WIERSZE KOŃCA LATA (3)

Traciły kolor i były płaskie
twarze przechodniów szarawych ulic
nic jest nieludzkie, a tylko to Nic.
Anonimowość ma obcą maskę,
niełatwo mentalnie ich przytulić,
wkraść się w ich łaskę.

Wiatr przywiał pierwsze, opadłe liście
jeszcze zielone, wilgotne deszczem
ubiegłej nocy. Znów będzie przeszłe,
psuje Historii dotyk, zapiszcie
w swoich kronikach proroctwa wieszcze,
im zmarnowaniej, tym uroczyściej.

Wejść na ulice nigdy za wcześnie,
gnanej duchem sędziego Schrebera.
Wszędzie są oczy. Tłum już napiera,
bać się to wiedzieć, wróg nigdy nie śpi
masa atakuje właśnie teraz,
psychozą września.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2015, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na WIERSZE KOŃCA LATA (3)

  1. Marat Dakunin pisze:

    Witam
    Jak tam cenne zdrówko Pani Ewo? Wydała już Pani może coś?\

    pozdrawiam
    MD

  2. Ewa pisze:

    Dziękuję, zdrowie ok, tylko jakieś nastroje jak przed II wojną światową wiszą w powietrzu, a tak dobrze, jak w mojej drugiej połowie życia, to mi się nigdy nie żyło i szkoda odchodzącego pięknego świata. I jeszcze te wczorajsze demonstracje ludzi Pana pokolenia, brr… Zobaczyłam dzisiaj na YouTube tych kiboli chcących decydować o losach świata i byłam przerażona. Ale bądźmy dobrej myśli wiedząc, że są też i jaśniejsi.
    Nie, zgodnie z nazwą bloga, jeszcze nic nie wydałam, jestem w dalszym ciągu literacką dziewicą.
    Również serdeczne pozdrawiam.

  3. nosferatu 2306 pisze:

    Wyrażanie strachu przed tłumem, określanie go jako “Nic”, to wyjątkowy banał.

    “Anonimowość ma obcą maskę,
    niełatwo mentalnie ich przytulić,
    wkraść się w ich łaskę.”
    Kiepska i banalna proza ułożona w słupki, to jeszcze nie poezja!!

    “Znów będzie przeszłe,
    psuje Historii dotyk, zapiszcie
    w swoich kronikach proroctwa wieszcze,
    im zmarnowaniej, tym uroczyściej.”
    Jak wyżej, tylko jeszcze gorzej, i ten potworek stylistyczny “im zmarnowaniej”.

    “Wszędzie są oczy. Tłum już napiera,
    bać się to wiedzieć, wróg nigdy nie śpi
    masa atakuje właśnie teraz,
    psychozą września.”

    “Psychoza września” mogłaby mieć w sobie coś niepokojącego,
    przywodzącego na myśl atmosferę poezji Trakla,
    ale w tym kontekście jest kolejnym banałem, gdyż całość brzmi, niczym
    jakąś agitka polityczna, jak mierne tłumaczenie miernego Brechta
    lub pastisz z miernoty w rodzaju Piotra Sommera;
    jak Osoba pisząca o Pessoi, może tego nie widzieć?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *