Ogólnopolski Konkurs Poetycki „O Granitową Strzałę” 2017 Grand Prix (wydanie tomiku poetyckiego) Waldemar Kazubek „Wchodzę w to” Strzeliński Ośrodek Kultury

Jestem pewnie jedną z nielicznych czytelniczek poezji Waldemara Kazubka, która wie dokładnie o czym on pisze. Nawet jak wszystko jest w domniemaniu i zawieszeniu, to ja to wszystko wiem, wiedziałam, nim Kazubek swoje wiersze napisał. Po prostu mieszkając na Górnym Śląsku tyle lat, się samo wie, wszyscy o tym wszystkim do bólu wiemy, a jednak wyrazić tę wiedzę jest bardzo trudno. Nie każdy ma odwagę w to wejść. Pisanie o dzieciństwie, o przodkach, o tym wszystkim w co los chcąc nie chcąc nas rzucił, uwikłał, w czym tkwimy jego koleją i z biegiem czasu kochamy miłością z pewnością masochistyczną, jednak zawsze miłością, jest trudne poprzez celny wybór z natłoku przeżyć, przez selekcję, by wybrać, to, co to określa i determinuje.
Kazubkowi udało się przechować w dzisiejszej poezji, gdzie nagradzana jest awangardowa ekwilibrystyka obrosła nierzeczywistym światem symulakrów tę archaiczną prostotę nazywania rzeczy po imieniu, szczerość pierwszego spojrzenia, która w wierszu pozostaje do końca żywa.
Tak jest z obrazem wznoszonego w Katowicach dworca kolejowego w miejscu starego, który jedynie dopełnia rozpacz po śmierci przyjaciela, kiedy bezradny podmiot liryczny szuka go po całym świecie w miejscach, gdzie razem byli [Pożegnanie z bramką Rafałowi S. (1977-2011)].
I tak jest z niemieckimi nazwiskami mieszkańców na „piastowskiej ziemi”, gdzie wiedza historyczna w końcówce PRL-u nie miała nic wspólnego ze szkolną propagandą[Ballada z Mickiewicza o wuju Helmucie].
Małe śląskie miasteczka, których Kazubek w przeciwieństwie do Bursy nie ma w dupie, chociaż jego ironię sobie bardzo ceni, to nie żadne polskie Macondo, to po prostu nasze futerały, inkubatory pozwalające nam dojrzewać dostarości. Nie jest łatwo w kilku słowach jak trafionymi kreskami rysownikaoddać mnogość aspektów śląskiej egzystencji, bezbrzeżną brzydotą otoczenia,skontrastować je z wielkim światem, z Paryżem, Toronto, Kadyksem, Pragą,gdzie się bywa, jest się przechodniem i wraca zawsze tu, do tego emocjonalnego miejsca w pamięci, gdzie męczy się jaszczurki, kopie w workach związane prosiaki jak piłkę i doświadcza kobiecej miłości zawsze okupionej cierpieniem.
W erotykach, w lirycznych, nostalgicznych obrazkach pisanych zawsze mimochodem, Kazubek jest czuły, ale nie romantyczny. W jego mocno skonstruowanych frazach zawsze jest furtka dla innego spojrzenia na nie zawsze przychylne okoliczności, w których przemierzając życie, podmiot liryczny się znalazł, jest ocalająca moc poezji, z jej melancholią i artystycznym spełnieniem.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *