Woe to you, techers of the law and Pharisees, you hypocrites! You trawel over land and sea to win a single convert, and when he becomes one, you make him twice as much a son of hell as you are.
Matthew 23: 15
Blog PartiaLliternacka, który został zdyskwalifikowany w konkursie Onetu z powodu zespołowego, a nie indywidualnego redagowania, został zauważony przez emigracyjne koła amerykańskich intelektualistów polskiego pochodzenia. Półroczny pobyt w Stanach wraz z pokryciem kosztów wstępu do ośrodków sztuki organizacja postanowiła przyznać najbardziej radykalnemu odłamowi Partii, Wandzie Niechciale, inżynierowi Jackowi i właścicielce blogu, Ewie Bien.
Werdykt podyktowany też był troską, by pozostali w Polsce współtwórcy blogu, kontynuowali swoje w nim prace. W uzasadnieniu czytamy, między innymi, że nagrodzony blog, i piszące tam osoby, jak nikt inny podjęły trud sprzeciwu wobec powolnej degradacji i relatywizmowi zdobyczy myśli zachodnioeuropejskiej w krajach postkomunistycznych. Bezkompromisowo, wbrew zastałej sytuacji kultury reprezentowali zawsze swobodę myśli, wolność wypowiedzi, nawet, jeśli były one kontrowersyjne i niewłaściwe. Żmudny proces błądzenia, stawania się, podejmowania niewdzięcznego trudu nazwania zjawisk, oraz próby dociekania ich źródeł, był zawsze związany z obserwacją teraźniejszości i konfrontowany z kulturą w najszerszym sensie. W ich śladach zostawionych na blogu widać, że wbrew ogólnej literackiej euforii w własnym kraju, autorzy notek i komentarzy nie uwierzyli w statystyki i gazetowe opinie. Nie uwierzyli w autorytety, proroków, religie, grupy literackie, wiedząc, że prawdziwy artysta jest zawsze sam i zawsze jest dla siebie prorokiem, autorytetem i religią. Uwierzyli, że ich opinie, które nie znajdą się w oficjalnym, gazetowym obiegu, nie zginą. Nigdy nie będą mieli misji, bo brak misji jest misją. Nigdy nie uwierzą w słowo, bo słowo nic nie kosztuje ale jest cenniejsze, niż wszystkie obszerne gazetowe perswazje. Nigdy nie pisali dla przeciętnego czytelnika, ani dla wtajemniczonych, bo oni nie istnieją. Nie uniknęli patosu, ani okazji jego wyśmiania, tak jak w wierszu, który jest cenniejszy, niż każda intencyjna mowa, chociaż jest mgłą tylko. I nie uwierzą w grzeczność, która jest fałszywą tolerancją.
W związku z tym opieka nad blogiem pozostaje jak zwykle Pierwszemu Sekretarzowi Partii Za Dużo, którego rozliczne obowiązki literackie – sieciowe i papierowe, nie pozwolą pewnie na zbyt intensywne zajmowanie się porzuconym blogiem. Również Lech Buk proszony jest o pomoc.
Tyle nazmyślać, żeby wejść do samolotu i polecieć z prywatną wizytą?
~buk, 2006-03-11 07:09
Liczyliśmy na gratulacje.
Wszystkich, spragnionych prawdziwych nagród odsyłam do http://www.gilling.info
~Wanda Niechciała, 2006-03-11 08:44
-Dlaczego kobiety nie piszą? – Bo w każdej chwili mogą sobie popłakać.
(cytat z “Naszczytach rozpaczy”)
~Emil Cioran, 2006-03-11 12:55
Pierwszy sekretarz łatwo daje się nabrać, więc i początkowo uwierzył w tę wiadomość. Zresztą dalej wierzy. A co, nie wolno mu?
~Za Dużo, 2006-03-11 14:25
to więc jak – lecicie do stanów czy nie lecicie? w notce nie ma nic o miejscu pobytu, zdradzicie gdzie będziecie mieszkać?
~tajnapolska, 2006-03-12 23:45
Fundator chce być anonimowy. Będziemy mieszkać w Filadelfii. Mamy opłacony pobyt w Nowym Yorku przez tydzień. Głównie będziemy w Muzeum Guggenheima badać powiazania malarskie z dzisiejszą literaturą. Także spotkania z młodymi nowojorskim pisarzami mieszkającymi na Bronxie. Prosimy o wsparcie bloga komentarzami i czytanie, bo może i już, jak nam się spodoba, nie wrócimy.
~Wanda Niechciała, 2006-03-13 09:42