Pamiętam, jak cenne były w naszym rzygawicznym stanie balsamiczne wieści z Wolnej Europy o wsparciu Yves Montanda i jego żony Simone Signoret.
Krzysztof Rutkowski w swoich sieciowych zapiskach dokumentuje ten fakt, pomijając znaczenie zaangażowania w polską sprawę Michela Foucault, bez którego do niczego by nie doszło.
Dzisiejsze gorzkie słowa Rutkowskiego pod adresem François Mitterranda, który zachował się tak, jak rząd francuski w roku 1831 – “Francja dla Polaków oczywiście niczego nie uczyni”, mogłyby odnieść się i do Foucault, świadka wydarzeń.
Za działania wbrew zamierzeniom rządu zapłacił podobno nie otrzymaniem stanowiska dyrektora generalnego Bibliothèque nationale.
Na wieść o zamachu stanu w Polsce natychmiast szlachetnie zorganizował spotkania i protesty pisząc petycje skupiające na sprawie polskiej najświetniejszych intelektualistów.
Tak dokumentuje to biograf Eribon:
13 grudnia 1981 roku cały świat ze zdumieniem dowiedział się, że polskie marzenie o wolności legło w gruzach i że generał Jaruzelski w brutalny sposób położył kres trwającej już kilka miesięcy agitacji i ewolucji związku zawodowego Solidarność. Przywódców opozycji internowano, ulice wielkich miast zaczęły patrolować czołgi. To, w jaki sposób na wydarzenie to zareagował francuski minister Spraw Zagranicznych, Claude Cheysson, zaszokowało tych wszystkich, którzy z wielkimi nadziejami przyglądali się początkom procesu demokratyzacji w Warszawie i Gdańsku. Minister oznajmił, że jest to wewnętrzna sprawa Polski i że rząd francuski nie zamierza w to w żaden sposób ingerować. Następnego dnia wcześnie rano zadzwonił u Foucault telefon. Jeszcze nie dochodziła ósma. W słuchawce rozległ się głos Pierre’a Bourdieu, który zadzwonił z propozycją zareagowania na to skandaliczne oświadczenie ministra. Foucault zgodził się z nim, i to bez najmniejszego wahania. Kilka minut później filozof i socjolog pisali przy rue de Vaugirard oświadczenie protestacyjne.
Protest wydrukowany w„La Libération” podpisali: Pierre Bourdieu, profesor w College de France; Patrice Chéreau, reżyser; Marguerite Duras, pisarka; Bernard Kouchner, członek Lekarzy Świata; Michel Foucault, profesor w Collège de France; Claude Mauriac, pisarz; Yves Montand, aktor; Claude Saute, reżyser; Simone Signoret, aktorka. Późniejsze protesty powiększyły się o wiele znaczących nazwisk (Gilles Deleuze).
Nowo wybrany rząd socjalisty Mitterranda oczywiście przeszkadzał francuskim intelektualistom bardzo delikatnie:
W ten sposób dzięki wymianie takowych uprzejmości dokonał się proces zerwania socjalistycznego rządu z kilkoma najwybitniejszymi przedstawicielami francuskiego życia intelektualnego. Mimo to socjaliści, wbrew temu, co zdałyby się sugerować pozory oraz gwałtowność ich reakcji, nie pozostali głusi na wysuwane pod ich adresem zarzuty:, gdy Michel Foucault i Yves Montand wzięli udział w audycji radiowej, do rozgłośni przybył wysłany specjalnie w tym celu z Pałacu Elizejskiego wóz żandarmerii, by odebrać taśmę z magnetofonowym zapisem ich wystąpienia.
Lista wspierających protest przeciwko stanowi wojennemu w Polsce rozpropagowana w telewizji rosła z dnia na dzień, zalew listów, telefonów do mediów był nieprawdopodobny. Marsz protestacyjny na ulicach Paryża liczył ponad 50000 uczestników.
Pochód 22 grudnia przed Operą Paryską zgromadził 2000 ludzi.
Michel Foucault apelował :
Powinniśmy pracować w sposób ciągły i w dłuższej perspektywie. Problem numer jeden to informacja. Nie możemy dopuścić do zdławienia głosu Solidarności. Całą uwagę należy zatem skupić na inicjatywie zmierzającej do oddania do dyspozycji Solidarności agencji prasowej, która codziennie wydawałaby biuletyn informacyjny.
Seweryn Blumsztajn, stojący na czele Polaków we Francji opisywał żarliwe zaangażowanie filozofa w organizacje paryskiej opozycji, oddany swój czas i skuteczność.
To polski historyczny przypadek odsunął Foucault definitywnie od francuskiej lewicy :
Gdy nastawaliście, byśmy zmienili nasz dyskurs, potępiliście nas w imieniu najbardziej oklepanego sloganu. Teraz zaś, jako że od presją rzeczywistości nie byliście w stanie tego znieść, zmieniliście front, prosicie nas, by nie dostarczać wam formy myślenia, która czyni zadość rzeczywistości, lecz aby dać wam do ręki dyskurs, który zamaskuje waszą przemianę. Zło, jak stwierdzono, nie płynie stąd, że intelektualiści przestali być marksistami w chwili, gdy komuniści doszli do władzy — ono się bierze raczej stąd, że wątpliwości, co do waszego przymierza uniemożliwiły wam we właściwym czasie wykonanie wraz z intelektualistami pracy myślenia, która umożliwiłaby wam rządzenie.
I pozwolił na wnikliwe analizy struktury umysłowej partyjnego działacza, zarówno polskiego, jak i we wszystkich jego doświadczeniach totalitarnych państw, w których angażował się po stronie wolnościowego ruchu:
Pojęcie «totalitaryzmu» nie jest wydajną koncepcją. Za pomocą tak topornego narzędzia doprawdy niczego nie można zrozumieć. Tym, co należy poddać analizie, są partie, jest funkcja partii.
fragmenty książki Eribona “Michel Foucault” w tłumaczeniu Jacka Levina
13 grudnia 12:09, przez Ania
Fajnie, że dzisiaj w TV kolejny odcinek nieocenzurowany serialu „Alternatywy 4”.
Był czas, że nie mogłam patrzeć, a dzisiaj… już się nawet śmiałam do łez.
Bardzo optymistyczny objaw.
13 grudnia 12:14, przez Ewa
Tak, bardzo trudno się pogodzić.
To zabrane 10 lat życia, a przecież poprzedni okres był też do niczego.
Ech… Nawet nie mogę teraz wejść na Naszą Klasę, takie wszystko bolesne….
13 grudnia 12:32, przez Rysiek listonosz
A czytałyście o rewelacjach „Literatury na świecie”, naszego najcenniejszego dokonania kultury komunistycznej?
http://freeyourmind.salon24.pl/26216,index.html
Jest tam fragment recenzji z “Tygodnika Powszechnego” :
W owej recenzji Mentzel nazwał Sadkowskiego też “czwerwonym kapturkiem”.
“Słowem w tej książce nie zająknął się Sadkowski o szesnastoletnim, aktywnym rozdziale swojej biografii, a jak wynika ze znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej materiałów w pięciu opasłych tomach o sygnaturze 00200/9, a także danych ewidencyjnych, od roku 1972 do 1988 pracował intensywnie dla Służby Bezpieczeństwa. Formalnie, w charakterze tzw. konsultanta, zarejestrowanego pod numerem 36184, choć w rubryce rodzaj sprawy zaklasyfikowano go jako tajnego współpracownika, a esbecy pisali o nim per “nasz agent”. Sporządzał bowiem nie tylko recenzje samizdatowych głównie książek i pism, ale też regularne raporty dotyczące środowiska literackiego, w tym Pen Clubu, interesujących SB twórców, a także – dla Departamentu I i II, czyli wywiadu i kontrwywiadu – charakterystyki zachodnich dyplomatów i sprawozdania z wizyt przyjeżdżających do Polski znanych zachodnich pisarzy, np. Susan Sontag, których zapraszał i gościł jako naczelny “Literatury na Świecie”.”
13 grudnia 15:08, przez Ania
Uff… przeczytałam.
Nie wiedziałam.
13 grudnia 15:44, przez Ewa
A ja przeczytałam w ostatniej „Literaturze na Świecie” (w liście do redakcji, na końcu) protest Danuty Ćirlić-Straszyńskiej oskarżający Joannę Siedlecką w bardziej może powściągliwy sposób, ale można wywnioskować, że tłumaczka uważa ją za maglarę i plotkarę.
Danuta Ćirlić-Straszyńska (przecież wspaniała profesjonalistka) czuje się tam obrażona osobiście jako wieloletnia członkini zespołu redakcyjnego pisma.
Niestety, nic nie mogę zacytować dosłownie, numeru w ręce nie mam.
Natomiast Rysiu chętnie jeszcze dla dokumentacji blogowej przekleję inny fragment z cytowanego przez Ciebie bloga dotyczący mojego wiodącego postu.
Wacław Sadkowski (stan wojenny w Polsce):
“Był współtwórcą stanu wojennego, bo w zenicie “Solidarności” alarmował SB o dramatycznej sytuacji w Związku Literatów Polskich, gdzie przejął władzę Zarząd Główny o składzie nie tylko korowsko-kosmopolitycznym, ale “bojówkarskim” – Jan Józef Lipski, Anka Kowalska, Jerzy Ficowski, Irena Lewandowska.
Namawiał więc do twardego kursu, silnej ręki, konfrontacji z przeciwnikiem, a wreszcie do użycia siły. 28 października 1981 r. w kolejnym raporcie o “Sposobach przywrócenia wiarygodności władz” radził rozwiązanie siłowe, “aby partia okazała się wreszcie zdolna oprzeć atakom. Odwróciła bieg wydarzeń, uderzając w antysocjalistyczne ośrodki przywódcze, utrzymała ster władzy, co ośmieli aktyw partyjny, przygłuszony przez wrogi nacisk”.
13 grudnia 15:53, przez Ania
To może jeszcze to, że nadeszły czasy, gdy już się nie dało, gdy istniał już rewelacyjny drugi obieg. Gdyby był Internet…
Ale cóż – urodziliśmy się w czasach, gdy europejską myśl wypracowaną w wolności przywłaszczali sobie urzędnicy niemal jak własną:
“Literatura na Świecie” miała olbrzymi, bo 35-tysięczny nakład i rzeczywiście wysoki poziom. Pozbawiona ideologii dostarczała wyposzczonym peerelowskim czytelnikom wielkie nazwiska: Borgesa, Singera. Jak wynika jednak z dossier “Olchy”, był to liberalizm z nadania SB, reglamentowany przez nią i limitowany. Nagroda dla oddanego jej człowieka oraz wizytówka polityki kulturalnej partii i środek w ofensywie przeciw coraz potężniejszemu drugiemu obiegowi.”