WIERSZE CZARNE (4)

Przychodzą do mnie wiersze czarne
w porze, gdy słońce złoci klony.
Monstrualnymi punkty karne
w rozgrywce życia są miliony
starć bez osłony i obrony.

W czasach, gdy jeszcze sen dziewczynki
poecie nie pozwalał zasnąć,
Bellmera lalek złe uczynki
sublimowały jego własność,
śniłam jedynie mą współczesność.

Kto zmieniał życie na dekady?
Kto się przebierał w płaszcze zdarte?
Komu potrzebne defilady,
godziny z założenia martwe?
Kto po co strwonił ukradzione?

Kiedy przychodzą wiersze czarne,
w nie złej godzinie, nic takiego,
kiedy przychodzą, stać mnie na nie
jak negowanie mieszczańskiego
niezaistnienia. Tak przekornie.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2014, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *