Wyjeżdżając na powierzchnię ze stacji Östermalms kieruję się jedynie do hali targowej, do ceglanego budynku, ze złotym napisem SALUHALL na niebieskim, jak na fladze szwedzkiej, tle. Przeznaczenie rozpoznaję z daleka, gdyż przypomina mi Halę Targową we Wrocławiu, gdzie zawsze po zajęciach kupowałyśmy sobie coś na kolację. Wielokrotnie też siedziałam tam i rysowałam pastelami olejnymi stoiska z mięsem i rybami, bo były pięknie podświetlone. Pamiętam zapach hali, który może i nie był nie do zniesienia, ale w każdym razie uderzał mocno zaraz po wejściu: mieszanina zepsutych warzyw, moczu, nieświeżych wędlin z chemicznymi wyziewami pierwszego piętra, gdzie sprzedawano pierwsze polskie tkaniny poliestrowe i nylonowe suknie ślubne z plastikowymi dodatkami. Dlatego może, pospiesznie mijając stoiska na powietrzu z kwitnącą kapustą i wrzosami, po wejściu do Saluhall, zaskoczył mnie kompletny brak zapachu. Oszklone gabloty świecą sobą, jedynie nad nimi kule lub metalowe abażury nakierowują klienta na wystawiony towar. Ta wieczorna sceneria hali, tak odległa od stereotypowego wyobrażenia handlujących rybaków i chłopów bardziej przypomina wnętrze luksusowego statku, gdzie w okrągłych barach serwuje się drinki, a wszystko wokół to propozycje, co by tu jeszcze zjeść. Przyjemne wrażenia estetyczne podkreśla idealna czystość, można by się spodziewać pod koniec dnia, że będzie naśmiecone czy nasikane, ale nie ma o tym mowy! Przy barach siedzą sporadycznie klienci na wysokich stołkach, puste przykryte są skórami i czekają na klienta. Krążę wśród słodkości przetykanymi jadalnymi figurkami Muminków, podchodzę do części „słonej”, do nieskończonej ilości serów, owoców, mięs i wędlin. Zatrzymuję się przy stoiskach rybnych, gdzie same głowy ryb tkwiące w śniegu coś mi cały czas mówią. Obok niesłychanie dorodne kraby leżą brzuchami do góry, jakby pokazywały swoją już ostateczną poległość. Zamieniony na jedzenie świat morski dołącza do innych gatunków jedzenia, staje się równorzędny ze stertami chlebowych chrupek i rogalików. Cały wystrój hali dąży do stworzenia klimatu domowego, stoliki w czerwonobiałą kratę ustawione w jednej z jego części przypominają rodzinną kuchnię z wieczorną kolacją w swojskim cieple. Bajkowa różnorodność kształtów i barw towaru ma zastąpić klientowi domowe ognisko.
Wracam do metra, niebo już ciemnieje zupełnie. Pod ziemią wyjątkowo tłoczno, wszyscy wracają do domów i schody wiozące mnie na powierzchnię są szczelnie wypełnione na wszystkich płaszczyznach i kierunkach. Krążę jeszcze wokół Dworca Centralnego, wjeżdżam schodami na rojne i oświetlone ulice. Chcę pochodzić jeszcze szeroką arterią Hamngatan, dawniej trakt portowy, główne miejsce przewozu ryb, w latach sześćdziesiątych oddało tu ducha większość przepięknych kamienic, by poszerzyć ją i położyć tramwajowe szyny. Stoją tu jednak w dalszym ciągu ogromne pałace, banki i domy handlowe, ulica jest ludna i ruchliwa. Dochodzę do trzypoziomowego placu Sergala, rzeźbiarza, który wyrzeźbił większość królów Gustawów na sztokholmskich placach. Na wprost mam ogromne, rozłożyste schody na poziomie wyjścia z metra. 10 metrów poniżej rozciąga się Plac. Plac wygląda jak duża, patchworkowa kołdra precyzyjnie zszyta z beżowych trójkątów. Po niej jak mrówki chodzą rozproszeni ludzie, bo tutaj na placu ani tak intensywnie nie dążą w jednym kierunku, ani nie wracają. Jest to z pewnością idealne miejsce dla wszelkich demonstracji, jednak teraz, o zmierzchu, po pracy i szkole, widać indywidualność tłumu, każdy sobie idzie gdzie chce, zbierają się w grupki, siedzą na schodach, a wszyscy pochłonięci sobie wiadomym losem.
Plac jednym końcem znika pod powierzchnią ziemi rozpadając się na trzy piętra, gdzie prócz ciągle pojawiających się punktów małej gastronomi są i turystyczne biura, sklepy, księgarnie i hale dworcowe, innym końcem rozgałęzia się na wyjścia do przystanków komunikacji miejskiej, są jeszcze ciche kąciki z ścianą zieleni, gdzie można po prostu się wyciszyć. Drugi koniec wychodzi na miasto i tam w o tej porze roku przy nieczynnej eliptycznej fontannie stoi kryształowa, 37 metrowa kolumna w estetyce lat siedemdziesiątych. Jest to miejsce spotkań „fashioncores” i „poppare”, ale nie udaje mi się nikogo rozpoznać z tych grup.
Przeszłam przez Plac i wróciłam do hotelu pod prysznic.
Niedługo potem przychodzi syn i idziemy na miasto na kolację. Idziemy roziskrzonymi ulicami na wschód przez piętnaście minut, mijając pomarańczowe małe dźwigi, którymi robotnicy w limonkowych kombinezonach odblaskowych zawieszają na latarnie i domy bożenarodzeniowe dekoracje. Te nie założone jeszcze leżą na jesiennej ulicy w postaci ogromnych wiklinowych kul. Ulice są wilgotne, a do chodników poprzyklejały się żółte liście.
Restaurang Prinsen przy Mäster Samuelsgatan 4 miał wejście od ulicy i jak przystało na Księcia, rozłożono przed restauracją szkarłatny dywanik. Zadaszenie z kolorowymi żarówkami pozwalało na konsumpcję przy stolikach na zewnątrz gdzie przygotowano dla gości pledy, jednak wszyscy chcieli być w środku, w rzęsiście oświetlonej sali, ale na razie tłoczyli się w malutkim przyciemnionym przedpokoju, gdzie starszawy portier uwijał się jak mógł najszybciej wieszając na wieszaki płaszcze i kurtki. Kelner posadził nas przy osobnym, dwuosobowym stoliku naprzeciwko lustra i przyniósł wodę. Obok siedziała już para, młoda kobieta była pulchna i cały czas jadła. Zamówiłam śledzie i kelner przyniósł je na długiej, wąskiej tacce, gdzie kilkanaście razy maczano śledzia w różnych zaprawach, jednak syn nie pozwolił mi na tym poprzestać. W trakcie oczekiwania na zamówienie kelner donosił pieczywo i masło, dolewał wodę i wino, a ja rozglądałam się po sali. Para obok gdzieś znikła, kelner cały czas przychodził pytając, czy nam czegoś nie potrzeba, potem ja nie mogłam uporać się z kolejnymi porcjami ryb i przystawek, którymi nagle zastawił cały stół na śnieżnobiałym wykrochmalonym obrusie. Wino w dużym kieliszku w tzw. lampce, kelner z białą wykrochmaloną ścierką na ramieniu. Ach!
Obok ostrygi, cienkie plasterki Pata Negra…
Patrzę na duże lustrzane ściany, witraże, filary, intymne, kasetonowe wnęki w ścianie północnej. Para obok już wróciła, kobiecie kelner przyniósł szwedzkie słodkości.
Z żalem jem tę pożegnalną kolację, bo przywiązuję się do nowych miejsc, nawet jak jestem tak krótko i robię wszystko, by obsługujący nas kelner nie dowiedział się o tym i nie wziął mnie za potencjalnego uchodźcę. Na całe szczęście nie zdążyłam się całkiem rozkleić i dobrnęłam szczęśliwie do momentu, kiedy szatniarz usłużnie włożył mi kurtkę na ramiona z taką elegancją, jakby to była etola z białych lisów.
Wyszliśmy w noc już bardzo zmęczeni dzisiejszym dniem kierując się na zachód do Dworca. Niestety już niczego z dzielnicy Norrmalm nie wysmakuję. Z ulicy Mäster Samuelsgatan kierujemy się do Biblioteksgatan, gdzie nie zdążę już poszukać Biblioteki Królewskiej. Skręcamy w lewo w Drottninggatan, gdzie tętni wielkomiejskie życie otwartych kawiarni, restauracji centrów handlowych. Potem w prawo na ulicę Klarabergsgatan z remontowanymi budynkami opatulonymi siatkami, od której rozpoczęłam oglądanie Sztokholmu. Skręcamy w Klarabergsviadukten, potem wchodzimy do Stacji Dworca centralnego, by zobaczyć, skąd odjeżdżają autobusy na lotnisko Skavsta.
koniec
O Ewie
Ewa Bienczyckalistopad 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki