Warto przyjrzeć się Polsce oczami Węgra powojennego pokolenia, który doświadczył inwazji radzieckiej w 1956 jako dziecko i całą młodość przeżył w Węgierskiej Republice Ludowej. Warto poddać się tej narracji śledząc w jego wspomnieniach podobne naszym, losy studenta zniewolonego kraju poszukującego swojego miejsca w absurdzie politycznym i gospodarczym krajów komunistycznych, a przede wszystkim możliwości własnego rozwoju bez utraty wyznawanych wartości. Ta szczera, pełna sympatii do Polski wypowiedź przypomina trochę los Josifa Brodskiego uczącego się języka polskiego po to, by czytać, bardzo liberalny jak na stosunki radzieckie, „Przekrój”.
Kiss z podobnych pobudek jedzie do Polski autostopem, by w krakowskim akademiku zaczerpnąć intelektualnej „wolności”. Nie wiadomo czy mamy się cieszyć z tego, że mieliśmy w demoludach „lepiej” niż nasze madziarskie bratanki i nie wiadomo, czy to aby nie resentyment. Niemniej, Kiss wsiąkł w krakowską brać studencką tak nieodwracalnie, że został wiernym sympatykiem Polski po dziś dzień przekładając na węgierski polskich opozycjonistów i tuzów naszego świata intelektualnego. Zakochał się w Gombrowiczu, ale uniwersyteckie ówczesne stosunki nie pozwalały na robienie doktoratu z twórczości Gombrowicza. Jednak Gombrowiczowi, jego oglądowi świata i głoszonym postulatom wobec literatury pozostał wierny.
Język węgierski niezrozumiały dla Polaka i odwrotnie – Kiss porozumiewał się z początku, nim się nauczył polskiego, rosyjskim, który wszyscy w Bloku mimo przymusowego nauczania w szkole znali słabo – stał się w pewnym sensie osłoną dla wszechpanującej węgierskiej cenzury i inwigilacji. Mógł swobodnie słuchać Wolnej Europy, której nikt w Budapeszcie nie rozumiał i czytać paryską „Kulturę”, co na pewno dla polskiego studenta w tych czasach nie było możliwe:
„(…)Dla nas, polonistów na Węgrzech, ważnym źródłem była w tym czasie Biblioteka Akademii Nauk w Budapeszcie. Tak się bowiem złożyło, że profesor György Gömöri, który wykładał na uniwersytecie w Cambridge, dogadał się z Jerzym Giedroyciem, żeby przysyłał do Biblioteki w Budapeszcie każdy numer paryskiej „Kultury” i wszystkie książki wydawane w ośrodku w Paryżu. Chodziłem tam regularnie i numery „Kultury” czytałem od deski do deski.”
„Wyszehradzkie powinowactwa” nie są tylko wspomnieniami. Poprzez wspomnienia autor pokazał kim jest, co go ukształtowało i jakie ma dzisiaj poglądy. Nadal poprzez historię, wraz z węgierskimi historykami tropi powinowactwa z wszystkimi postkomunistycznymi krajami Środkowej Europy, ale przede wszystkim Polski. Nie tylko mieliśmy wspólnych królów – najtkliwiej wspominamy w szkołach królową Jadwigę – ale i poprzez Galicję należącą do Austro – Węgier. Moja babcia miała narzeczonego Węgra, oficera wojsk stacjonujących w Stanisławowie.
Wiele pięknych kart oddaje Kiss Stanisławowi Vincenzowi osadzonemu przez NKWD w sowieckim więzieniu w Stanisławowie, skąd w 1940 roku uciekł na Węgry. Również Zbigniewowi Herbertowi poświęca wiele uwagi:
„(…) Pamiętam, że podobną odwagą zaimponował nam także w 1979 roku Zbigniew Herbert, który przyjechał do Budapesztu na spotkanie autorskie i odmówił udzielenia wywiadu partyjnemu dziennikowi „Népszabadság”.(…)”
Kiss przywołuje wiele znaczących postaci na kartach tej książki. Z Polaków wspomina jeszcze przyjemności czytelnicze z Sienkiewicza, Mirona Białoszewskiego, Kazimierza Brandysa, Mari Dąbrowskiej, Czesława Miłosza, Ryszarda Kapuścińskiego, Ignacego Witkacego, Bruna Schulza, Janusza Korczaka, Juliusza Słowackiego, Jerzego Stempowskiego. Wspomina kontakty z papieżem Janem Paweł II, Jerzym Giedroyćiem, Andrzejem Potockim i wielu, wielu innymi.
Niemniej ogromna jest galeria znaczących dla Kissa postaci życia intelektualnego pozostałych krajów Środkowej Europy.
„(…)Dlatego zawsze cytuję mojego krewnego po nazwisku, serbskiego pisarza, Danilo Kiša, którego poznałem w 1985 roku podczas alternatywnego Forum Helsinki w Budapeszcie. W jednym ze swych
tekstów pisze: „Jeżeli ktoś ci mówi tylko o Auschwitz, a nie chce dodać Kołymy, to daj mu w ucho i przegoń daleko”.(…)”
Przywołani są: pisarz bośniacki Ivo Andrić, słowacki Janko Matúška, rumuński Nichita Stânescu. Z Czechów: Jiří Menzel, Karel Čapek, Miloš Forman, Pavel Kohout, Jaroslav Hašek, Tomáš Masaryk, Václav Havel, Vladimír Holan, Milan Kundera, Bohumil Hrabal. Z Węgrów wymienia między innymi Sándora Petőfiego, Mihálya Babitsa, László Szabó, György Spíró, Bélę Bartóka, Sándora Márai…
Książka Kissa jest kompendium wiedzy o tym, jak wielkie bogactwo łączy dzisiejszą Europę i jak łatwo w dobie rodzących się nacjonalizmów to zaprzepaścić.
Spotkanie z profesorem Uniwersytetu Budapeszteńskiego Warszawskiego Csabem G. Kissem odbędzie się w Warszawie podczas Targów Książki 21 maja 2016 roku o godzinie 14:00 w Studiu EMKA stoisko 88/D12, gdzie będzie miała miejsce premiera książki pt. “Powinowactwa wyszehradzkie”.
moja babcia w środku z niedoszłym moim dziadkiem Węgrem