Blog „Na druk jeszcze za wcześnie” przeprowadza wywiad z Ewą Bieńczycką

Ewa Bieńczycka:

– Na wstępie chciałabym ustalić, czy mamy sobie mówić na „ty”, czy na „pani”. Jestem zwolenniczką mówienia sobie na „ty” na moim blogu, jednak tutaj mam wielki dylemat: nie wiem, która z nas ma wyjść z inicjatywą przejścia na bardziej poufałą relację międzyludzką, gdyż nie wiem, która z nas stoi społecznie wyżej: pytana, czy pytająca.

Ewa Bieńczycka:

– Tak, sytuacja jest nie do pozazdroszczenia, według mnie patowa, nierozwiązywalna. Proponuję więc jakoś omijać ten problem i nie patrzeć mi w oczy, jak i też koso zadawać pytania obok.

Ewa Bieńczycka:

– Myślę w takim razie, że wygodniejsze będzie dla nas obu pozostanie na Pani.
Mam nadzieję, że nikt nie skojarzy tego wywiadu z tak sławnymi wywiadami, jak Wywiad Gombrowicza z samym sobą czy liczne, równie sławne wywiady mające cechy wszelkich możliwych mistyfikacji. Zastanawiam się nawet, czy sieciowa maniera tego typu ekspozycji i uświetnienia obu stron (bloga i jego gościa, którego się przepytuje) nie ma na celu rozpaczliwego podtrzymania popularności bloga, którego już nikt nie czyta.

Ewa Bieńczycka:
– Oczywiście, nie trzeba posuwać się do ostateczności, zawsze w końcu blog czyta właściciel bloga, nawet jak udaje, że tego nie robi, więc nie trzeba panikować.
Natomiast wywiad, jako dzieło sztuki godny jest zastanowienia.

Ewa Bieńczycka:

– Zauważyłam, że Pani publikując niemal codziennie na swoim blogu bardzo różnorodne formy literackie próbuje nie tylko zaoszczędzić miejsce, ale i łańcuszkowo coś jeszcze powiedzieć, niekoniecznie przyjemnego.

Ewa Bieńczycka:

– Tak, jestem zodiakalnym dzieckiem Saturna, a więc typem minorowym i smutasem. Cechy te łączą się w naturalne skąpstwo, które jest kosmicznie zarezerwowane dla właśnie tego Znaku Ziemi, a jak wiadomo, nasza planeta nie należy do największych. Więc chcę zagospodarować każdy dzień i pobrudzić go swoją blogową notką, a i tak zauważam z przerażeniem, że tych dni jest bardzo mało.

Ewa Bieńczycka:

– Czy chciałaby Pani, gdyby czytelnicy tego bloga jednak istnieli, powiedzieć w tym wywiadzie coś specjalnie dla nich?

Ewa Bieńczycka:

– Nie. Wywiad i tak już jest za długi.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2008, czytam więc jestem, dziennik ciała. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *