Ci górnicy pijący śmietanę
przechylali szybko butelki
przychodziłam zmęczona nad ranem
wypić mleko w garnuszku blaszanym.
Mieli wokół rzęs obszar niewielki
pyłu węgla na zawsze, na stałe
rano długo wodą z łazienki
myłam oczy jeszcze zaspane.
Ci górnicy nic nie mówili
zostawiali las pustych butelek,
a w tym lesie gdzieś zabłąkany
stał mój garnuszek blaszany.
21 lipca 1976 Szyb Łabędy