Pochwała amerykańskich parków

Alarmujące wieści dochodzą co jakiś czas za pośrednictwem mediów o stanie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Zrodzony niemal jednocześnie ze mną decyzjami gen. Jerzego Ziętka i założony na częściowo niezagospodarowanych wcześniej terenach miast Chorzowa i Katowic o powierzchni około 600 ha, był przez pół wieku zielonymi płucami Górnego Śląska i jednym z największych parków miejskich w Europie. Zdaje się, że mój pięćdziesięcioletni organizm jest w o wiele lepszym stanie niż Park, przeznaczony zapewne na więcej istnień, czyli pokoleń. Podobno w najgorzej się tam mają parkowe rzeźby, mimo licznych próśb o społeczne składki na fundusze konserwacyjne, które mają przynieść ratunek.

Art Museum Olympic Park Rzeźby w Seattle otwarto zaledwie rok temu. Wykonano wielką pracę ziemną na dziewięciu akrach otwartej wzdłuż wybrzeża przestrzeni z widokiem na góry i morze.
Park został zaprojektowany przez Weiss / Manfredi, architektoniczną firmę z siedzibą w Nowym Jorku, założona przez Marion Michael Weiss i Manfredi Weiss z Charlesem Andersonem, architektem krajobrazu i innymi konsultantami.
Ma przede wszystkim intencje ratowania zniszczonych przemysłem terenów, gdyż do1970 roku eksploatowano tu ropę naftową i gaz ziemny przez korporację Unocal.
Pomysł umieszczenia prac sławnych artystów (krytyczne głosy kwestionują wartość artystyczną niektórych) w Parku padł w 1996 roku pomiędzy dyrektorem Muzeum Sztuki w Seattle i żoną Williama Gatesa, Mimi Gardner Gates.
Dar z Ann i Jon Shirley (były dyrektor generalny Microsoft i przewodniczącego Seattle Art Museum Board of Directors) 30 mln dolarów ustalono, jako podstawę darowizny na Park.
W ramach budowy Parku Rzeźby za 5, 7 milionów dolarów, gdzie pieniądze najbogatszego człowieka świata stanowiły zapewne spory udział, zmieniono kształt wybrzeża i postawiono rzeźby plenerowe. Ich konserwacja i utrzymanie, wskutek oparów słonej wody, wydalin nadmorskich ptaków oraz całodobowego pilnowania kosztownych obiektów sztuki współczesnej wymagających delikatnego ścinania trawy wokół nich ręcznie nożyczkami, a nie mechaniczną kosiarką, natomiast do ich mycia skomplikowanych rusztowań i wind, pochłania spore fundusze.
Po parku chodzi się niezwykle przyjemnie, może dlatego, że w odróżnieniu od innych miejsc publicznej rekreacji jest pustawy i świadomość elitarności sanktuarium sztuki wysokiej odwiedzającego dowartościowuje.
Mijając solidną tablicę z nazwiskiem Melindy Gates, której, jak w Katowicach Ziętkowi, tak żonie najbogatszego człowieka współczesnego świata Park się poświęca, można wszystkie rzeźby zobaczyć z wzniesienia, na którym postawiono przeszklony pawilon mieszczący wygodne wiszące siedziska i bar z napojami, a w innych częściach obszerne sale do konferencji i debat na temat sztuki.
A rzeźby? Symbolem Parku, widocznym z daleka jest „Orzeł” Alexandra Caldera (1971) ze stali pomalowanej na pomarańczowo (podobno się łuszczy).
Claes Oldenburg i Coosje van Bruggen, autorzy prozaicznych przedmiotów (1998-1999) wystawili duże kółko z prętami ze stali nierdzewnej i włókna szklanego. Ta bardzo charakterystyczna i widowiskowa rzeźba jest jedynie tutaj wynajmowana.
„Sonata Schuberta”(1992) Marka di Suvero z malowanej stali jest hołdem złożonym kompozytorom.
„Wędrówka skał”(1967) Tony Smitha to z czarnej stali pięć elementów prowadzonych ścieżką zen.
Teresita Fernandez wykonała instalację „Seattle zachmurzone” (2006) ze szkła. Warstwa przeźroczystej fotografii między warstwami szkła łowi światło dzienne, nocą sztuczne oświetlenie.
Nie sposób wymienić wszystkich obiektów, gdyż w ich wielości można zatracić najważniejszych. Bezkonkurencyjny jest Richard Serra, którego wielkie stalowe formy o niesamowitym kolorze rdzy stanowią jakieś niezwykłe odniesienia do ubiegłowiecznej industrializacji z jej cierpieniem, potem i walką cywilizacyjną z podstawowym materiałem minionej epoki. To jakby hołd złożony ofiarom budowy mostów, statków fabryk oraz ich rozbierania, cięcia na kawałki. Jest w tych płytach coś z huty, z ogromu pracy męskiej, a czystość ich formy przeraża.
Polecam piękne teksty o tym wybitnym amerykańskim artyście na internetowym „Obiegu” oraz stronę Richarda Serra www.moma.org/exhibitions/2007/serra/

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2008, dziennik ciała. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *