Wprawdzie byli bardzo zmęczeni po wczorajszym zwiedzaniu Pragi, ale zaraz po obiedzie pojechali tramwajem na Hradczany. Ewa nie mogła doczekać się zobaczenia wzgórza z dwiema gotyckimi wieżami widocznego niemal z każdego miejsca Pragi, a przede wszystkim wczorajszego najpiękniejszego widoku z mostu Karola.
Nie musieli przekraczać Wełtawy, gdyż spali na lewobrzeżnej części Pragi i przejechali tylko kilka przystanków, by przecinając arterię Obránců míru wejść na U Prašného mostu, ulicę wiodącą do Zamku od strony północnej. Przekroczyli Mariánské hradby, ulicę biegnącą wzdłuż barokowych, potężnych fortyfikacji wzniesionych w czasie wojny trzydziestoletniej i zobaczyli szare, porośnięte mchem i pnączami kamienne bloki wzmocnione na rogach basztami, które strzegły Pragę przed Szwedami. Dzisiaj częściowo rozebrane chroniły nasyp przed osuwaniem się ziemi stromego zbocza dawnego wąwozu oddzielającego dzielnicę Letna od centrum Pragi, teraz ulicy, po której jeździł tramwaj. Od imienia siedemnastowiecznego szlachcica Karela Chotka nazwano tu park Chotkovy Sady, pierwszy publiczny park miejski stworzony dla ludu obok zamkniętych królewskich parków i ogrodów. Burgrabia Chotek obsługiwał w najważniejszych ceremoniach dwór królewski dowodząc weselami i pogrzebami w Katedrze świętego Wita, ale zasłynął głównie jako dobroczyńca miasta brukując ulice i place Pragi, wprowadzając kanalizację, zakładając parki, sadząc drzewa i wznosząc przytułki i szpitale.
Ewa pamiętała ze szkolnych czytanek, że Czech z Lechem byli braćmi, trzecim bratem był Rus, ale podobno żadna kronika Kadłubka czegoś podobnego nie zadokumentowała, niemniej słowiańskie powinowactwa narodów były silnie podkreślane w szkole, mimo przetaczających się przez wieki sąsiedzkich wojen. Nie wiadomo czemu mężczyźni innych państw Bloku Wschodniego jak Bułgaria, Jugosławia, Słowacja, Ukraina nie byli dla Polaków braćmi, a Węgier zaledwie bratankiem.
Tak rozmyślając Ewa patrzyła na rekomendowane na planie Pragi z 1964 roku, który dostali w hotelu, ciekawostki turystyczne. Po lewej miała być renesansowa rezydencja letnia Anny Jagiellonki, ale nie tej polskiej, tylko czeskiej, królowej Czech, matki piętnaściorga królewiczów i królewien, pokaźnego zastrzyku błękitnej krwi na dwory europejskie. Całe północne okolice Pragi były letniskiem dla arystokracji i dworu królewskiego, a rozebrane fortyfikacje jeszcze bardziej podkreśliły tereny łowne i zabawowe. Po prawej rozciągały się barokowe zabudowania Jízdárna pražského hradu, gdzie trzymano psy i konie, a teraz zrobiono z nich magazyny.
Rezydencja Przemyślidów, dawniej warowna twierdza w Levým Hradců biegnąca rozrzutnymi zabudowaniami od wschodu do zachodu na wielkiej przestrzeni bez dbałości o ścieśnianie się wyłaniała się stopniowo piaskową tonacją ścian Zamku i czernią sterczących zawsze nad dachami zabudowań zamkowych dwóch gotyckich wież Katedry, jakby z jednej strony Katedra roztaczała opiekę, a z drugiej strony inwigilowała. Wieże sygnalizowały wbrew obowiązującym przepisom, że władza duchowna i świecka, czyli biskup i król, podobnie jak na Wawelu w Krakowie są w jednym miejscu i są nie do rozdzielenia. Byli w niej na mszach świętych po drugiej wojnie światowej tylko dwaj prezydenci, Emil Hácha i Klement Gottwald z małżonką, ale od 1954 roku Katedrę znacjonalizowano biorąc ją w posiadanie wraz ze wszystkimi zabudowaniami hradczańskiego wzgórza jako obszar chroniony i jako ważny zabytek należący do wszystkich Czechosłowaków.
Wchodzili od Hradčanskich náměstí wielką jak łuk triumfalny bramą Matyášovą poprzedzoną rokokowym ogrodzeniem wiodącym poprzez ażurową bramę do pierwszego dziedzińca. Przy wejściu stali nieruchomo dwaj strażnicy w ciemnych okularach słonecznych ubrani w takie same mundury jak strażnicy Pałacu Kultury w Warszawie. Trzymali oparte na ramieniu karabiny skierowane lufami w niebo i Ewa instynktownie popatrzyła w górę. Na symetrycznych cokołach, przy których stali strażnicy, gigantyczne kamienne rzeźby umięśnionych nagich mężczyzn ujęto w zastygłych, agresywnych momentach mordowania podobnych im mężczyzn. Ten po lewej robił to nożem, a drugi po prawej, maczugą. Wsród niezrozumiałych symboli austriackiego cesarstwa i królestwa czeskiego, siedzących lwów i orłów nie zabrakło frywolnych rokokowych amorków i kamiennych wazonów z kwiatami. Cokoły łączyła ozdobna w ornamenty kuta w brązie krata połyskująca złoto w słońcu. Tu zaraz za bramą przy dziedzińcu honorowym rezydowała głowa państwa z małżonka Bożenką. Zamku zwiedzać nie było można ze względu na Kancelarię Prezydenta Czechosłowacji i tajemnice państwowe. Ewa znała z telewizji prezydenta i równocześnie I sekretarza KC KPCz Antonína Novotnego, który niewiele się różnił od reszty dostojników państwowych przyjeżdżających na Śląsk wraz z Gomułką z delegacją partyjno-rządową, by w przemówieniu – jak donosiła Wolna Europa za Radiem Swoboda pisano mu przemówienia fonetycznie i miał problem z wymową czeskich słów – poddać krytyce militarystyczną i odwetową politykę rządu bońskiego.
Prezydent Antonín Novotný miał wąskie usta, które spotykały się często z mięsistymi ustami Chruszczowa i Ewa obserwowała te nie pasujące do siebie twarze pokazywane w telewizji nagle, kiedy nikt się tego nie spodziewał, czekając na zapowiedziany w programie film lub program dla dzieci. Niemniej jakoś w szarości męskich garniturów i płaszczy, brzydkich podstarzałych mężczyzn, gdzie nigdy nie było kobiet i nigdy nie pokazali Bożenki, wszystko nagle stawało się jednością i monolitem, a niezrozumiałe monotonne przemówienia przetykane urzędowymi oklaskami wlokły się w nieskończoność tak, że zapowiedziany program telewizyjny przepadał, ale uprzejmie obiecywano, że będzie wyemitowany w innym terminie.
Wiadomo było, że dwa lata temu prezydent Antonín Novotný przeforsował na spotkaniu CPC Komitetu Centralnego zatwierdzenie nowej Konstytucji Socjalistycznej Czechosłowacji i zmianę nazwy państwa na Czechosłowacką Republikę Socjalistyczną oraz wprowadził nowe godło narodowe: lwa pozbawiono korony i dano mu nad głowę pięcioramienną gwiazdę. Ewa nie orientowała się, jakie było godło wcześniej i teraz, po raz pierwszy zobaczyła flagę czeską w kolorze, powiewającą na maszcie nad budynkami z prawej strony bramy wejściowej. Pod nią widniał napis: „PRAVDA ZVÍTĚZÍ”.
Barama Macieja którym przeszli do drugiego, równoległego dziedzińca była barokowym łukiem triumfalnym z dwoma mniejszymi wejściami i kwadratowymi oknami nad nimi. Zdobiona cesarskimi herbami od początku 17 wieku widziła niejedno. Przejeżdżali tędy czescy książęta, czescy królowie, Habsburgowie, prezydenci wolnej Czechosłowacji, potem Hitler, prezydent Emil Hácha, o którym w szkole krążył wierszyk „Hitler Háchę wziął pod pachę zabrał na kiełbachę a Hácha z tej uciechy oddał mu całe Czechy”, potem prezydenci komunistyczni, Chruszczow i dygnitarze ZSRR. Budynki na pałacowym dziedzińcu były w nudnej manierze klasycystycznej i po burzliwych gestach mięśniaków z ogrodzenia panował tu spokój i wytchnienie. Symetrycznie podziały budynków, płaskie struktury elewacji, jednolita konstrukcja przebudowanych w epoce oświecenia trzech nowych reprezentacyjnych skrzydeł Zamku tworzyły poziomą harmonijną linię.
