8 lipca 2015, środa. W nocy zbudziło mnie telepanie okiennic i wstałam, by je zamknąć. Duszność minionego dnia unosiła się jeszcze w powietrzu i po chwili spadł gwałtowny, tropikalny deszcz.
Nazajutrz nie było prądu, a po ogrodzie walały się niedojrzałe orzechy, dojrzałe czereśnie, mnóstwo patyków i liści. W kuchni wyciągnęłam rezerwową butlę z gazem, by zagotować wodę na herbatę i poszłam do sklepu dowiedzieć się, co z tym prądem.
Sklep miał swój agregat, ale spotkana Dorotka, właścicielka baru “Relaks” handlująca też włoskimi lodami, prądu u siebie nie miała i była zaniepokojona.
– Basia wydzwania do nich cały czas, ale nie wiedzą, czy dzisiaj naprawią – powiedziała Dorotka.
Niebo cały dzień było zachmurzone i popadywał delikatny deszczyk. Pod wieczór wszystko, cały wczorajszy świat pełen kolorów stawał się szary. Jedyne światło pochodziło od przejeżdżających szosą samochodów, które niczego oprócz asfaltu nie oświetlały.
Wyszłam na spacer kierując się do zlikwidowanej stacji kolejowej. Na chodniku leżały gałęzie drzew, liście i opadłe owoce. Przed posesją pani Władzi świerk był już pocięty piłą i złożony za ogrodzeniem. Najprawdopodobniej to on spadł na słup elektryczny, z którego smętnie zwisały porwane druty.
Dom naprzeciw stacji kolejowej, stojący pusty, gdzie każdego lata zbierałam amarantowe floksy jeszcze bardziej opustoszał. Ogrodzenie wywieziono, bzy i floksy wykarczowano. Okna bez szyb świadczyły, że w dalszym ciągu tu nikt nie mieszka, ale podobno jest już sprzedany. Skoszono trawę i z łatwością przedostałam się do środka domu, którego parter pozbawiony schodów stał otwarty na oścież. Dwie izby były pozamiatane, chociaż po kątach majaczyły nieliczne przedmioty. W drugiej izbie stał jeszcze kredens czekający na wywiezienie na śmietnik. Dwa piętra przedwojennego domu z cegły, najpiękniejszego we wsi, niepokoiły czarnymi dziurami framug bez szyb. Obok stajnia gdzie trzymano konia również ziała pustką i martwotą.
Skierowałam się do stacji. Tutaj przed dwupiętrowym budynkiem kolei, gdzie na parterze były dawniej kasy, a na górze mieszkania dla kolejarzy, wybudowano garaże i warsztaty mechaniki samochodowej dbając o estetykę każdej niemal części podwórza. W oponach samochodowych pomalowanych na biało kwitły wypielęgnowane aksamitki i lilie, a między nimi rzeźby z konarów drzew i pni zmyślnie powyginane we wstęgi Möbiusa, również pomalowane na biało tworzyły z kolekcją przybitych do fasady garażu tablic rejestracyjnych dziwny świat walki natury z techniką. Natura została brutalnie podporządkowana, nawet żywopłot ze świerków przyciętych w kostkę stał bezradny i milczący, bez możliwości skargi. Za to kawałek dalej, gdzie nie wydłubano jeszcze szyn kolejowych, peronowe wiaty z rdzewiejącymi dachami z blachy falistej zasłaniały bujnie rosnące trawy, owocujące teraz i też rdzewiejące, ale nasionami, czyli życiem i przetrwaniem.
Niebo stopniowo ciemniało coraz bardziej, okna odbijały jedynie szarość, a na ulicy nie było nikogo. Zaczęłam jeść rozrzucone wczorajszym huraganem wiśnie spod płotu, kiedy z domu obok wyszedł chłopak trzymając w ręce łubiankę na owoce. Brązowy piesek, czekający na niego w dyskretnej odległości od furtki zerwał się na widok chłopca i oboje zniknęli w ciemnościach.
Skręciłam w stronę cmentarza. Szyld sklepu posiadającego własny agregat triumfująco żarzył się, rzucając na mokrą ulicę zielone, zimne światło. Ale ja oddalałam się od niego brnąc w ciemnościach i wypatrując w oknach chociażby świeczki. Jednak wieś zdawała się pusta i bez życia, jakby nie potrzebowała domowego ogniska.
– Kupi pani agrest? – głos Kwiekowej spowodował, że przeszłam na drugą stronę ulicy i podeszłam do ogrodzenia. Stała na progu domu z chłopcem trzymającym w dłoni koszyk z niesprzedanym agrestem. Brązowy piesek leżał w kilkumetrowej odległości i czekał.
– Nie lubimy agrestu – powiedziałam zakłopotana.
– Zresztą, mamy jeden krzak w ogrodzie – dodałam, patrząc na smutnego chłopca, by nie deprecjonować jeszcze bardziej jego towaru. – Macie prąd? U nas nie ma, boję się o lodówkę.
Poszłam w stronę wzgórza, gdzie usytuowano cmentarz, by ze wszystkich pagórków był widoczny i by każdemu śmiertelnikowi przypominał, co go czeka. Za ogrodzeniem cmentarza poniżej rozciągała się bardzo dobrze utrzymana plantacja truskawek, która intensywnie pachniała. Truskawki widać służyły tutaj jako maszyny biologiczne do przetwarzania rozkładających się w ziemi ciał.
Droga z cmentarza biegła do kościoła i kiedy minęłam jego mury, wyszłam na łagodnie płynący potok zupełnie niewzburzony ubiegło nocną burzą. Zatoczyłam koło i wracałam do domu, ale chłopak z agrestem wrócił inną drogą. Jego piesek, którego neon sklepowy zabarwił na zielono, grzecznie czekał przed kolejnym domem.
9 lipca 2015, czwartek. Niebo rozjaśniło się, jednak godziny mijały i nikt do zwisających drutów przed dom pani Władzi nie przyjeżdżał.
Dopiero o szesnastej, kiedy już zaczęłam z lodówki wynosić jedzenie do chłodniejszej piwnicy nadjechał ogromny samochód z wysięgnikiem i ekipą młodych chłopaków ubranych w fosforyzujące kamizelki. Cała wieś zebrała się wokół słupa bacznie obserwując stojącego na wysięgniku elektryka. Kobiety skupiły się przy sklepie pani Ewy, mężczyźni przy barze „Relaks”. Wszyscy wymieniali uwagi czekając w napięciu.
– Cały dzień do nich dzwoniłem – pozwiedzał do mnie pan Andrzej, a ja nie wiedziałam jak to robił, bo telefon też był burzą zerwany, a moja komórka dawno się już rozładowała. Ale uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością kwitując sentencją, że w dwudziestym pierwszym wieku nie da się żyć bez elektryczności.
Po czterech godzinach przez tłum przeszła wiadomość, że światło będzie za pół godziny. I było.
O Ewie
Ewa Bienczyckagrudzień 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki