Maj się kończy. Najpiękniejszy miesiąc kona,
zasypano go czerwonymi goździkami.
Współistnieć z Urbanami
jakie to nieśmiertelne… Jeszcze się przekonasz…
Wstał nagle z wózka. To nie chód, lecz marsz!
Trudno się nie witać między Kiszczakami…
Uważaj, bo się potkniesz z tymi goździkami,
to tylko cmentarz, to nie scena Piny Bausch…
Zasypywali długo goździkami przestrzeń,
a on wciąż na wierzchu w ciemnych okularach…
Wszyscy się tak starali. I ty się tak starasz
by być nieprzyspawanym. A to drwina przecież.
30 maja 2014
no tak. Na wierzchu góry kwiatów czarno-biała fotografia Generała w ramce.
Najwięcej materiału fotograficznego dał Fakt.pl. Bo transmisji nie oglądałam.
a ja oglądałam.
Dla wyjaśnienia: mówiło się na niego wtedy Spawacz.
fajna tam jest na YouTube scena zerwania ciemnych okularów z nosa żałobnika.
tak, też się uśmiałam.
Wczoraj TVP Kultura pokazała film o Pinie Bausch Wima Wendersa. Niestety, nie było goździków.
Dla Polaków Pina będzie się chyba najbardziej kojarzyła z „Goździkami”, bo liryczny „Nelken” zespół teatru z Wuppertalu (gdzie nawet tam nie można było kupić biletów) pokazał raz w Warszawie w 1998. Zapamiętałam, bo syn na to jechał w klasie maturalnej, też bez biletu, ale udało mu się dostać jakoś na spektakl. To chyba był Teatr Wielki.
Pina podobno nie była polityczna i podobno jednak była. Wielka sztuka jest zawsze o wolności, a więc polityczna.