy pierwszy czuje się poprzez metafizyczne pozyskanie łaski wiary, moralnie wywyższony. Pogarda do „komuchów”, ludzi niewiary w katolickie, a partyjne sakramenty, daje katolikom tych lat wielki oręż i siłę.Powieściowe dziewczynki, postawione wychowawczo w sytuacji niemożliwej dla uratowania budzącego się zdrowego rozsądku rozwiązują swoją egzystencję w jedyny możliwy sposób. Starsza siostra – Marta ortodoksyjnie przyjmuje wszystkie zalecenia Kościoła i na wzór klasztornych dziewic idzie w zatracenie i śmierć doczesną, otrzymując w zamian społeczną świętość. Aniela próbuje desperacko pogodzić życie religijne z brudem życia niereligijnego w buncie i kontestacji brnie w nieszczęście doczesne.Właściwie na dobrą sprawę wczytując się bardziej w ten literacki donos na wynaturzony katolicyzm widzę, że został napisany jednak feministycznie przeciwko najczynniejszej postaci książkowej, przeciwko mężczyźnie, przeciwko liderowi i animatorowi katolickiego ruchu oazowego, obiektowi marzeń oazowych dziewcząt – przeciwko Totalnemu.Totalny, tak nazywany młodzieniec w studenckich kołach katolickich i tak również po zawarciu związku małżeńskiego jest nazywany, Totalny obwiniony jest o całe zło, o wszystko, co Aniela nawet, jako dziewczynka idąca do Pierwszej Komunii, uczyniła.Co bowiem czyni Aniela?Nie to, co bohaterki Elfride Jelinek, czy Marlene Streeruwitz. U austriackich radykalnych pisarek kobiety to feministyczne ofiary źle chowanych mężczyzn, egoistycznych typów spod ciemnej gwiazdy, maminsynków, którzy w krajach wolnych pokazani są jednak w międzyludzkim wynaturzeniu jako skutek. U Madeyskiej mamy do czynienia z ewidentnym przypadkiem przyczyny.Aniela, atrakcyjna, a zarazem złośliwa i cyniczna studentka wkracza w świat człowieka o pewnym pomyśle na życie, pewnej konsekwencji wizjonera religijnego osadzonego w dobrze naoliwionej maszynerii kościelnej. Dopiero zło uaktywnia się wraz z pojawieniem się Anieli i jej seksualnej prowokacji bezbłędnie działającej na wyjałowionego z działania pornografii Totalnego. I byłaby w tej powieści przynajmniej jakaś dydaktyka, jakaś nauka, że męskie pożądanie zrodzone z nadprzyrodzonej wizji przedstawionej mu przez Anielę na pierwszej randce – gdzie najważniejszy jest nadprzyrodzone przyrodzenie parkowego onanisty jest pokusą nie demoniczną, a zwykłą, męsko- damską, ordynarną prowokacją, ale nią nie jest. Nie jest, ponieważ o żadnej miłości mowy tu nie ma, nikt bowiem z bohaterów do niej zdolny nie jest, rzecz toczy się wyłącznie wśród tych mechanicznych, manipulacyjnych przepychanek.Pożycie małżonków bowiem już potem niczego innego nie przypomina oprócz świadczących sobie wzajemnie świństw podobnych pospolitemu rejestrowi sądowych spraw rozwodowych.Właśnie ta pospolitość zdarzeń, ta zapowiadająca się strindbergowska walka płci już na wstępie pali na panewce, gdyż nie ma w niej żadnej wielkości. Pretensja Anieli, jej neurotyczne mniemanie o własnym zmarnowaniu i bezcenności zawodu nauczycielki, której przyszło nauczać szkolnych debili, jest tym samym roszczeniowym buntem przeniesionym na wszystkie sfery życia.Zdumiewa zatem jej duma z dobrze ułożonej córeczki, która wzrastając na glebie już zakontraktowanych, o ewidentnym charakterze prostytucji relacji małżonków rokuje w jej mniemaniu jakieś wartości:I przestała z nim sypiać. I przestała się godzić najpierw na seks wspólny, który i tak zawsze był pojedynczy i dla niego. I wyniosła się do pokoju Marysi.Miesiąc później Totalny zaczął dawać dodatkowe pieniądze (a przyjdziesz do mojego łóżka? (…) Oprócz stałej kwoty zatem, którą wpłacał na konto Anieli, kwoty wyższej, bo na okoliczność Marysi trochę podniesionej, zostawiał Totalny Anieli dodatkowe pieniądze za nocne usługi.Forsa miała leżeć rano na kuchennym stole, przy drewnianym pojemniku na chleb.(…)Ustalił cennik.Za wymianę okien w pokoju Maryśki (wieje, prosto na łóżeczko dziecka wieje, nie mam gdzie go przestawić, proszę cię, mówiła Aniela) miesiąc oralnego z aneksem do umowy, będziesz mi to robić dwa razy dziennie, alleluja!(…)”Ponieważ książka, zgodnie z tytułem jest o katolicyzmie, kilka słów o tym.Niezwykle trafne są opisy niesłychanego boomu lat osiemdziesiątych na katolickie wychowanie, gdy salki katechetyczne były pełne, gdzie w ramach tych jeszcze nie bardzo przygotowanych do takiej wielości wiernych struktur kościelnych rzecz odbywa się z konieczności mechanicznie bez właściwej chrześcijaństwu potrzeby indywidualności. I tu warto by doczekać się u autorki głosu pozytywnego, niekoniecznie moralizatorstwa, ale słusznej postawy i sprawiedliwego wyroku. Patologia opisana w książce może przydarzyć się każdej doktrynie pojętej urzędowo, wszystko wyradza się bez bohaterskiej drogi, bez odważnej, opisanej w starożytnych mitach dzielności. Jednak odium winy spada tu właśnie na religię, jako najwyższe zło, jakie wykoślawia sprawnie funkcjonujący ludzki mechanizm. Tak, jakby religia stanowiła życie, jakby już życie inne nie istniało, a ten zbuntowany owoc katolicyzmu, Katoniela, szedł w swej zapyziałej samowiedzy i po osobistym sparzeniu, ten uwolniony wrak ludzki, pozbawiony wszystkich instynktów samonaprawczych w nowe zniewolenie, tym razem literackie, optymistyczne novum.I tak sobie myślę, czytając tę książkę, ten dokument stanu ducha polskiej inteligencji u progu dwudziestego pierwszego wieku, tak sobie myślę, czy aby na fali pomstowania na Kaczory, na Ojca Rydzyka i na wszystko, co głupiego się nam, Polakom jeszcze wydarzy, nie pora na jakieś zupełnie uczciwe, prawdziwe, literackie rozrachunki?, a nie tylko neurotyczne utyskiwanie, że w dzieciństwie mieliśmy do szkoły drogę pod górę, a droga była pełna onanistów z wielkim przyrodzeniem i musieliśmy chcąc nie chcąc zostać prostytutkami.Musieliśmy? Kto nas zmusił? Katolicyzm?
O Ewie
Ewa Bienczyckagrudzień 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki