ROBBE-GRILLET

Cóż mogłam wiedzieć o zmarłym wczoraj Alaine Robbe-Grillecie trzydzieści lat temu, gdy czytałam „Żaluzję”? O egzotyce jego powieści, o drobiazgowych katalogach przedmiotów budujących czas na nowo? Wszystko było tajemnicze i niezrozumiałe.
Oglądaliśmy suknie Chanel na Delphine Seyrig w filmie Alaina Resnais “Zeszłego roku w Marienbadzie”, która nic nie pamiętała sprzed roku, nawet jak kochanek pokazywał jej na dowód wspólnego romansu w Marienbadzie, fotografię. Mały ekran czarnobiałego, wiecznie psującego się telewizora rejestrował ascetyczną, wysublimowaną scenę z francuskiego salonu, życie wysmakowanych elit w zepsutym, zamkniętym wyobrażeniu surrealistycznych kadrów rodem z obrazów Rene Magritte’a.
Wszystko znikało, pojawiało się, malało i wysnuwało. Stawało się nieistotne w symbolice, nabierało znaczenia czysto estetycznego, które, jak kontemplacja, przecierało kolejne warstwy wyobrażeń, by wraz z bohaterką coś sobie przypominać, czego się nigdy nie doświadczyło.

Niepojęte, ale po latach – jak czytam teraz „Gumy”- wraca ta tajemnica, której nie pamiętałam, ten ciemny romans z Robbe-Grilletem z nielicznymi, dostępnymi nam w Polsce dziełami pisarza, gdzie uczucia zazdrości mieszają się z permanentnym śledzeniem, podglądaniem i wdychaniem nie zawsze realnych egzotycznych zapachów.
Myśmy też zazdrościli Francuzom, byliśmy podglądani, obserwowani, pogrążeni w absolutnej amnezji, w sennym amoku czasów nieświadomości i sporadycznego dopuszczania do tajemnicy.
Może właśnie „Żaluzja”, mała książeczka z serii Nike stojąca na mojej półce do dzisiaj jest tym przedmiotem, o którym pisarz w wywiadzie mówi:

Zamieszkujemy świat przedmiotów i nawet kiedy wchodzą w grę uczucia, namiętności, niepokoje, istnieją prawie zawsze przedmioty materialne, które służą im za oparcie. Nie ma w świecie „piękności” abstrakcyjnej – jedynie rzeczy piękne, nie ma „strachu”, a tylko rzeczy przeraźliwe.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii dziennik duszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *