BEZSENNOŚĆ ŚNIEŻNEJ NOCY

Noc już się kończy. Wichry wiały i śnieg o szybę szorstko walił,
telefon milczał, a głos pytał o los fabuły. I co dalej..?
Jutro? Pojutrze? Za lat kilka? Wiatr huczał i rozrywał głowę.
Lecz świt nie wstawał. I dni nowe
nie nadchodziły. Mróz pokrajał
komórki mózgu ścięciem białka
i żaden oddech swą bliskością nie wskrzesił chuchem swym oddania.
Dom spał. Kaloryfery grzały mocno, a ja tuliłam swoje członki
przed chłodem nocy i otchłani
nigdy nie skończonego trwania.

18 stycznia 2000

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2000, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *