(“Radosna wiedza”) przeł. [z niem.] Małgorzata Łukasiewicz ; [fragm. poetyckie w przekł. Andrzeja Kopackiego i Leopolda Staffa].
Książka powstała w połowie twórczości Nietzschego, pomiędzy „Aurorą” a „Tako rzecze Zaratustra”. Składa się z aforyzmów. Całe szczęście w Księdze Czwartej aforyzmy się bardzo wydłużają na rzecz komunikatywnej prozy, a kończące dzieło „Pieśni Księcia Lekkoducha” są rymowanymi wierszami, co lekturę ożywia i urozmaica.
Właściwie nie ma cię co dziwić, że sprzedano tylko 200 egzemplarzy pierwszego wydania tej książki, dzisiaj powiedziano by, przy tak bogatej ofercie literackich dziwactw, aż dwieście… Franz Overbeck, dozgonny przyjaciel Nietzschego począwszy od lat studenckich, pomstuje na tę nieprawdopodobną ilość aforyzmów, popełnionych przez Nietzschego w ciągu całego jego twórczego życia, zżymając się na ich nie tylko banalność, ale na powielanie ich tu i ówdzie w wielu często sprzecznych konfiguracjach. Nic dziwnego, Overbeck zachwyca się w listach właśnie przetłumaczonym na niemiecki „Panem Tadeuszem” Mickiewicza i optuje za całkiem inną literaturą…
Dopiero po wojnie Pierre Klossowski wraz francuskimi filozofami oczyszczając pisma z nazistowskich interpretacji Nietzschego ocala dla potomnych pionierską myśl Nietzschego. Wskazuje na aforyzm 341 jako najważniejszy w „Wiedzy radosnej”, gdzie po raz pierwszy pojawia się idea Wiecznego Powrotu.
Faktycznie, ta iluminacja, której Nietzsche doznał w Sils-Maria romansując z Lou Anders i gdzie napisał najradośniejszy swój utwór właściwie triumfowała tym „wynalazkiem” dotyczącym egzystencji ludzkiej, wynalazkiem podobnym do reinkarnacji, jednak będącym jej zaprzeczeniem. Franz Overbeck nawet nie starał się go zrozumieć, dziwił się tylko, że Nietzsche zwierza się z niej mu na ucho ściszając głos i dodaje tej chwili jakąś sakralną powagę. Podobnego doświadczenia, zwierzania się z tego sekretu ze strony niedoszłego męża doznała Lou Anders dzieląc się tym w swej książce o Nietzschem. Trudno czytelnikowi takiemu jak ja, nie będącemu filozofem i badaczem pism Nietzschego doświadczyć podobnych przeżyć czytając aforyzm o Wiecznym Powrocie.
A jednak nie sposób oderwać się od „Wiedzy radosnej”. Giorgio Colli uzupełnia dzisiejsze wydanie „Radosnej wiedzy” kroniką życia Nietzschego od lata 1881 do jesieni 1882, czasu, kiedy ona została napisana i wydana. Oczywiście, ani ten kalendarz, ani obszerne przypisy niczego w dalszym ciągu nie są w stanie wyjaśnić, gdyż cały utwór, to nieustające erupcje przebłysków geniuszu Nietzschego, który konsekwentnie nie zgadza się ze światem w którym żyje paradoksalnie go afirmując i trudno nadążyć za nim.
Nietzsche był już podobno po lekturze „Biesów” Dostojewskiego i w pełni się z Dostojewskim zgadzał. A jednak problem nihilizmu, który w przeciwieństwie do Dostojewskiego afirmował po to, by go móc przekroczyć, już niepokoi. Jak widać się to nie tyle nie udało, co przerodziło się w coś gorszego: indywidualność zastąpiła nie stadność, czego Nietzsche się obawiał, ale nadstadność.
Ale „Wiedza radosna” pełna nadspodziewanie trafnych psychologicznych spostrzeżeń dotyczących ludzi, procesu tworzenia, rzemiosła, Boga i jego śmierci, gdzie pojawia się już postać fałszywego proroka Zaratustry, to mimo wszystko witalny i optymistyczny przekaz tworzącego i stwarzającego siebie filozofa-artysty.
Po ponad stu latach od wydania „Wiedzy radosnej” Jan Hartman nawołuje, by stać się przyjacielem Nietzschego i zniszczyć wizerunek filozofa filozofującego młotem:
„(…)Dzisiaj pisze się o Fryderyku Nietzschem jak o jakimś genialnym demonie, który niczym wulkan wypluwał z czeluści swego pokrętnego życia wewnętrznego zadziwiające wieszcze słowa. Jeśli chce się być przyjacielem Nietzschego, to nie należy tak pisać. Przyjaciel Nietzschego musi wciąż wystrzegać się pokusy zostania niczeanistą lub niczeologiem.(…).”
Jean-Noël Vuarnet „błazna wieczności”- jak sam Nietsche siebie nazwał w jednym z aforyzmów – nie tyle potępia, co łączy z jego pośmiertnymi cieniami. Naśladowcy, błazny, sobowtóry to jego karykatury zwłaszcza w międzywojennych Niemczech, np. duet artystów Speer – Hitler. Gazety niemieckie wtedy doniosły, że Mussolini na swe urodziny przypadające 29 lipca otrzymał od Hitlera specjalne wydanie dziel Fryderyka Nietzschego.
Nie mam pojęcia, na jakiej podstawie Jean-Pierre Salgas w swojej książce „Witold Gombrowicz lub ateizm integralny” przypuszcza, że imię Fryderyk, najmroczniejsza postać „Pornografii” otrzymała od Nietzschego. Równocześnie Salgas sugeruje, że Gombrowicz mało go czytał.
Tym bardziej należy słowa Jana Hartmana sobie wziąć do serca:
„(…)Nasze czasy dowiodły, że nie da się ustanowić dyskursu moralnego, który nie podlegałby nihilistycznej degeneracji. Radykalny program samego Nietzschego został bowiem zaabsorbowany przez powszechną kulturę mieszczańską i przemielony wespół z innymi odpryskami ducha do postaci mdłej i nikczemnej papki samolubnego i głupiego dyskursu happymana, obnoszącego się z samozadowoleniem, rzekomym brakiem uprzedzeń i przesądów, rzekomo szerokimi horyzontami i rzekomą szczęśliwością. Mimo dokonania się w ciągu stulecia od śmierci Nietzschego ogromnych dziejowych przemian, które on sam przeczuwał, niezmiennie zwycięża nihilizm. Widocznie tak już musi być, a skoro musi, to pewnie Nietzsche zechciałby nas rozgrzeszyć. W naszym świecie jest więc niewiele miejsca dla przyjaciół Nietzschego, którzy pragną sławić arystokrację ducha, sami nie mając dość pewności siebie, aby próbować pełnić jej rolę.(…)
[Jan Hartman „Być przyjacielem Nietzschego” opublikowane w: A. Przybysławski (red.), Nietzsche 1900-2000, Kraków 1997]
a tak na chłopski rozum, to czym według Ciebie jest idea Wiecznego Powrotu?
Na chłopski rozum, to to, co Miłosz napisał: „poeta pamięta, spisane będą czyny i rozmowy”. Czyli, że każde ukrycie, wyparcie nic nie daje, gdyż czyn i tak się wydarzył i nie, że będzie wracał w postaci wyrzutów sumienia, ale autentycznie będzie wracał! W nieskończoność!. A przecież świństwo i skurwysyństwo będzie wracać nie do poszkodowanego, ale właśnie do czyniącego krzywdę! A więc ku przestrodze wszelkim portalowym Trollom, którzy infantylnie myślą, że skoro nie zostali namierzeni przez policję to w takim razie rzecz się nie zdarzyła. Ale już są mierzeni przez Historię! Drżyjcie post-nietzscheańskie błazny!
No właśnie, a ponoć Trojanowski nie miał dobrego zdania o pani, jak można przeczytać na Rynsztoku. Zaniechanie pomocy…
O co Ci tajna chodzi? Może to rozwiniesz ?
Przecież jak związki blogowe, portalowe, rodzinne się rozpadają, nikt nie ma o nikim dobrego zdania. Lech Bukowski też nie miał o Panu dobrego zdania.
” niech sobie zyje. zachowuje sie tak samo jak za PRL. wowczas siedziala cicho. kiedy sie prl skonczyl to sie oburza. a teraz kiedy trzeba sie oburzyc, siedzi cicho i czeka jak t sie skonczy. sprawdza, kto przezyje, do kogo sie podlaczyc.
ja pierdole, co za mentalnosc. ”
http://www.rynsztok.pl/index.php/forum/action/list/frmTThreadID/1281/
no właśnie, komu ja się przez te sześć lat podlizałam i dołączyłam do kogo? Jestem sama na blogu jak pies i już nigdy nie zaryzykuję żadnej sieciowej wspólnoty. Dowiaduję się na portalu nieszuflada, że podlizywałam się Leszkowi Onakowi jako Hortensja Nowak. Czy ta informacja, którą być może przeoczyłeś, Cię satysfakcjonuje?
Ten link do rynsztoka dałam już na, blog, ale jak chcesz powtórzenia, to go uaktualniłam, bo może należy nieustannie przypominać o wredności osób z którymi blogowałam przez dwa lata i nic nie wiedziałam, że już na dzień dobry mnie nienawidzą, natomiast chętnie korzystają z mojej na cudzym blogu pracy.
Ach tajna, po co chcesz gadać tutaj z babcią, portale czekają na Twój krytyczny głos, Arkadiusz Wierzba żebrze o jakieś mądrości krytyczne na liternecie, cóż Ci to wszystko wiedzieć? Łukasz Badula mi dopiero po kilku miesiącach po likwidacji Liternackiej napisał, że bardzo żałuje, że to się rozpadło, a wtedy było już pozamiatane.
Żal tej energii, żal pracy, ale jak widać, nic się nie udaje.
acha, jeszcze nie zauważyłam ten PRL. Co za głupoty, właśnie urodziłam drugie dziecko w 1980 roku, nie mieliśmy mieszkania, pieniędzy, etatu, co za wredne insynuacje tej… Trojanowski mi powiedział, że to bardzo bogata osoba, podobno mój rocznik. Ciekawe, skąd, bo kasę to miała tylko uwłaszczona nomenklatura po przemianach.
pewnie masz rację