Były tu trzy studnie i kaplica Krzyża Świętego z osiemnastego wieku, w której przechowywano eksponaty ze skarbca katedralnego. Pośrodku drugiego dziedzińca stała kamienna barokowa fontanna. Za drugim dziedzińcem zamkowym był trzeci dziedziniec z przepiękną katedrą Św. Wita.
Katedra robiła niezwykłe wrażenie swoją wielkością. Ewa, przyzwyczajona do kościoła Mariackiego w Krakowie jako szczytu świątynnej doskonałości i wielkości, katedrą czeska była wręcz przerażona. Na słupach stali wszyscy święci czescy, a w posadzce spoczywały relikwie ciała zamordowanego siekierą świętego Wojciecha. Gotyckie sklepienia trzech naw sprawiały wrażenie ciężkiej, podniebnej pajęczyny.
Przed Katedrą wisiały plakaty odbywających się tu imprez i festiwali muzycznych.
Wrócili przez wszystkie dziedzińce z powrotem na plac hradczański otoczony ze wszystkich stron wytwornymi pałacami, w których mieściły się urzędy, a w renesansowym pałacu Schwarzenbergów Wojskowe Muzeum Historyczne. Pałace były piękne z ozdobnymi oknami, fasadami i zwieńczeniami dachów. Ale najpiękniejszy był widok z hradczańskiego wzgórza na czerwone dachy Pragi, szmaragdowe kopuły barokowych kościołów, wąskie uliczki i kwitnące wiosennie zielone sąsiednie wzniesienia.
Kiedy schodzili w dół do Malej Strany, Staré zámecké schody ciągnące się wzdłuż muru przez 150 metrów potęgowały magię Hradczanów. Wzdłuż nich przy kamiennych ogrodzeniach i fasadach domów wisiały gazowe lampy. Brukowa kostka między często wąskimi przesmykami przy starożytnych domach na szerokich wygodnych stopniach pamiętała stąpające po niej przez wieki stopy i Ewa nie mogła przeboleć, że właśnie po nich schodzą, a nie wchodzą na Zamek. Nie było tu ani jednego brzydkiego zakątka.
W środku Malej Strany gęsta sieć starożytnych uliczek kończyła swój bieg na placu Małostrańskim. Na jasnożółtych fasadach, czerwonych dachach i popielatych klatkach schodowych barokowych domów kłębiły się rzeźby lub bogate dekoracje malarskie, takie jak na Domu Pod Czarnym Orłem zdobionym sgraffitem o tematyce narodowej. Plac Malej Strany zdominował kościół Sv. Mikuláša z zieloną kopułą, w którym koncertował Mozart. Ewa pamiętała ją z widoku z Hradczańskiego Placu, wyłaniającego się wśród czerwonych dachówek otaczających domów.
Szli ulicą Valdštejnską okalająca północną część przepięknego pałacu Waldsteina, minęli też pałac Furstenbergów, gdzie była ambasada polska i pałac Ledeburski. Wszystkie pałace tonęły w wiosennych ogrodach buzującymi za ogrodzeniami.
Z pałacu Waldsteina przeszli ulicę Sněmovní wzdłuż dawnego sejmu. Potem weszli na ulicę Nerudovą pełną renesansowych i barokowych kamienic. Bogate portale kamienic sygnalizowały swoją tematyką i herbami do kogo należały.
Krążyli tak po Malej Stranie, aż doszli do stóp wzgórza Petřín na granicy Małej Strany i Smíchova, do placu Czołgistów Radzieckich. Pośrodku placu na na 5-metrowym kamiennym prostopadłościanie stał radziecki czołg z 23 Gwardyjskiej Dywizji Pancernej 10 batalionu Koniewa Pierwszego Frontu Ukraińskiego, który pierwszy o 9 rano 9 maja 1945 roku wjechał do Pragi.
Ze wszystkich czterech stron mosiężne tablice na cokole informowały o tym.
O Ewie
Ewa Bienczyckalistopad 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki