Usiądę tam, gdzie się leniwie
turystów letnich tłum przetacza,
na ławce w cieniu przy Murzynie,
gazetę czyta, a ja patrzę.
Pies się za panią swoją wlecze
upałem ścięty jak rośliny,
kelner na tacy z piwem drepcze.
niemowlę w wózku robi miny.
W kawiarniach na ulicach siedzą
wzdłuż rzeki w kwiatach piękne panie,
lody w pucharach sobie jedzą,
a ja, nie Murzyn, patrzę na nie.
I zanim pójdę w którąś stronę,
popłynę z tłumem poobiednim,
ujrzę te chwile. Te znajome,
a mi przyjaciel jest potrzebny.
14 sierpnia 2003, Roth