Elisabeth Roudinesco poświęcając wiele miejsca w biografii Lacana Georgesowi Bataille’owi, robi to nie tylko ze względu na jego młodą żonę Sylvię.
Batalie nie podziwia Lacana, nie czyta i nie aprobuje, natomiast zachęca do publikacji i pracy. Ten jednostronny ruch inspiracji wśród samych sław śmietanki intelektualnej Paryża w przededniu drugiej wojny światowej jest ważny dla Lacana, którego charakter czerpania zewsząd, zdecydowanie i kategoryczność życiowa eskaluje i nawarstwia się w miarę dochodzenia do sławy i bogactwa.
Sylvia Bataille,
...kobieta licząca sobie wówczas dwadzieścia cztery lata, była zachwycającą aktorką. Jej pergaminowo biała cera, specyficzny urok malujący się na twarzy, której zarazem żywe i rozmyte kontury robiły wrażenie, iż wyszły na poły z palety mistrza secesji, na poły spod pędzla impresjonisty; kolory Klimta, formy Seurata. Jej rezolutności mógł się równać jedynie jej pogodny charakter. W czarnym jak węgiel spojrzeniu oczu o żałosnym wyrazie, z których strzelały płomienie bezsilnego buntu, można było dostrzec te wszystkie stygmaty, jakie musiała znosić kobieta lat trzydziestych 20 wieku. Renoir z pewnością myślał o takim buncie, gdy wpadł na pomysł, by powierzyć jej główną rolę „Une partie de campagne”.
Liczne kobiece związki, mieszczańskie ukrywanie przed własnymi dziećmi posiadanie innych dzieci i innych żon nawet po ślubach i rozwodach, nie przeszkadzało Lacanowi stać na stanowisku ochrony patriarchalnej rodziny i starego porządku społecznego, widząc wszelkie zmiany w tej kwestii, jako wielkie zagrożenie dla przyszłości gatunku ludzkiego.
Natomiast Bataliie przed poślubianiem pierwszej żony Sylvi, w trakcie i po rozwodzie, a potem w następnych związkach, konsekwentnie był taki sam:
Idąc za radą doktora Dausse, Bataille udał się do niego, po czym postanowił poddać się analizie. Kilku jego przyjaciół uważało go za „chorego”: Bataille był graczem i alkoholikiem, bywalcem burdeli. Podług świadectwa Michela Leiris kiedyś zdarzyło mu się ryzykować życiem w grze w rosyjską ruletkę.
Mimo, że do końca życia Bataille pił, prowadził nocne życie, brał udział w orgiach lub sam je organizował, życie intelektualne prowadził równie intensywnie. Na łamach „Acephale” ostro potępił siostrę Nietzschego, Elisabeth Forster, fanatyczki fiihrera za wszystkie przekłamania po śmierci brata. Założone pismo miało takie ambicje:
„Jesteśmy żarliwie religijni” — pisał Bataille — „i o tyle, o ile nasze istnienie oznacza potępienie wszystkiego, co dziś cieszy się uznaniem, impuls wewnętrzny domaga się, byśmy byli w tej samej mierze władczy. Naszym przedsięwzięciem jest wojna”. Markiz de Sade i Nietzsche byli symbolicznymi patronami tej wyprawy krzyżowej w poszukiwaniu ofiary – dołączyli do nich także Kierkegaard, Don Juan i Dionizos. Już od pierwszego numeru Pierre Klossowski wykładał karty na stół. W artykule pt. Le monstre pisał: „Gdy już zanegowały nieśmiertelność duszy, postacie Sade’a wysuwają swe kandydatury w zawodach do monstrualności…”. Jako negacja „ja” monstrualność ta afirmowała wszechwładze snu o świadomości, wywłaszczenia władzy, niemożliwość możliwego. Człowiek sadyczny był tu wzorem współczesnego człowieka bez Boga, skazanego na taką ucieczkę z więzienia, na jaką ważył się Akephalos, uciekając od własnej głowy, na jaką ważył się podmiot, wyrywając się z własnego rozumu, by cieszyć się obiektami swego pożądania w ten sposób, że niszczy ich realną obecność. Po tej apologii zrodzonego z konfrontacji freudowskiego życzenia i heglowsko-kojeve’owskiego pożądania^ monstrum w styczniu 1937 roku w drugim numerze „Acephale” poświęconym „Nietzschemu i faszystom” pojawił się hołd oddany Nietzschemu — Klossowski dokonał w tym tekście przeglądu stanu badań nad filozofem. Od końca 19 wieku dzieło Nietzschego zdobywało coraz większą popularność, a w wielu francuskich czasopismach literackich ukazywały się przekłady jego tekstów.
Lacan uczestniczył w pracach grupy skupionej przy piśmie a nawet zebrania odbywały się w jego mieszkaniu. Dla jego późniejszego ponownego odczytania Freuda maiły wpływ teksty Batailla.
Po wybuchu wojny, jak odnotowuje biografka, postawa Lacana nie różniła się niczym:
Zwykły i zarazem niekonformistyczny Francuz: tak miał się zachowywać Jacques Lacan podczas okupacji. „Miał on” — podkreśla Georges Bernier – „poczucie przynależności do elity intelektualnej i przekonanie o wyższości swej inteligencji. A zatem tak się urządził, by wydarzenia, z którymi podług wymogów historii musiał się zmierzyć, w żaden sposób nie popsuły mu życia” (…) …podczas gdy Bataille jako człowiek skrajnej lewicy tak daleko posunął się w swym odrzuceniu nauki, że w imię złożenia w ofierze zachodniej racjonalności chciał poucinać wszystkie myślące głowy. W rezultacie wybuch wojny przeżył jako moment końca historii, w przeciwieństwie do Kojeve’a nie ucieleśniał go jednak dla niego Stalin, lecz Hitler i jego „wojna błyskawiczna”. Stąd wiążący postulat złożenia nikczemności w ofierze, i to nie w formie jakiejkolwiek kolaboracji, lecz na drodze wewnętrznego zwrotu ku czarnej mistyce: symbolem tego przedsięwzięcia miała być Madame Edwarda, ucieleśnienie skurwionej i zhańbionej Francji, wystawiająca na widok publiczny swe łachmany i rany w burdelu przy rue Saint-Denis i uważająca się za Boga.
19 listopada 02:07, przez Ania
Niewiele tu o pracach Bataille’a, które podobno miały wpływ na Lacana.
19 listopada 02:20, przez Rysiek listonosz
Za to w sieci zatrzęsienie. Nawet całe teksty są udostępnione, jak już stał się niemodny.
Niesłychany, dwuczęściowy artykuł w „Nowej Krytyce”:
Krzysztof Matuszewski
“Georges’a Bataille’a mistyczna partuza (I) i (II)”.
Ale o wiele lepsze komentarze pod nim:
13 sierpnia 2005, przez Joanna
bardzo proszę osoby wprowadzone w temat o wytłumaczenie mi fenomenu użytego w tytule tekstu słowa PARTUZA; nie mam dość siły, by przebrnąć przez II część tego wyrafinowanego, lecz ździebko ciężkawego wywodu, a słówko to obsesyjnie nie daje mi spokoju, nie tylko z powodu swego wdzięcznego brzmienia:-) Pomocy więc! wzywam! jak kania dżdżu!
15 maja 2005, przez andrzej
No cóż szczyt,nawet jezeli jest szczytowaniem nie oznacza dojscia do Boga.Nie jest też Bogiem miejsce ponizej szczytu,aczkolwiek przez szczytowanie tylko ów szczyt i to co poniżej można osiagnąć i zejśc dalej w dolinę przez orzechowy sad.Drzewa tam rosną rzeczywiście gęsto jak igielne ucho nic to rzecz w tym aby dobrze wciągnąć brzucho.
21 maja 2005, przez Allan
Bataille jest ze swoim poczuciem grzechu i wstydliwości rupieciem z “okresu miedzywojennego”. Mocuje sie ciagle z patrirchalną rzeczywistościa…co by powiedział po rewolucji 1968 roku i w czasach Madonny??…kurz i mole z Bataille`a zostały!! JEGO transgresje to i przekonanie o nurzaniu się w rozpuscie, zepsuciu, ohydzie, smierci…to rupiecie wiktoriańskie… Nie ma jak schludny, estetyczny, sportowy sex…a zaraz potem PRYSZNIC..:
20 listopada 00:25, przez n.p
Na Film Webie mylnie podana kolejność mężów:
Sylvia Bataille prawdziwe nazwisko: Sylvia Maklès stan cywilny: pierwszy mąż Jacques Lacan, drugi mąż pisarz francuski Georges Bataille.
20 listopada 00:35, przez Rysiek listonosz
„Historia oka” Georgesa Bataille jest na stronie:
http://niniwa2.cba.pl/georges_bataille_historia_oka.htm
z “bruLionu” nr 9, zima 1989 r.
20 listopada 00:36, przez Ania
I co dalej?
20 listopada 00:46, przez Ewa
Właśnie się zastanawiam, czy dawać tu teorię Lacana i ją nieuchronnie spłycić, czy plotki.
Czytam właśnie spis blogów zaproszonych na festiwal Rity Baum do Wrocławia i tak się zastanawiam, do czego naprawdę służą blogi. Taki pomysł na przeniesienie czegoś z sieci na coś w rzeczywistości jest chyba takim zabiegiem, jak kupowanie sobie miniaturek własnych awatarów i stawianie ich na półce. Wszystko zastyga i staje się niepotrzebne. Ciekawe, czy obiecane relacje znajdą się na blogach. I czy teoria, czy plotka.