ZESZŁEGO ROKU W MARIENBADZIE

Nic mnie nie łączy z wami. Wybacz, jeśli się pchałam w pomyleniu.
Dusze są w innym planie razem. W innym wymiarze i natchnieniu.
Dzisiaj, gdy lato jest tak drogie, że za nic kosztowności świata
nie wrócą możliwości czasu drwiny z pragnienia spotkań lata
zeszłego roku. Nie, nie bywa tak złudna pamięć jak w tym filmie.
W surrealizmie obca trauma, obcy realizm. Tylko gminnie
można się śmiać. Jarmarcznie, dziko, bez spekulacji intelektu,
śmiech pozostaje, gdy przeminie groza bezsilna. Gdyż defektów
nic nie usunie. Bezradności pragnień i tak nie zmaże wiara:
człowiek jest stadny, by mógł szukać podobieństw. I się starać
ominąć wiedzę osobności w wielości, która i powiedzie
w złudę nadziei, w fałsz zbliżenia tych, co nie lubią właśnie ciebie!
Którzy wybrali wśród miliona po to, by zniszczyć zachwyt szczery.
Ach, aspiracje są prawdziwe. Gorzej z kontaktem. Źle z litery
prawa do wspólnotowej strawy. Nie, nie ma miejsca i nie będzie!
Banicja to jest obcość trwania. A lato mija w szybkim pędzie.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2008, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *