Zosia namówiła Krystynę na wakacje w Pieninach, Ewa Marzenkę, a Marzenka panią Marzenkową. A może było odwrotnie, Marzenka namówiła Ewę na wakacje w Pieninach, Krystyna Zosię, a Zosia Józka.
Józek zamówił już wiosną pokój w Krościenku, a Krystyna pojechała z dziećmi zaraz po rozdaniu świadectw autobusem w ciemno i wynajęła kwaterę na miejscu.
Ewa nie wytrzymywała tak długiej jazdy autobusem i przystanków na stacjach benzynowych. Zarówno Andrzej, jak i Marzenka, uwielbiali wdychać benzynę, Ewa natomiast wymiotowała. Na dodatek miała znowu zapalenie ucha środkowego, leczonego przez Krystynę wyłącznie domowym sposobem, czyli kładzeniem w nocy na ucho woreczka z rozgrzaną solą. Od jakiegoś czasu robiły jej się na oku jęczmienie przerzucające się z powieki na powiekę, z oka lewego na prawe i odwrotnie. Krystyna kazała jej chodzić wtedy z przytkniętą do oka chusteczką, by jęczmienia nie przeziębić. Kiedy to się trochę uspokoiło, zaczynało się zapalenie ucha środkowego.
I właśnie rozpoczęcie wakacji przypadło na fazę zapalenia ucha środkowego. Ewa, by ucha nie przeziębić, musiała zakładać opaskę na głowę i wkładać między zapalone ucho, a opaskę, watę. Trzymając wziętą do autobusu torebkę nazwaną Kuką z przyborami do dłubania w drewnianych patykach, zegarkiem komunijnym nazwanym Kubusiem, notesikami i kolekcją plastikowych miśków, osłabiona uchem i wymiotami, niemal nieprzytomna, znalazła się na ławce dworca autobusowego w Szczawnicy. Krystyna z Andrzejem, niosąc walizy, podeszli do stojącej bryczki z zaprzężonymi dwoma końmi i zabrawszy z ławki Ewę, pojechali wzdłuż Grajcarka czytając po drodze napisy na wystawionych na domach tabliczkach z ofertami wynajmu pokoi. Krystyna wynajęła na miesiąc pokój w domu z drewnianą werandą, górującym nad doliną Grajcarka, z pięknym widokiem na otaczające góry. Mimo złego samopoczucia, Ewa zachwyciła się wszystkim, co w letargu do niej docierało. Krystaliczne powietrze wzniesionego z dala od ulic domu i szum potoku orzeźwił ją. Krystyna z radością dowiedziała się, że gospodyni będzie dla nich gotować, że nie muszą nigdzie chodzić i zapłaciła z góry za wszystko gotówką. Rudek zarabiał w Elektrowni Łagisza „w budowie” więcej o pięćset złotych niż w Biurze Projektów, czyli o jedną trzecią i mogła na wakacje odłożyć.
Ewa z Andrzejem chcieli z Katowic wyjeżdżać na wakacje natychmiast po rozdaniu świadectw. Krystyna też uważała, że każdy dzień bez zatrutego powietrza na Śląsku jest na wagę złota. Natomiast Marzenka czekała jeszcze w Katowicach na Pimpusia, będącego w Czechosłowacji. Ojciec Marzenki zwany przez nią Pimusiem przywiózł ją i panią Marzenkową kilka dni później służbowym samochodem i zakwaterowawszy rodzinę w domu bliżej centrum Szczawnicy, natychmiast wyjechał. Na Koszutce szeptano, że ojciec Marzenki nadzorujący właśnie budową Niebieskich Bloków ma kochankę, ale kto tak naprawdę mógł coś wiedzieć. Marzenka ubóstwiała Pimpusia takim, jakim był, czyli takim jakiego nie było. W wynajmującym kwatery letnikom domu, poznała mieszkającą z rodzicami w pokoju obok Marylkę Bartnik, dziewczynkę z Warszawy.
Nim jednak Marzenka przyjechała, Andrzej z Ewą zdążyli zobaczyć całą Szczawnicę, obejść wszystkie uliczki, przeczytać nazwy sanatoriów, a nawet zobaczyć dom wczasowy „Hutnik” świeżo wybudowany wieżowiec, o którym głośno było w telewizji.
Którejś nocy wrzód w uchu pod wpływem gorącego lata, gorącego woreczka z solą i piekielnego bólu pękł, rozlewając po poduszce ropę i krew. Ewa poczuła się lepiej, ale Krystyna zaleciła jej w dalszym ciągu nosić opaskę, by ucha nie przeziębić. Musiała więc trzymać ją na wszelki wypadek w Kuce i wyciągać z torebki zanim weszła do domu. Woda w Grajcarku była lodowato zimna, niemniej wszystkie chyba dzieci, jakie były tu na wakacjach, bądź mieszkające na stałe siedziały w wodzie w lipcowe upały. Woda była płytka, ale Andrzej z chłopakami grodzili głazami miejsca, gdzie zbierała się woda i gdzie nie tylko można było nurkować, ale nawet skakać na główkę. Kiedy do niej dołączyła Marzenka z Marylką, które też, jak ona, nie potrafiły pływać, poczuła się raźniej. Jednak na plac Dietla, do Pijalni wód codziennie biegła tylko z Andrzejem, gdyż nigdy nie było wiadomo, kiedy Marzenka z Marylką rano wstaną.
Do pijalni szło się po schodach wśród tłumu ludzi. Biało ubrane, w związanych włosach płóciennymi, białymi czepkami kobiety sprawnie nalewały wodę wszystkim stojącym w kolejce ludziom do szklanek, które po użyciu można było z karteczką identyfikującą przechowywać w szafkach, za każdym razem prosić o ich wydanie przydzielonym do obsługi wypożyczeń i przechowywania szklanek, kobietom. Wielu kuracjuszy miało specjalne płaskie kubki porcelanowe, lub szklane z wtopioną z boku rurką, z napisem Szczawnica, i te też można było w szafkach zostawiać.
Ani Andrzej, ani Ewa i pewnie nikt z tłoczących się kuracjuszy uzdrowiska nie mieli pojęcia, czym się różnią wody ze Zdroju Józefa, Józefiny, Wandy, Anieli, Heleny, Magdaleny, Stefana czy Szymona. Ewa dowiedziała się gdzieś w kolejce, że najzdrowsza jest woda ciepła i słona, dlatego też, by uzdrowić swoje oczy i uszy, piła codziennie trzy szklanki wyjątkowo niedobrej, słonej, ciepłej wody.
Jednak najlepszą terapią na choroby Ewy było oglądanie i słuchanie.
Lato było wyjątkowo upalne, trwał przyjazny, wakacyjny klimat wolno płynącego czasu w uzdrowisku. Wciąż nadciągały tłumy radosnych ludzi. Z autobusów wysypywały się dzieci w harcerskich mundurkach i kolonijnych chustach. Po chodnikach prowadzono kaleki lub wożono je na wózkach. Mężczyźni i kobiety trzymając w ustach szklaną rurkę zanurzoną w szklance obsiadali leniwie wszystkie ławki i murki oraz obramowanie fontanny, gdzie posąg otyłej dziewuchy lał wodę z dzbana. Wszystko było interesujące i fascynujące. Klomby obsadzone szkarłatną szałwią i begonią układały się w geometryczne wzory stanowiące abstrakcyjne tło do scenek ulicznych. W parkowej muszli dzieci skakały i bawiły się w chowanego. Dziewczęta paradowały w krótkich, stojących dzięki nakrochmalonym halkom pastelowych, lub w grochy krynolinach i butach, których obcasami zdawały się wbite w stopy gwoździe. Co jakiś czas przechodzili górale w szafirowych haftowanych serdakach, w białych, niczym rajstopy, wełnianych spodniach i kierpcach. Na głowie mieli czarne kapelusze i Ewa nie wiedziała dlaczego tu, tak daleko od morza, kapelusze wyszywane są muszelkami.
Ewa kończyła właśnie sączyć trzecią szklankę, siedząc na Ławce z Andrzejem i mamą, kiedy nadbiegła Marzenka z Marylką, a za nimi wyłoniła się zziajana pani Marzenkowa. Marzenka miała krótkie spodnie i kretonowy stanik odsłaniający pępek. Jej zawsze długie, sięgające do pasa kasztanowe warkocze zwinięte były w ogromny węzeł spięty spinkami na czubku głowy, czym zdawała się jeszcze wyższa i smuklejsza. Umawiali się na wspólną wycieczkę na Trzy Korony. Andrzej chciał iść natychmiast i na pobliską Bryjarkę i do wąwozu Homole, i do granicy czeskiej, by postawić chociaż nogę na obcej ziemi. Marylka chciała popłynąć najpierw spływem Dunajca z flisakami. Nic nie było wiadomo, Krystyna uważała, że Ewę przewieje wiatr na Trzech Koronach i jest jeszcze za słaba na taki wysiłek. Nie chciała też się przyznać, że nie starczy jej pieniędzy na opłacenie kosztownego spływu Dunajcem. I tak będzie musiała wydać pieniądze na kierpce dla Ewy, gdyż Marzence już mama kupiła. I na Trzy Korony chciał iść też Józek z Mają.
Dlatego wyjście na Trzy Korony przypadło dopiero pod koniec upalnych wakacji wypełnionych oprócz rannego picia wód, plażowania nad Grajcarkiem. Raz Józek przyjechał po Krystynę z dziećmi i zawiózł ich do Krościenka, do Zosi i do chrześniaka Krystyny Olka i do Mai. Tam weszli do wody Dunajca. Prąd od razu ich porwał i Ewa cudem wypełzła z wody, mimo, że woda sięgała jej do ramion.
Maja była o rok młodsza od Andrzeja, i o rok starsza od Marzenki, a o dwa lata starsza od Ewy, jednak garnęła się do nich wszystkich, co na tej wycieczce na Trzy Korony okazało się rzeczą niemożliwą, by weszła w obcą jej grupę dzieci. Marzenka, osamotniona przez Marylkę, której rodzice na ten dzień mieli inne plany, przylgnęła do Ewy tak mocno, że na Maję już nie starczało miejsca. Andrzej szedł pierwszy sam, pokonując bez problemu ścieżki leśne, kierując się czerwonym szlakiem, reszta towarzystwa wlokła się za nim w dużym odstępie tworząc dyskutujące ze sobą grupki, osamotniając Maję. Ewa, zakochana w Marzence nie zauważyła tej sytuacji, a może i zauważyła, jednak była zadowolona, że odzyskała Marzenkę.
Nazajutrz miał po Marzenkę i panią Marzenkową przyjechać Pimpuś samochodem służbowym. Po Krystynę z dziećmi przyjechał Józek pomidorowym Wartburgiem, gdyż jechał sam do Katowic do pracy, pozostawiając w Krościenku na drugi miesiąc Zosię z Olkiem i Mają.
Ewa zdążyła jeszcze pobiec do Marzenki, ale już odjechali. Wetknęła więc w drzwi karteczkę Marylce. Marylka po wakacjach napisała na pocztówce z Kolumną Zygmunta do Ewy z Warszawy:
Kochana Ewo!
Bardzo Ci dziękuję, że zostawiłaś w drzwiach karteczkę. Bardzo żałuję, że nie pojechałaś z nami na spływ Dunajcem. Pogoda była wyśmienita. Płynęliśmy około 4 godziny. Po drodze cygan strzelał z bata i było bardzo przyjemnie.
Proszę Cię, abyś mi odpisała. A o to mój adres:
W-wa, ul. Tyszkiewicza 6 m 15. Marylka Bartnik.
Pozdrowienia dla Marzenki.
O Ewie
Ewa Bienczyckalistopad 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki