TOURNIER

Kilka dni temu zmarł 91-letni Michel Tournier, jeden z największych francuskich pisarzy drugiej połowy XX wieku, którego utwory wpłynęły na całe pokolenie Francuzów i Europejczyków.
Tournier łączył wielkie mity utrwalone w kulturze świata zachodniego, wywodzące się z mitologii greckiej, biblijnej, jak i germańskie i celtyckie ryty umieszczając je w znaczących momentach dla historii świata.
Znam tylko powieść „Króla Olch” Michela Tourniera genialnie sfilmowanego przez Volkera Schlöndorffa dwadzieścia lat temu z Johnem Malkovichem, odtwórcą tytułowej roli.
Jest tam pokazane przeistoczenie Abla, sieroty, wychowanka brutalnej, francuskiej klasztornej szkoły z naiwnego i w swojej prostocie dobrego człowieka w wilkołaka i diabła, demonicznego Króla Olch. Transformacja następuje kiedy tylko zaistnieją odpowiednie warunki – wojna rozpętana przez nazistów. Pisarz rewelacyjnie nakreśla ewolucję niedojrzałej osobowości, od sierocego dzieciństwa poprzez proces w sądzie francuskim oskarżającym go o pedofilię, do roli lokaja faszystowskich bonzów (Hermanna Goeringa). W mrocznej, baśniowej scenerii zamków i lasów Abel robi dzieciom „dobrze” nie jako pedofil, a jako ich orędownik i obrońca, tak samo przewrotnie, jak jedne państwa anektują inne dla ich „dobra”. Abel porywa dzieci z domostw okolicznych wiosek, by wcielić je do ośrodka treningowego Hitlerjugend, skąd wyszkolone starsze roczniki jadą na front, czyli na pewną zgubę. Kiedy przychodzą Rosjanie, mali rycerze podobni do późniejszych żołnierzy brygad Czerwonych Khmerów są już tak fanatyczni, sekciarsko zindokrynowani, mają tak  doskonale wyprane mózgi, działają jak roboty, co ich pozbawia instynktu samozachowawczego, że tym samym skazani na nieuchronną zagładę.
Jest to podobna do wagnerowskiej („Zmierzch Bogów”) opowieść, jednak nie pozbawiona szyderstwa i ironii. Przedstawia mit jako uwiedzenie, z którego nie da się wyjść. Abel z dzieckiem na ramionach niczym święty Krzysztof z Dzieciątkiem topią się w bagnie, mimo religijnego zapewnienia o swojej boskiej, ocalającej mocy.
Alegoria “Króla Olch” pyta przewrotnie o dobro i zło. Dobro Abla jest w swej konsekwencji żałosne i przerażające, nawet imię głównego bohatera jest jakimś szyderstwem. Koszmar Abla próbującego naprawić zło mógłby być śmieszny, tyle tylko, że jest prawdziwy. Święty Krzysztof jako nieudany Zbawiciel niewiniątek jest kosmiczny w swoim posłannictwie, jest niesamowity w swojej niewinności, gdyż nie ma wątpliwości i nie odczuwa strachu w swojej niemoralnej postawie.

Michel Tournier w wywiadach, których sporo udzielił po zakończeniu twórczego etapu swojego życia mówił, że wzorem dla niego od zawsze był Flaubert. Krytycy odnajdują w jego twórczości wpływy Güntera Grassa, François’a Rabelais’ego, Miguela de Cervantesa i Louisa-Ferdinand Céline’a.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii dziennik duszy i oznaczony tagami , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *