…ze wszystkich pięter
z płaczem, śmiechem,
z otwartych okien, starych drzwi,
hałasy powtórzone echem,
a przecież dziecko,
dziecko śpi.
Te sny w pokoju są wymięte,
brudne od dymu papierosów,
jak w takiej nocy Cię zatopię,
i jak utulę pasmem włosów.
Nie, dziecko nie śpi,
dziecko kopie.
Tam szmer trawnika słychać obcy
i krzyczą auta. Krzyczą ludzie,
noc nam nie sprzyja, noc jest głucha,
więc będziesz ciągle mi się budzić
pod cienkim dachem
mego brzucha.
15 czerwca 1975
A jednak! A taka tolerancja pełna była… 🙂 🙂 🙂
Komusze gówno zawsze wyjdzie, choćbyś nie wiem jak starała się je ukryć, pani Politruk.
Ale muszę cię zmartwić…cała strona jest zapisana. Wkrótce do netu dołączy.
Piękny wiersz. Pozdrawiam.