POGARDA

Mali. Przez uchylone drzwi
sączy się szept. I milkną słowa.
Papieros nowy. Znów rozmowa,
jak szelest w żyłach własnej krwi.

Potem się rzucą w gęstym mroku
jednorazowym, solidarnym
akcie jedności. Ich poparcie.
Ciche odejście. Jest już po.

I znów daleka trwa rozmowa,
chcą szept jak krew przetoczyć w ciszę.
Trwają tam ciągle, kiedy piszę,
by rzucić się na moje słowa.

24 lutego 2000

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2000, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *