Ratusz Los Angeles, który od lat dwudziestych ubiegłego wieku był najwyższym budynkiem miasta – gdyż obowiązywał zakaz stawiania od niego wyższych – pośród dzisiejszych drapaczy chmur w dalszym ciągu jest dobrze widoczny. Idę do niego bez planu, kieruję się widniejącą na horyzoncie jego dostojną bielą.
Znam ten budynek z kryminalnych, czarnobiałych filmów amerykańskich, scenarzyści wielokrotnie go niszczyli, chociażby w „Wojnie światów”, ale tutaj, u jego stóp, w zieleni, panuje cisza i błogi spokój. Staję koło białej fontanny z wmontowanym w biały marmur, jak wycinanka z czarnego papieru, profilem Franka Putnama Flinta, który, jak czytam na mosiężnej tabliczce, dał miastu wodę. Stąd widać dostojne schody i wejście do wnętrz w stylu art déco widoczne przez uchylane drzwi, ale całe szczęście w porę spostrzegam tabliczkę, że to wejście jest zamknięte dla publiczności. I tak z jeszcze jednym turystą, białym mężczyzną w moim wieku, noszącym maleńki plecaczek, okrążamy budynek, by w każdym kolejnym wejściu dowiedzieć się, że to jeszcze nie to, nie dla nas. Obserwuję go z dołu, jak wchodzi i po kolejnych ogromnych schodach, po chwili wychodzi z mundurowym portierem, który pokazuje mu następny bok budynku. Dzięki temu, że nie wchodzę z nim na schody, jestem od ulicy Main szybciej od niego, gdzie schodów nie ma, natomiast wejście jest strzeżone jak na lotniskach. Jestem prześwietlona i zrewidowana, a mój brak jakiegokolwiek dowodu tożsamości z trudem przyjęty. Kiedy jestem już w windzie z przyklejonym na piersi dużym napisem VISITOR, dosiada się zziajany mężczyzna z plecaczkiem, tak, jakby rywalizował ze mną o to, kto pierwszy do ratusza wejdzie. Czuję z nim jakąś wspólnotę, w końcu coś przez mgnienie nas połączyło, chociażby to pożądanie zobaczenia ratusza. Pytam go grzecznie czy jedzie na dwudzieste siódme piętro. Natychmiast tego bratania żałuję. Usztywnił się, pokazał gestem, że jedzie na samą górę i tych kilka słów angielskich, jakimi uzupełnił kontakt ze mną było obcych i brzmiało nieprzyjemnie. Ponieważ schodkowa konstrukcja budynku wymuszała taką samą ilość wind, ile poziomów, na pierwszej przesiadce zgubiłam go przeczekując w jakimś korytarzu, zupełnie pustym, pokrytym dywanem jak hotelowe wnętrza. Windy miały coraz krótsze odcinki, obsługiwały coraz mniej pięter, za to stawały się coraz okazalsze. Ostatni odcinek na dwudzieste siódme piętro obsługiwała winda wyłożona mosiądzem, wypukłymi, symetrycznymi, reliefami i właściwie sama jazda takimi windami, jak dziecku, wystarczyłaby mi do szczęścia, ale nie, czekał mnie jeszcze ten wspaniały taras z widokiem na Los Angeles. Wiatr, który tu rozwiewał włosy był podobny do tego, który wiał na czubku Pałacu Kultury w Warszawie, gdy byłam dzieckiem i pomyślałam, że takie budowle mają ze sobą zawsze coś wspólnego, być może to, że ich konstrukcja przypomina starożytny grób, czyli piramidę. Taras sąsiadował z oszkloną salą konferencyjną, do której weszła, najwidoczniej zakochana, młoda para, ze śmiechem i zaczęła odgrywać różne scenki urzędnicze. Dziewczyna weszła na środek i przy pulpicie dla prelegenta zaczęła imitować przemówienie, a chłopak ją fotografował. I wtedy na tarasie, widocznie zbłądzony, pojawił się pan z plecaczkiem, udający, że nikogo tu nie ma, jakby wstydzący się tego, że nie potrafił odnaleźć właściwych wind. Zeszłam szybko schodami niżej do galerii burmistrzów. Wiadomo, że wśród nich jest dużo bandytów, rasistów i zboczeńców winnych masakrze w Chinatown, mordom w kasynach, korupcji policji i licznym nadużyciom. Jednak białe tabliczki demokratycznie oddają hołd wszystkim jednakowo. Obrazy z namalowanymi wizerunkami burmistrzów, wszystkie tego samego formatu, w złotych ramach, ciągnęły się wokół korytarzy głównego hollu, gdzie stało popiersie Thomasa J. Bradley’a, pięciokrotnego czarnoskórego burmistrza, który znany jest na świecie z efektu Bradleya, ale nie zdążyłam przeczytać całej mosiężnej tabliczki, bo już po schodach kątem oka zauważyłam człowieka z plecaczkiem. Wpadłam więc do windy i już na oślep zaczęłam wydostawać się z labiryntu ratusza, który na niższych piętrach stawał się coraz bardziej rozłożysty i skomplikowany, prezentujący łódź konkwistadorów, popiersie prezydenta Meksyku i jego małżonki, przepiękne bogate sklepienia i kolumny ze złoconego brązu, hebanu, inkrustowane kością słoniową.
Każda próba wydobycia się z gmachu kończyła się jakimś miejscem strażników, którzy uprzejmie kierowali mnie w przeciwne kierunki, w przeciwne do mojego przesuwania się, korytarze. Kiedy z miodowo złotych, ciężkich ścian korytarzy wydobyłam się na zalany słońcem taras uprzejmie przepuszczona przez strażnika, ten nakazał mi skradać się blisko muru i nie iść wprost, bo, jak z dumą wyszeptał, kręcą film.
Faktycznie, na rozległych schodach siedzieli w bezładzie różni ludzie, grupa zgromadzona przy wielkiej kamerze na statywie zajęta była pracą, kilkoro pomagało rozstawić białe ekrany.
Przekroczyłam na światłach ulicę, by usiąść na parkowych krzesłach w kolorze amarantu, które dostrzegłam wśród zieleni trawy z tarasu ratusza z dwudziestego siódmego piętra i zjeść kanapkę. Wesołe, ruchome krzesła i takie same różowe stoliki z różowo kwitnącymi wiśniami na wystrzyżonej trawie Grand Parku były zarówno tarasem widokowym na ratusz, jak i odcięciem się od niego ulicą, po której jechały samochody.
O Ewie
Ewa Bienczyckalistopad 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki