Lata pięćdziesiąte. Wanda. Rozdział I

W tartaku panowała familiarna atmosfera. Wszyscy natychmiast polubili Wandę, a mężczyźni z powodu jej wyjątkowej urody jednoznacznie napierali wiążąc w marzeniach swoje z losy z czterdziestoletnią wdową. Wanda w której przed wojną podkochiwali się tylko księża, poprzestała na nieodzownej grzeczności. Brzydził ją ten świat, przed wojną pracowała tylko w biurze swojego męża przepisując na walizkowej maszynie kosztorysy budowlanych zleceń nigdy nie wykorzystując wiedzy z pensji ze Stanisławowa, ani też pomaturalnego pedagogicznego wykształcenia. Tutaj nie mieli nawet maszyny do pisania i Wanda codziennie pokrywała swoim idealnym pismem kaligraficznym stosy cienkiego, żółtego papieru zwanego przebitkowym, który potem lądował w podwórkowym szalecie.
Wandę nie bolała jałowość życia, gdyż miała Krysię i jej dzieci. Z utęsknieniem czekali na jej powrót z pracy z obiadem. Jednak, gdy wyjechali na zawsze, Wanda nie wytrzymała tej pustki. Napisała do siostry Leśki i jej męża Emila prosząc ich, by z nią zamieszkali w tak obszernym i pustym mieszkaniu. Lesia, starsza siostra Wandy zaraz po maturze wyjechała z rodzinnego Stanisławowa do Bydgoszczy, by podjąć tam pracę biurową w Wydziale Kontroli Dochodów w Biurze Rozrachunków PKP. Zakochał się w Leśce zawiadowca stacji, Emil. Wanda zawsze traktowała narzeczonego swojej siostry lekceważąco, gdyż był tylko kolejarzem.
Emil w okresie narzeczeńskim miał wiele talentów, grał z upodobaniem na skrzypcach, ale mając darmowe bilety kolejowe, jego największą pasją stało jednak jeżdżenie pociągami za Leśką i śledzenie, gdzie ona przebywa. Leśka nie wytrzymała konkurencji przedwojennych kolei państwowych, które były dla niej zbyt punktualne i zbyt skuteczne. Emil co do minuty zjawiał się wszędzie udaremniając wszelkie szanse na zakochanie się Leśki w kimś innym, czy poznanie przez nią kogoś bardziej odpowiedniego. Sieć inwigilacyjna Emila trwała kilka lat i Leśka zdecydowała się oddać Emilowi swoje dziewictwo, by tym sposobem uwolnić się od tych nieustannych pogoni. Zamieszkali razem w Solcu Kujawskim i natychmiast zakazała mu gry na skrzypcach. W nocy zawiązała wszystkie zwisające z zegarów ciężarki, bo cogodzinne kuranty nie pozwalały jej spać. Nie zgodziła się na sypianie z Emilem w jednym łóżku. Natomiast uwielbiała jeździć z nim rowerami wzdłuż Wisły i gościć na wakacjach swoją siostrę Wandzię z jej dziećmi, Leszkiem i Krysią. Już w sierpniu 1939 pociągiem Leśka uciekła do Stanisławowa, do rodzinnego domu. Emil, nie mogąc zostawić pracy na kolei tak gwałtownie, uciekał przez Warszawę na rowerze. Gdy zaczęło się bombardowanie, zszedł w Warszawie do schronu i kiedy wyszedł, bomba trafiła w rower. Do Stanisławowa przyszedł na piechotę poszukując Leśki. Wanda obwiniała Emila za śmierć ich trzeciej siostry, Maniuśki, którą wraz z całym gronem nauczycielskim rozstrzelali gestapowcy w Czarnym Lesie pod Stanisławowem, a Emil jej nie uchronił wracając w tym dniu sam do domu. Nikt nie wiedział, w jaki sposób Emil miał uchronić Maniuśkę, ale ponieważ był jedyną osobą, który widział Maniuśkę żywą, zarzucano mu, że niczemu nie zapobiegł. Maniuśka jeździła w czasie okupacji do Przemyśla przywożąc im ze Stanisławowa wiktuały i gdyby została w Przemyślu, by żyła.
Tymczasem Wanda wyjechała na Boże Narodzenie do Katowic. Wiozła dla Krysi kupioną od kogoś w pracy amerykańską, szmaragdową suknię balową z jedwabnej tafty w którą w pasie było wszytych kilka tiulowych halek sztywnych w tym samym kolorze. Od talii zapinany na zamek błyskawiczny wycięty w szpic staniczek był bardzo wydekoltowany, a długie, sięgające za łokcie rękawiczki z obciętymi końcami palców jakby równoważyły odważną nagość ramion. Do tego dołączona była opaska tiulowa na głowę z maleńkimi tiulowymi różyczkami i aksamitna torebka w kształcie woreczka. Dla Andrzeja wiozła zdobyte książeczki z „Lokomotywą” Tuwima, a Ewie aksamitną, błękitną sukienkę na karczku z białym, jedwabnym kołnierzykiem uszytą przez sąsiadkę z dołu.
Zima była śnieżna i osiedle pokryte było grubą warstwą śniegu. Andrzeja wożono już na sankach, Ewa swobodnie poruszała się na nogach po całym mieszkaniu. Linoleum i meble Franciszka dali do małego pokoju gdzie Rudek urządził sobie gabinet i gdzie powieszono część obrazów. W większym pokoju, w którym spała Ewa z Krystyną na jednym tapczanie, postawiono dla Andrzeja wojskowe łóżeczko składane na dzień. Wanda w te dni spała na drugim, pożyczonym od sąsiadów łóżku polowym. Nic Wandzie nie przeszkadzały te utrudnienia, została kilka tygodni pomagając Krystynie w prowadzeniu gospodarstwa wykorzystując cały swój urlop.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii lata pięćdziesiąte i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *